ahmadeusz |
Administrator |
|
|
Dołączył: 07 Wrz 2015 |
Posty: 3021 |
Przeczytał: 13 tematów
Ostrzeżeń: 0/7
|
Płeć: Mężczyzna |
|
|
 |
 |
 |
|
jacek ahmadeusz szatan kwaśniewski 27 dzień 4 miesiąc 11 rok EY
Najsz
Najszanowniejszy panie prezydencie Andrzeju Dudo, najszanowniejsi czytelnicy moich listów otwartych, poprzedni 80 list otwarty zatytułowany - Koronawirus, dlaczego chrześcijanie nie powinni myć rąk? - poświęcony był przede wszystkim higienie osobistej. Wytłumaczyłem w nim dlaczego chrześcijanie nie powinni się myć. Przypomnę, że taki wzór pozostawił najszanowniejszy władca Jehoszua Masziach (Jezus Chrystus). W zamian nakazał mycie nóg:
Jana 13:4-15
A wziąwszy ręcznik, przepasał się. Następnie nalał wody do miednicy i zaczął myć uczniom nogi oraz osuszać je ręcznikiem, którym był przepasany. I podszedł do Szymona Piotra. (…) A gdy umył im nogi i włożył swe wierzchnie szaty, i znowu położył się przy stole, rzekł do nich: „Czy wiecie, co wam uczyniłem? Zwracacie się do mnie: ‚Nauczycielu’ oraz: ‚Panie’ i słusznie mówicie, bo nim jestem. Jeżeli więc ja, chociaż jestem Panem i Nauczycielem, umyłem wam nogi, to wy też powinniście umywać nogi jeden drugiemu. Bo dałem wam wzór, żebyście i wy czynili tak, jak ja wam uczyniłem.
Chodząc na różne spotkania religijne różnych kościołów chrześcijańskich nie widziałem ani razu by chrześcijanie zwyczaj ten praktykowali. Gwoli ścisłości dodam, że widziałem w mediach, jak dostojnicy kościelni myli nogi swoim podwładnym ale z tego co zauważyłem odbywa się to tylko raz do roku z okazji wielkiego święta. Dobre i to, ale widzę w tym opór i minimalizm. Może być jednak gorzej bo są kościoły chrześcijańskie, w których praktyka ta została zapomniana, podobnie jak obowiązek życia w brudzie. Taką postawę uważam za naganna, zwłaszcza w świetle obietnicy jaką najszanowniejszy władca Jehoszua Masziach (Jezus Chrystus):
Mateusza 10:32, 33
Co do każdego więc, kto przyzna się przed ludźmi do jedności ze mną, ja też przyznam się do jedności z nim — przed moim Ojcem, który jest w niebiosach; ale kto się mnie zaprze przed ludźmi, tego ja też na pewno się zaprę przed moim Ojcem, który jest w niebiosach.
W poprzednim liście pisałem też o chrześcijanach, którzy nie tylko nie boją się trucizn, a nawet w czasie nabożeństw dają się kąsać jadowitym zwierzętom. Według Biblii chrześcijanie nie muszą się obawiać trucizn, ani wirusów. W liście podałem przykład ukoszonego przez jadowitego węża najszanowniejszego pana apostoła Pawła. Podobne przypadki zdarzają się też dzisiaj:
„17-latek przeżył ukąszenie tajpana pustynnego
W Australii 17-letni chłopak przeżył ukąszenie jednego z najbardziej jadowitych węży świata.
Oxyuranus microlepidotus to tajpan pustynny, jeden z najgroźniejszych węży jadowitych. Zamieszkuje pustynne tereny Australii. Niewiele ponad 100 mg jadu tego węża może uśmiercić 100 osób i 250 tys. myszy. Jad tajpana jest 180 razy silniejszy od jadu kobry. 17-letni chłopiec, którego wąż ukąsił w lewą rękę, teoretycznie był skazany na szybką śmierć. Tak się jednak nie stało. Nastolatek trafił do pobliskiego szpitalu, podobnie jak wąż, który go ukąsił. Gdy lekarze stwierdzili, że jest to tajpan pustynny, nie mogli się nadziwić, że chłopiec wciąż żyje.”
Czym innym jest jednak, kiedy niespodziewanie nas ugryzie wąż, a czym innym jest szukanie węża by nas ugryzł po to by wykazać, że się jest prawdziwym chrześcijaninem. Bardzo proszę zapoznajmy się z biblijną historią, w której najszanowniejszy Diabeł kusił najszanowniejszego władcę Jehoszua Masziach (Jezusa Chrystusa):
Mateusza 4:1-7
Potem Jezus został zaprowadzony przez ducha na pustkowie, aby go kusił Diabeł. A gdy przepościł czterdzieści dni i czterdzieści nocy, poczuł później głód. I przyszedł Kusiciel, i rzekł do niego: „Jeżeli jesteś synem Bożym, powiedz tym kamieniom, żeby się stały chlebami”. Ale on, odpowiadając, rzekł: „Jest napisane: ‚Nie samym chlebem ma żyć człowiek, lecz każdą wypowiedzią, która przechodzi przez usta Jehowy’”. Potem Diabeł wziął go do miasta świętego i postawił na blanku świątyni, i powiedział do niego: „Jeżeli jesteś synem Bożym, rzuć się w dół; jest bowiem napisane: ‚Aniołom swoim wyda nakaz co do ciebie i będą cię nosili na rękach, byś nigdy nie uderzył stopą o kamień’”. Jezus rzekł do niego: „Jest jeszcze napisane: ‚Jehowy, twego Boga, nie wolno ci wystawiać na próbę’”.
