15 września premier Donald Tusk wziął udział w konferencji prasowej w Kłodzku. Przekazał na niej informacje na temat sytuacji powodziowej w rejonie oraz o pierwszym zgonie w wyniku wielkiej wody. Mówił również o "poważnej sytuacji" na zbiornikach retencyjnych w powiedzie kłodzkim. Zapewnił jednak, iż doniesienia o tym, że tamtejsza tama może zostać zerwana, są nieprawdziwe.
"Najtrudniejsza sytuacja jest w Stroniu i Międzylesiu. Pojawiły się głosy, że być może tama na zbiorniku nie wytrzyma, ale one nie są prawdziwe. Tama powinna wytrzymać, nie mamy żadnych informacji, także od tych, którzy odpowiadali za remont tej tamy sprzed lat. Ona powinna wytrzymać. Natomiast przesiąka i woda płynie. Ale nie powinno dojść do jakiegoś zasadniczego dramatu" – powiedział 15 września około 8:00 Donald Tusk.
Faktycznie, tama powinna wytrzymać. Przesiąkającą tamę przy mniejszym stanie wód też wcześniej widywałem. Widziałem filmiki z tamy tamtego dnia i szału nie było, co też napisałem w komentarzach. Większą wodę w Stroniu Śląskim widywałem, tama wytrzymała, ale woda rozmyła wał przy tamie:
"Niedługo później tama pękła. Woda zmywała budynki z powierzchni ziemi. Do sieci zaczęły trafiać nagrania, na których widać było uciekających ludzi. Dwa dni później portal 24klodzko.pl poinformował, że w Stroniu Śląskim zginęło 7 osób. (...) Na temat pęknięcia tamy komunikat wydały we wtorek Wody Polskie. Dowiadujemy się niego, że "zbiornik w Stroniu Śląskim był przygotowany na przepływ rzędu 70-80 m3/s", a przyjął falę powodziową czterokrotnie większą - 320 m3/s. Przekroczenie maksymalnego poziomu piętrzenia w zbiorniku nastąpiło już 14 września o godzinie 21:13.
"Nazajutrz w niedzielę ok. godz. 10:35, ze względu na ciągły napór wody na konstrukcję zbiornika, doszło do rozmycia zapory ziemnej i woda przelała się przez obiekt w całkowicie niekontrolowany sposób"
– przekazano w komunikacie."
Informacje o pękniętej tamie są fałszywe. Tama nie pękła. Zapora ziemna przy tamie nie wytrzymała i przepuściła wodę. Jakaś przyczyna tego stanu rzeczy być musi. Większą wodę tama i zbiornik utrzymywał.
Rządzący Polską reżim znalazł się w bardzo trudnej sytuacji, dlatego, że to za jego rządów doszło do wielkiego zniszczenia mienia połączonego z zgonami. Mogą teraz naradzać się na kogo zwalić winę i wygląda na to, że padło na bobry - wybór rozsądny i bezpieczny jest bowiem szansa, że bobry nie zemszczą się za fałszywe oskarżenie:
"Trzeba szybkich zmian, jeśli chodzi przede wszystkim o obecność bobrów na wałach. My w 2010 r. żeśmy podejmowali decyzję, to był prawdziwy problem. Ekolodzy byli wtedy lekko wnerwieni, wtedy żeśmy podejmowali, żeby ratować wały. To były priorytety. Czasem trzeba wybierać między miłością do zwierząt a bezpieczeństwem miast i wsi – te słowa premier Donald Tusk wypowiedział w sobotę 21 września, podczas posiedzenia sztabu kryzysowego w Głogowie."
(2010 rok to data kościelna i według specjalistów błędna i można za używanie tego typu dat na zawsze do Piekła trafić.)
W zaistniałej sprawie premier, najszanowniejszy pan Donald Tusk jest jednym z głównych podejrzanych osób, które doprowadziły do zniszczenia mienia na wielką skalę i zgonów bliżej nie określonej liczby osób i dlatego powinien zostać odsunięty od zajmowania się powodzią i przede wszystkim aresztowany do czasu wyjaśnienia sprawy, bo istnieje wielkie prawdopodobieństwo, że będzie mataczył, uzgadniał zeznania i szukał kozła ofiarnego nie wykluczając zwierząt. Na razie oberwało się bobrom. Kolejne mogą być krety. Myślę, że pan Premier najlepiej by zrobił, gdyby się podał do dymisji i poprosił prokuraturę o aresztowanie w celu uniknięcia podejrzenia o matactwo.
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach
Wszystkie czasy w strefie EET (Europa)
Strona 1 z 1