Z historii tej wynika, że lepiej najszanowniejszego Boga Jehowy w takich kwestiach na próbę nie wystawiać. Bardzo proszę przejdźmy do kolejnego, 81 listu otwartego,, któremu nadałem tytuł Seks, samoloty i bizantyjskie życie rządowych elit. Kiedy koalicja związana z partią PiS doszła do władzy expose w Sejmie wygłosiła najszanowniejsza pani premier Beata Szydło:
„Pokora, praca, umiar, roztropność w działaniu i odpowiedzialność, a przed wszystkim słuchanie obywateli - to są zasady, którymi będziemy się kierować; koniec z arogancją władzy i koniec z pychą.”
Słowa te harmonizowały z deklaracjami najszanowniejszego pana posła Jarosława Kaczyńskiego:
„Do polityki nie idzie się dla pieniędzy. Ci, którzy funkcjonują w spółkach (…) te osoby nie będą kandydowały do samorządu na żadnym szczeblu. (…) Chcę Państwu powiedzieć jeszcze raz, nie idzie się do polityki dla pieniędzy.”
Minęło kilka miesięcy i okazało się, że idee te były tylko puste słowa jaskrawo sprzeczne z czynami. Na jaw wyszło, że słowa o umiarze, że o tym, że do polityki nie idzie się dla pieniędzy to wierutne kłamstwo. Okazało się, że będący przy władzy koalicjanci przyznali sami sobie sowite pieniężne nagrody. Natomiast najszanowniejsza pani premier Beata Szydło arogancko, głosem pełnym pychy i arogancji:
„Te pieniądze im się po prostu należały”
Po tej akcji w sieci internetowej zaczęło krążyć wiele negatywnych komentarzy i hasło:
„Drobne dla Polaków, miliony dla swoich”.
Spowodowało to, że najszanowniejszy pan poseł Jarosław Kaczyński nakazał zwrot pieniędzy.
O zwrocie pieniędzy mówił również najszanowniejszy pan Mateusz Morawiecki. Natomiast szef kancelarii premiera najszanowniejszy pan Michał Dworczyk w mediach definitywnie zadeklarował:
„Do północy we wtorek ministrowie mają czas na oddanie nagród; to jest sprawa, w której Prawo i Sprawiedliwość będzie konsekwentne i będzie wyciągać wnioski z postawy poszczególnych osób.”
Czas pokazał, że słowa te były wierutnym kłamstwem. Z tego co się dowiedziałem do skarbu państwa nie została zwrócona ani jedna złotówka. Podobno niektórzy hojnie obdarowani przekazali pieniądze na cele charytatywne, ale słyszałem, że darowizny takie można od podatku odliczyć, ale nawet jakby tak nie było, to w żadnym wypadku takiego daru nie można uznać za zwrot. W mediach można natrafić na informację o tym, że nie wszyscy obdarowani na ten gest się zdobyli:
„Sprawa gigantycznych nagród dla ministrów i wiceministrów rządu Beaty Szydło zbulwersowała przed rokiem całą Polskę. Po ujawnieniu kwot bonusów, wicepremier w emocjonalnym przemówieniu przekonywała, że „te pieniądze im się po prostu należały”. Niedługo potem okazało się, że jednak obdarowani premiami mają pieniądze zwrócić, przelać na konta Caritasu. Czy tak się stało? (…) Pytają, komu Morawiecki przekazał pieniądze z nagrody. To tajemnica - wynika z odpowiedzi Marka Suskiego. Pewne jest jednak, że przekazał je na cele charytatywne. Wciąż niewiadomą pozostaje, co Beata Szydło zrobiła ze swoją premią. Prezes Prawa i Sprawiedliwości zdecydował, że premie, które wypłacono ministrom powinny być zwrócone. Jeszcze przed deklaracją Jarosława Kaczyńskiego premier Mateusz Morawiecki poinformował, że przekazał nagrody, które otrzymał od Beaty Szydło, gdy był ministrem, na cele charytatywne.”
Najszanowniejszy panie prezydencie Andrzeju Dudo, skoro rządzący zadeklarowali się zwrotu pieniędzy, to koniecznie trzeba deklarację wyegzekwować. To, że niektórzy przekazali pieniądze na cele charytatywne nie ma tu nic do rzeczy bo nie jest to zwrot pieniędzy. Chcieli przekazać ich sprawa i nikogo to komu i ile pieniędzy nie powinno interesować. Kwestią jest to kto i ile zwrócił pieniędzy do skarbu państwa. Sprawą tą powinny się zająć organy odpowiedzialne za praworządność i ewentualnie później komornicy gdyby nastąpiły jakieś trudności z zwrotem pieniędzy. To, że władza kradnie, kłamie, mataczy nie jest niczym nowym. Przed tysiącami lat najszanowniejszy pan król Salomon napisał:
Kaznodziei 1:9, 10
Co zaistniało, to znowu zaistnieje, a co czyniono, to będzie znowu czynione; nie ma więc nic nowego pod słońcem. Czy istnieje coś, o czym można by powiedzieć: „Spójrz no, oto coś nowego”? Istnieje to już przez czas niezmierzony; cokolwiek powstało, istnieje od czasu przed nami.
Około dwóch tysięcy lat temu na temat rządów najszanowniejszy pan Decimus Iunius Iuvenalis (Juwenalis) napisał:
„Udają pracę publiczną, a prowadzą rozpustny tryb życia.”
Natomiast kilkaset lat temu najszanowniejszy pan Adam Smith, szkocki myśliciel i ekonomista doby oświecenia na temat rządów napisał:
„Nie ma innej sztuki, której jeden rząd uczy się wcześniej od drugiego, niż sztuka drenażu pieniędzy z ludzkich kieszeni.”
Maksymy te idealnie pasują do obecnych demokratycznych rządów. Posłowie, senatorowie, członkowie rządu mają ponadprzeciętne zarobki a na dodatek różne przywileje i luksusy.
Do luksusów tych należą rządowe samoloty, o których zrobiło się szczególnie głośno za sprawą byłego marszałka sejmu najszanowniejszego pana Marka Kuchcińskiego. O lotach tych napisano:
„Nowy wykaz lotów Marka Kuchcińskiego. Dyrektor CIS: był pewnego rodzaju nieład
Na liście opublikowanej na stronie Sejmu znajduje się 87 pozycji dotyczących podróży krajowych oraz 34 pozycje przedstawiające loty zagraniczne. Większość połączeń krajowych to loty między Warszawą a Rzeszowem i w odwrotnym kierunku. Za granicę były już marszałek latał najczęściej do Budapesztu i Wilna.”
Oprócz tego pisano również o seksaferze podkarpackiej, w którą miał być polityk zamieszany:
"Seksafera podkarpacka" dementowana jest przez CBA i PiS, jednak były agent Wojciech J. upiera się, że jej nie wymyślił. Taśm z politykami w domach towarzyskich mają być tysiące, a ta z Markiem Kuchcińskim i nastolatką jest ponoć bardzo dobrej jakości.”
Sprawa nabrała rumieńców, podobno pojawiły się jakieś samobójstwa:
„Zagadkowa śmierć w celi boksera Kosteckiego. Zobaczymy, jak cała sprawa się rozwinie. Ale na pewno już mamy jeden problem: kompletnego braku zaufania do władzy. Na szyi byłego boksera Dawida Kosteckiego, który miał popełnić samobójstwo w celi więzienia na warszawskiej Białołęce, znaleziono dwa ślady – jakby po nakłuciu. Prokuratura nie uwzględniła tego w protokole z sekcji zwłok – doniosła „Gazeta Wyborcza”. W tle jest tzw. afera podkarpacka, czyli handel ludźmi, zmuszanie do prostytucji i korumpowanie funkcjonariuszy CBŚ przez braci R. (dwóch świadków w tej sprawie popełniło już samobójstwo). Są też plotki o tym, że klientami braci. R mogli być ważni politycy PiS. Media opisywały też twierdzenia b. agenta CBA o istnieniu kompromitującej taśmy nagranej w przybytku braci R. z udziałem byłego marszałka Sejmu Marka Kuchcińskiego.”
Nie o aferze seksualnej jest ten list, ale o samolotach i bizantyjskim życiu polityków na nasz koszt, chociaż nie możemy wykluczyć, że jak zacznie się sprawy lotów demokratycznych elit badać to na wierzch może wyjść nie jedna pikantna historia, bo ekscesy seksualne w samolotach się zdarzają:
„"Cztery razy po dwa razy" w samolocie! Pasażerowie byli w szoku
Rodzice nastoletniej Kiley Tully wybrali się na zasłużony wypoczynek do Meksyku. Na pokładzie samolotu byli świadkami sceny, której kompletnie się nie spodziewali. Tuż za ich plecami para spragniona miłosnych uciech, nieskrępowana obecnością innych pasażerów, oddawała się seksualnych igraszkom, które zdawały się nie mieć końca. Na dowód zażenowani Amerykanie podesłali dorosłej córce krótki filmik!”
„Seks w samolocie jest najlepszy. I są na to twarde dowody.
Może się wydawać, że seks w samolocie to idiotyczny pomysł. Nic bardziej mylnego. Okazuje się, że samolot to jedno z najlepszych miejsc na miłosne uniesienia. I jest na to kilka dowodów.
Wiele osób na całym świecie marzy o tym, by dołączyć do Mile High Club. I nie chodzi tu o to, żeby zbierać przelecone kilometry. Chodzi tu o to, żeby zbierać seksualne doznania.
Serio, nie piszemy wam, że seks w samolocie jest najlepszy na świecie, tylko dlatego, że tak mówią plotki. Nie, on jest najlepszy na świecie według specjalistów. A im nie sposób nie ufać.
Seksuolożka Susan Quilliam twierdzi na łamach thesun.co.uk, że najciekawszą rzeczą, jeśli mówimy o seksie w samolocie, jest niedobór tlenu, którego brakuje mózgowi. "Wytwarza to całkowicie nowe odczucia. Ciało staje się wrażliwsze, a orgazmy silniejsze" - twierdzi seksuolog.
Jeśli dodamy do tego mikrowibracje, które są na pozór nieodczuwalne, mamy ciekawe combo. Okazuje się, że seks jest jeszcze lepszy przez to, że nasz organizm jest im ciągle poddawany.
No i oczywiście dochodzi jeszcze jedna, bardzo ważna rzecz. Seks w miejscu publicznym sprawia, że jesteśmy jeszcze bardziej podnieceni niż na co dzień, w ukryciu naszych sypialni.
Zestawienie tych trzech rzeczy sprawia, że seks w samolocie wysuwa się na prowadzenie, jeśli chodzi o miejsca, w których warto TO zrobić. Nie polecamy robić tego na fotelu, tuż obok innych pasażerów. Ale od czego są (trochę małe) samolotowe toalety i wasza wyobraźnia? W końcu sky is the limit!”
Trzeba jednak wziąć pod uwagę, że powyższa opinia może być tylko subiektywnym doznaniem entuzjastów podniebnej erotyki i inni pasażerowie samolotów tych opinii mogą nie podzielać.
Bardzo proszę powróćmy myślami do pieniędzy wylatanych przez marszałka sejmu.
Jeden z internautów zrobił takie zestawienie tego co dostaje od podatników rodzina posiadająca dwoje dzieci z tym co wylatał najszanowniejszy pan Marek Kuchciński jako marszałek sejmu:
4 000 000 : 16 miesięcy = 8200 zł dziennie
16 miesięcy Polskiej rodzin 2 + 2 8,2 dziennie 10 000 razy więcej
Bardzo proszę zapoznajmy się z obowiązkami Marszałka Sejmu:
„Marszałek Sejmu – w Polsce poseł, będący najwyższym przedstawicielem izby niższej (Sejmu) polskiego parlamentu, stoi na straży praw i godności Sejmu RP i kieruje jego pracami.”
Z tego co się zorientowałem, to najszanowniejszy pan Marek Kuchciński stał na straży bezprawia i urągał godności zajmowanego stanowiska. Nie o tym jest jednak ten list, ale o bizantyjskim życiu polityków i samolotach. Najszanowniejszy pan poseł Jarosław Kaczyński stanął w obronie najszanowniejszego pana Marka Kuchcińskiego i stwierdził, że nie tylko on latał, że najszanowniejszy pan Donald Tusk jako premier odbył „281 lotów do Gdańska; odbył też szereg podróży do krajów atrakcyjnych turystycznie i jeździł tam z żoną”.
W internecie pojawiło się po tej uwadze wiele zestawień lotów i pani Beaty Szydło – byłej premierki i obecnego premiera, najszanowniejszego pana Mateusza Morawieckiego, który ponoć nawet latał na tak zwanie miesięcznice smoleńskie, ale nie o tych miesięcznicach jest ten list. Jeżeli kogoś kwestie smoleńskie interesują to polecam 27 list zatytułowany Hieny Smoleńskie żerujące na tragicznej śmierci, a my tymczasem powróćmy do lotów i rządowych samolotów. Również pan, najszanowniejszy panie prezydencie Andrzeju Dudo, lubi sobie polatać. Kiedyś wybrał się najszanowniejszy pan na wycieczkę do USA po to by zobaczyć pogrzeb byłego prezydenta USA.
Na wycieczkę zabrał ze sobą najszanowniejszego pana Lecha Wałęsę:
„Prezydent Andrzej Duda przychylił się do prośby byłego prezydenta Lecha Wałęsy o pomoc w organizacji wyjazdu na pogrzeb byłego prezydenta USA George’a H.W. Busha. - Oczywiście się zgodziłem - poinformował Duda dziennikarzy w kuluarach szczytu klimatycznego COP24. - Uważam, że jest to rzecz całkowicie naturalna i nie widzę w tym nic nadzwyczajnego.”
W przeciwieństwie do najszanowniejszego pana prezydenta widzę wiele rzeczy nadzwyczajnych.
Podobnie uważa również najszanowniejszy pan Lech Wałęsa, który tak skomentował tę podróż:
„Były prezydent podzielił się też swoją opinią, iż Andrzej Duda w ogóle nie powinien był pojawić się na pogrzebie. – Prezydent Duda nie znał osobiście prezydenta Busha. Powinien mnie poprosić, żebym to ja reprezentował Polskę i jego na tym pogrzebie...”
Najszanowniejszy panie prezydencie Andrzeju Dudo, rozumiem, że widok w trumnie byłego prezydenta USA to może być piękny widok. Przypomniał mi się żart opowiadany przez Izraelitów:
„W niektórych okolicach wśród Izraelitów panował zwyczaj, że zmarłego nie można było pochować, do czasu, aż ktoś nie powiedział o nim coś dobrego. Pewnego dnia powiesili Izraelskiego przestępcę, o którym nikt nie potrafił powiedzieć nic dobrego. Wisiał on tak długo, aż zaczął się rozkładać i cuchnąć. Mieszkający w pobliżu Izraelici przyszli do Rabina i mówią:
"Ładnie go powiesili! Pięknie wisi!"”
Pokusę zobaczenia pięknego widoku rozumiem, ale nie rozumiem dlaczego do tego celu używać naszego wspólnego państwowego samolotu, ale jeszcze bardziej nie rozumiem po co zapierać się dla chwili szczęścia wartości chrześcijańskich. W tej kwestii najszanowniejszy władca Jehoszua Masziach (Jezus Chrystus) pozostawił proste, zrozumiałe i łatwe do zastosowania zasady, które można ująć w kilku słowach – chrześcijanie na pogrzeby nie chodzą. Kiedy umarł Łazarz, najszanowniejszy władca Jehoszu Masziach (Jezus Chrystus) na pogrzebie się nie pojawił:
Jana 11:1, 2 ; 11-14
Chorował pewien człowiek, Łazarz z Betanii, wioski Marii i jej siostry, Marty. Była to właśnie ta Maria, która natarła Pana wonnym olejkiem i wytarła jego stopy swymi włosami — jej to brat, Łazarz, chorował. (…) Rzekł (Jehoszua / 'Jezus') im powiedział: „Łazarz, nasz przyjaciel, udał się na spoczynek, ale ja tam idę, aby go obudzić ze snu”. Uczniowie rzekli więc do niego: „Panie, jeżeli udał się na spoczynek, wyzdrowieje”. Jezus mówił jednak o jego śmierci. Lecz oni mniemali, że mówi o odpoczywaniu we śnie. Toteż Jezus rzekł im wtedy otwarcie: „Łazarz umarł..."
Takie zachowanie było w pełni zrozumiałe, ponieważ najszanowniejszy władca Jehoszua Masziach (Jezus Chrystus) zakazał uczniom brać udziału w pogrzebach nawet osób najbliższych:
Mateusza 8:21, 22 ; Łukasza 9:59, 60
Wtedy inny spośród uczniów rzekł do niego: „Panie, pozwól mi najpierw odejść i pogrzebać mego ojca”. Jezus rzekł do niego: „Stale chodź za mną, a niech umarli grzebią swych umarłych”.
(…) Potem rzekł do drugiego: „Bądź moim naśladowcą”. Ten powiedział: „Pozwól mi najpierw odejść i pogrzebać mego ojca”. Ale on rzekł do niego: „Niech umarli grzebią swych umarłych, ty zaś idź i rozgłaszaj królestwo Boże”.
Najszanowniejszy panie prezydencie Andrzeju Dudo, najszanowniejsi czytelnicy, dobrze sobie zdaję sprawę z tego, że jest to nauka przemilczana i totalnie lekceważona przez chrześcijan. Słyszałem wiele kazń, byłem na niejednym chrześcijańskim pogrzebie i ani razu nie usłyszałem tej nauki z ust żadnego kapłana. Również szeregowi chrześcijanie o niej nigdy nie wspomnieli.
By się o niej dowiedzieć trzeba samemu osobiści czytać Biblię oraz notować i porządkować nauki najszanowniejszego władcy Jehoszua Masziach (Jezusa Chrystusa). Jest to konieczność dla każdego człowieka chcącego być chrześcijaninem, bo bez tego się nie da być jego naśladowcą, a przecież jest to podstawowy warunek bycia chrześcijaninem:
Mateusza 16:24 Jana 12:44-50
Potem Jezus rzekł do swych uczniów: „Jeżeli ktoś chce pójść za mną, niech się zaprze samego siebie i weźmie swój pal męki, i stale mnie naśladuje. (…) „Kto wierzy we mnie, ten wierzy nie tylko we mnie, lecz także w tego, który mnie posłał, a kto mnie widzi, widzi również tego, który mnie posłał. Przyszedłem na ten świat jako światło, żeby nikt, kto we mnie wierzy, nie pozostawał w ciemności. Ale jeśli ktoś słyszy moje wypowiedzi, a ich nie zachowuje, ja go nie osądzam; bo nie przyszedłem, żeby świat osądzić, lecz żeby świat wybawić. Kto mnie lekceważy i nie przyjmuje moich wypowiedzi, ma swego sędziego. Słowo, które powiedziałem — ono go osądzi w dniu ostatnim; ponieważ ja nie mówiłem sam z siebie, ale to Ojciec, który mnie posłał, dał mi przykazanie dotyczące wszystkiego, co mam powiedzieć i co mówić. Wiem też, że jego przykazanie oznacza życie wieczne. Dlatego wszystko, co mówię, mówię tak, jak mi powiedział Ojciec”.
Warto tu dodać, że dla wielu uczniów nauki najszanowniejszego władcy Jehoszua Masziach (Jezusa Chrystusa) były szokujące i z tego powodu rezygnowali z bycia chrześcijaninem, ale nie wszyscy:
Jana 6:60, 61 ; 66-69
„Mowa ta jest szokująca; któż może jej słuchać?” (...) Jana 6 ...)Z tego powodu wielu jego uczniów odeszło do tego, co za nimi, i już z nim nie chodziło. Jezus rzekł więc do dwunastu: „Czyż i wy chcecie pójść?” Szymon Piotr odpowiedział mu: „Panie, do kogo odejdziemy? Ty masz wypowiedzi życia wiecznego; a myśmy uwierzyli i poznali, że ty jesteś Świętym Bożym”.
Najszanowniejszy panie prezydencie Andrzeju Dudo gdyby najszanowniejszy pan poleciał na pogrzeb rejsowym samolotem na własny koszt sprawy kryminalnej by nie było, byłby tylko grzech, za który najszanowniejszy pan prezydent na sądzie ostatecznym jako niewierny chrześcijanin odpowie, ale że poleciał najszanowniejszy pan prezydent państwowym samolotem na nasz koszt sprawa jest kryminalna. Pogrzeby, udział w nich to jest sprawa osobista i wyznaniowa i w takich kwestiach absolutnie nie można sięgać. Temat pogrzebów omówiłem w 78 liście otwartym zatytułowanym - Cmentarze, trupy i Izraelici, ostateczne rozstrzygnięcie! - i nie będę się powtarzać. Dodam tylko, że chrześcijanie wierni naukom najszanowniejszego władcy Jehoszua Masziach (Jezusa Chrystusa) absolutnie nie powinni chodzić na pogrzeby. Bardzo proszę przypomnijmy sobie wytyczne w kwestii pogrzebów najszanowniejszego władcy Jehoszua Masziach (Jezusa Chrystusa):
Mateusza 8:22 ; Łukasza 9:60
Jezus rzekł do niego: „Stale chodź za mną, a niech umarli grzebią swych umarłych”. (...) „Niech umarli grzebią swych umarłych, ty zaś idź i rozgłaszaj królestwo Boże”.
Jeżeli chrześcijaninowi umrze ktoś bliski to powinien zadzwonić po lekarza by stwierdził zgon, a następnie po pogotowie cmentarne, które przyjedzie, zwłoki weźmie i zgodnie z życzeniem zmarłego ciało skompostuje, skremuje, przeznaczy do konsumpcji...
Bardzo proszę powróćmy myślami do samolotów. Oprócz latania naszymi państwowymi samolotami, politycy latają również komercyjnymi liniami oczywiście na nasz koszt:
„35 tys. zł - tyle kosztowała podróż posła PiS Tomasza Rzymkowskiego do Stanów Zjednoczonych. Wszystko na koszt podatnika. O posłach-rekordzistach pod względem służbowych podróży pisze dzisiejszy "Super Express". Rekordzistką pod względem podróży służbowych jest posłanka Platformy Obywatelskiej Bożena Kamińska. Tylko w tym roku odbyła aż dziewięć podróży do Stanów Zjednoczonych, co kosztowało łącznie 93 tys. zł. W czołówce znalazł się też Bartosz Kownacki z Prawa i Sprawiedliwości. Jego delegacje do Chile i Argentyny z okazji 100-lecia odzyskania przez Polskę niepodległości oraz 40-lecia wyboru Jana Pawła II na papieża kosztowała 30 278 złotych. Z kolei za posłanki PiS Marty Kubiak do Japonii na Światowy Szczyt Kobiet zapłaciliśmy 27 500 złotych. Bezkonkurencyjna okazuje się jednak jedna podróż posła PiS, wcześniej Kukiz'15 Tomasza Rzymkowskiego do Stanów Zjednoczonych. Delegacja w czasie której odwiedził Nowy Jork, Waszyngton i Chicago kosztowała podatnika 35 685 złotych.
"Supe Express" pisze też o innych parlamentarzystach. Dla przykładu Marek Opioła spędził 6 dni na Hawajach, co kosztowało 23 700 złotych. Z kolei tygodniowa podróż Bartosza Jóźwiaka z UPR do USA opiewała na 30 574 złotych. Wśród wymienionych posłów znalazła się jeszcze Elżbieta Stępień z PO-KO, za której 8-dniową podróż do RPA zapłaciliśmy 33 354 złotych.”
Najszanowniejszy panie prezydencie Andrzeju Dudo, najszanowniejsi czytelnicy, najprawdopodobniej wszystkie te loty odbyły się bezprawnie. Politycy ci popełnili przestępstwo łamiąc najwyższe państwowe prawo – Konstytucję. Politycy mają prawo korzystać z darmowych przejazdów, ale przejazdy te nie mogą łamać praw zagwarantowanych społeczeństwu w Konstytucji. Bardzo proszę sięgnijmy po Konstytucję i zapoznamy się z fragmentami 53 artykułu:
Art. 53.
Każdemu zapewnia się wolność sumienia i religii. (...)
Nikt nie może być zmuszany do uczestniczenia ani do nieuczestniczenia w praktykach religijnych.
Teraz proszę rozważmy temat na konkretnym przykładzie:
„Bartosz Kownacki z Prawa i Sprawiedliwości. Jego delegacje do Chile i Argentyny z okazji 100-lecia odzyskania przez Polskę niepodległości oraz 40-lecia wyboru Jana Pawła II na papieża kosztowała 30 278 złotych.”
Kwestia odzyskania niepodległości przez Polskę jest sprawą mocno wątpliwą. Są ludzie, dla których Polska odzyskała niepodległość dopiero po zakończeniu 2 wojny światowej, ale są tacy, którzy twierdzą że była to niewola i Polska odzyskała niepodległość dopiera w momencie pojawienia się demokracji, ale są też tacy, którzy uważają, że w tym momencie zaczęła się tyrania spowodowana rządem głupców wybieranych w demokratycznych wyborach. Ocena ta zależy od naszego sumienia i religii. Bardzo proszę zapoznajmy się teraz z uogólnionymi definicjami słów sumienie i religia:
1 - Sumienie jest to nasz wewnętrzny głos, mówiący nam o tym czy postępujemy słusznie czy niesłusznie.
2 - Religia jest zespołem zasad, wartości, praw według których staramy się postępować w życiu.
Są to terminy uniwersalne, wspólne dla wszystkich ludzi, niezależne od wierzeń.
Jeżeli komuś sumienie zezwala na obchodzenie jakiejś daty jako rocznicę obchodzenia odzyskania przez Polskę niepodległości, to może taka osoba wziąć udział w takich uroczystościach, ale tylko i wyłącznie za swoje pieniądze. Ktoś bogaty może komuś zafundować z tej okazji podróż do Chile lub Argentyny, ale żaden polityk nie może ogółu społeczeństwa zmuszać do udziału w takiej uroczystości, co w praktyce wyklucza możliwość z skorzystania z publicznych pieniędzy. Politycy należą do ponadprzeciętnie zarabiającej warstwy społecznej i stać ich na to by latać na uroczystości za swoje własne pieniądze. Również wycieczka z okazji wyboru najszanowniejszego pana Karola Wojtyły na papieża jest bez cienia wątpliwości aktem religijnym i nikt nie ma prawa zmusić nikogo nie akceptującego takiej wycieczki do jej finansowania. Poseł, który skorzystał z naszych pieniędzy na sfinansowanie swoich zachcianek złamał nie tylko Konstytucję, ale także złożone ślubowania:
POSŁOWIE I SENATOROWIE Art. 104.
Przed rozpoczęciem sprawowania mandatu posłowie składają przed Sejmem następujące ślubowanie: "Uroczyście ślubuję rzetelnie i sumiennie wykonywać obowiązki wobec Narodu, strzec suwerenności i interesów Państwa, czynić wszystko dla pomyślności Ojczyzny i dobra obywateli, przestrzegać Konstytucji i innych praw Rzeczypospolitej Polskiej."
Ślubowanie może być złożone z dodaniem zdania "Tak mi dopomóż Bóg".
Temat ślubów omówiłem szerzej w 70 liście otwartym zatytułowanym - Zła Konstytucja i kwestia ślubów, przysiąg, zobowiązań – i nie będę się powtarzał. Dodam tylko, że skoro według prawa odmowa złożenia ślubów wiąże się z zrzeczeniem się państwowego stanowiska, to koniecznie trzeba wprowadzić prawo usuwające urzędników łamiących ślubowania oraz dodatkowe kary za takie akty niewierności. Najszanowniejszy panie prezydencie Andrzeju Dudo, najszanowniejsi czytelnicy, uważam, że absolutnie nie można spraw lotów pozostawić bez konsekwencji. Pieniądze za takie loty trzeba odzyskać. Bardzo proszę przeczytajmy jeszcze raz analizowany przypadek:
„Bartosz Kownacki z Prawa i Sprawiedliwości. Jego delegacje do Chile i Argentyny z okazji 100-lecia odzyskania przez Polskę niepodległości oraz 40-lecia wyboru Jana Pawła II na papieża kosztowała 30 278 złotych.”
Mamy w tym przypadku do czynienia z klasycznym przypadkiem okradania narodu metodą na patriotę. Obserwując życie naszego kraju zauważyłem, że nagminnie jesteśmy okradani tą metodą, przez różne złodziejskie ścierwa, które skłonne są wykorzystać każdą datę, czy to radosną, czy tragiczną do wyłudzenia naszych wspólnych pieniędzy lub zbudowania kapitału politycznego na koszt podatników zazwyczaj zmuszanych do finansowania uroczystości. Temat ten omówiłem szerzej w 58 liście zatytułowanym - Mafie jawnie okradające naród metodą na patriotę.
Bardzo proszę powróćmy myślami do samolotów i przykładów okradania podatników. Na egzotyczne wycieczki latał też najszanowniejszy pan Bronisław Komorowski:
„Komorowski poleciał do Mongolii i Korei Południowej. Odwiedzi granicę z Koreą Północną.”
Mamy nowych posłów i już w ruch poszły nasze państwowe pieniądze:
„Mijają zaledwie trzy miesiące od rozpoczęcia nowej kadencji parlamentu, a już zaczęło się szastanie pieniędzmi podatników!" - donosi "Fakt". Tabloid pisze o podróży wicemarszałek Sejmu Małgorzaty Gosiewskiej do Mongolii. Jej koszt wyniósł... 28 tysięcy złotych.”
Jeżeli już dotarliśmy myślami do Mongolii to warto wspomnieć o podziemnym królestwie Agartha.
Według wierzeń nie tylko Tatarów jest to podziemne królestwo, w którym mieszka Władca tego świata. Od czasu do czasu wysyła on swoich wysłanników na ziemię by skontrolować jak się sprawy na ziemi mają, ale w odpowiednim czasie ma osobiści pojawić się na ziemi i świat wybawić od zwyrodniałych niegodziwców. O Agarthcie można przeczytać w książce najszanowniejszego pana Ferdynanda Antoniego Ossendowskiego. Bardzo proszę zapoznajmy się z jego wspomnieniami z pobytu w Mongolii:
„Mongołowie długo stali, zatopieni w modlitwie, wreszcie zaczęli do siebie coś szeptać, następnie zaś umocowali siodła i wory i ruszyli dalej. - Czy widziałeś - spytał mnie stary przewodnik - jak trwożnie strzygły uszami nasze wielbłądy, jak tabuny koni stały z podniesionemi, przerażonemi głowami na wzgórzu i jak, przycisnąwszy się do ziemi, leżały stada owiec? Czyś zauważył, że nie latały ptaki i nie biegały imurany i szczury? Wszystko się zatrzymało, wszystko słuchało w trwodze,.. Powietrze z lekka drgało i niosło z daleka pieśń dźwięczną a przenikającą do duszy człowieka, zwierza i ptaka. Niebo i ziemia przestały oddychać. Wiatr ustał nagle i słońce zatrzymało się w swym biegu. W takiej chwili zatrzymują się skradający się do stada wilk i ryś; przerywa swój szybki bieg stado wystraszonych „dżerom"* (*Antylop.) ; wypada nóż z rąk pastucha, zamierzającego zarżnąć barana lub wołu; świstaki nie ryją swych nor; krwiożerczy gronostaj nie napada na śpiącą salgę; nie płyną na firmamencie zasłuchane księżyc i gwiazdy. Wszystko w zachwycie i trwodze modli się, oczekując wyroku. Tak było przed chwilą. W swojej dalekiej, skrytej pod ziemią świątyni „Władca świata" modlił się i pytał Boga o losy wszystkich ludów ziemi... Przyboczny lama - gelong księcia Czułtun-Bejle, mnich uczony i oczytany, prosząc o tajemnicę, opowiedział mi o państwie podziemnem.
- Na ziemi wszystko jest zmienne - mówił - ludy, nauka, wiara i moralność. Ileż to znikło wielkich państw i wspaniałych kultur? Bez zmiany pozostaje tylko zło, broń złych duchów. 60.000 lat temu jeden człowiek święty z całem swojem plemieniem ukrył się w podziemiach,w nieznanych, olbrzymich jaskiniach i nigdy już nie zjawił się na powierzchni ziemi. Wielu ludzi bogobojnych zwiedzało te podziemia. Byli tam Sakkya-Mnni - Buddha, Paspa, był sułtan Baber. Gdzie jest to miejsce, tego nikt nie wie ściśle. Jedni powiadają, że w Indjach, inni, że w Afganistanie. Mieszkańcy podziemi rządzą się takiemi prawami, przy których zbrodnie i grzech są niemożliwe. Wszyscy ludzie są zabezpieczeni od złego. Nauki kwitną, i nie grozi im zanik, jak to się zdarza na ziemi. Dlatego ludność podziemi doszła do wysokiej wiedzy. Teraz jest to już całe olbrzymie państwo... miljony ludności... Na ich czele stoi „Władca Świata", który panuje nad wszystkiemi siłami wszechświata, czyta w duszach ludzi i zna ich losy. Kieruje on niewidzialnie życiem i polityką 800 miljonów ludzi, którzy na pierwsze jego wezwanie uczynią wszystko, czego on
zażąda.... - Jest to państwo Aharty. Rozciąga się ono przez wszystkie podziemia świata. Słyszałem jednego uczonego „kanpo" z Chin, opowiadającego, że podziemia Ameryki są zamieszkane
przez lud starożytny, który ukrył się pod powierzchnią ziemi. Temi podziemnemi ludami rządzą obrani przez nie królowie, którzy najwyższą władze i kierownictwo przyznają „Władcy Świata". Czyż jest w tem coś dziwnego? Czyż wy, Europejczycy, nie wiecie, że w oceanie Zachodu była olbrzymia ziemia, która znikła w otchłani wraz z miastami i ludźmi? ! Znikała jednak stopniowo. Ludzie więc potrafili uratować się przechodząc do podziemi. W głębi jaskiń pała osobliwy ogień, przy świetle którego proso i jarzyny wydają obfite urodzaje, a życie staje się długie i bezbolesne.
- Mieszkańcy Aharty są to ludzie uczeni i posiadają wysokie stopnie magiczne. Nie możemy sobie nawet wyobrazić całej głębi ich wiedzy! Stolica Aharty jest otoczona miastami, zamieszkanemi przez wysokich kapłanów, przypomina zaś Lhasę w Tybecie, gdzie stolica Dalaj-Lamy czyli Potala, jest szczytem góry, złożonej z klasztorów i świątyń. Tron „Władcy Świata" otaczają miljony przeistoczonych duchów i bogów. Są to święci „pandita". Pałac „Władcy" otaczają domy potężnych przez swoją moc magiczną „goro", którzy władają siłami ziemi, nieba, piekła i wody. W ich ręku życie i śmierć ludów. Oni mogą wysadzić w powietrze połowę naszej ziemi, osuszyć morze, stepy zmienić w ocean a góry rozsypać w piasek pustyni. Na ich rozkaz wyrastają drzewa i kwiaty; starcy stają się młodzieńcami; umarli zmartwychwstają. - W Aharty panditowie zapisują na tabliczkach z agatu i nefrytu całą naukę, istniejącą pod ziemią, na ziemi i na dalekich gwiazdach...
PRZEPOWIEDNIA „WŁADCY ŚWIATA"
Hutuhtu w Narabanczi-Kure opowiedział mi treść przepowiedni „Władcy Świata" podczas jego przypuszczalnej bytności ... pośród lamów i mnichów … „Wielki Nieznany" rzekł:
„Ludzie coraz bardziej będą zapominali o swojej duszy, troszczyć się zaś będą tylko o ciało. Wielki grzech i rozpusta zapanują na ziemi. Ludzie zaczną pożądać krwi i śmierci braci. Przygaśnie półksiężyc, a czczący go będą żyli w poniewierce, męczarniach, nędzy i nieustającej wojnie. Wrogowie ich poniosą klęskę od ludzi słońca, lecz nie staną się lepsi, i spotka ich powtórna klęska na wojnie, która się skończy hańbą w oczach innych ludów. Spadną korony z głów wielkich i małych mocarzy... Widzę 8 koron, które rozpadły się w proch. Widzę bitwy wszystkich ludów. nawet morze i powietrze będą szkarłatne od krwi. Runą państwa, zginą ludy. Przyjdą głód, mór, zbrodnie, jakich nie znał dotychczas świat. Nastąpią czasy wrogów boskiego ducha w człowieku. Podniesie się czterdzieści setek miljonów ludzi dla głodu i śmierci. Ludy zaczną koczować, ścigane przez śmierć... Zginąć muszą trzy największe, najpiękniejsze miasta. Rozpadną się rodziny, zaginie prawda i miłość. Z 10.000 ludzi pozostanie tylko jeden, nagi i szalony, i nie będzie miał siły i wiedzy, aby odbudować dom i odnaleźć pożywienie. Będzie wył, jak wilk, i gryzł swoje własne ciało. Będzie zjadał trupy umarłych i czyhał na życie takich, jak sam. Nareszcie w porywie szału zwróci się do Boga, chcąc stoczyć z nim walkę śmiertelną. Wtedy ja. Władca Świata, poślę na Zachód i Wschód szczepy zapomniane, aby z wyroku Boga przyniosły karę i zbawienie. Głos mój posłyszą wierni od krańca aż po kraniec ziemi. Zjawią się trzy wielkie państwa, a będą istniały 71 lat od dnia zjawienia się. Później nastąpi 18 lat krwawych wojen, zguby i zdziczenia. Wtedy przyjdę na ziemię ja, przyjdę z siłami Aharty!"
Takie są opowiadania i legendy o „Wielkim Nieznanym", o „władcy świata".
Dla mnie, znającego Azję od kresu do kresu tego kontynentu, nie ulega wątpliwości, że zbliża się czas, gdy 800 miljonów głodnych, zrozpaczonych, pałających nienawiścią Azjatów różnych szczepów ruszy na Zachód, gdzie ludy wykonywają ostatni swój tan nad własnym grobem, oszukując się różnemi teorjami i zapominając o wielkim duchu, który uśpiony życiem - milczy.
Tymczasem dzień zguby już świta...
Najszanowniejszy panie prezydencie, najszanowniejsi czytelnicy, hipoteza wielce ciekawa i ma swoje potwierdzenie w odkryciach archeologicznych:
„Archeolodzy odkryli rozwiniętą sieć starożytnych ukrytych tuneli, z których wiele rozciąga się na całą Europę. Poszczególne korytarze, które sięgają głęboko w trzewia ziemi, okazały się tak długie, że ciągną się kilometrami. Wielkoskalowy system starożytnych tuneli, który odkryli archeolodzy, obejmuje prawie całą Europę i rozciąga się od Szkocji po Morze Śródziemne.
Te masywne, liczące 12 tysięcy lat podziemne tunele są wytworem starożytnego człowieka, który był o wiele bardziej zaawansowany technologicznie, niż to, co mówią nam obecni naukowcy. A zatem czy te tunele są ostatecznym dowodem zaginionej kultury zamieszkującej Europę? Czy te tunele znaczą coś więcej, bo przecież tak tytaniczna praca nie mogła zostać wykonana dla kaprysu?
Warto zauważyć, że to jedne pierwszych starożytnych odkrytych tuneli. Co więcej, wiele z nich powstało przed powstaniem Cesarstwa Rzymskiego... Także w Niemczech Archeolodzy odkryli tysiące podziemnych tuneli, które sięgają epoki kamienia łupanego. Tunele te rozprzestrzeniły się po całej Europie, od Szkocji po Turcję, pozostawiając badaczy zaintrygowanych ich pierwotną funkcją. Jaki był cel tych enigmatycznych tuneli? Wiele tak zwanych komór łączy się z interesującymi miejscami lub starożytnymi osadami. Wrota do tunelu można czasami znaleźć w pobliżu starych budynków gospodarczych, w pobliżu zabytkowych kościołów i cmentarzy lub w środku lasów. Te tunele zostały zbudowane przez ludzi, którzy dokładnie wiedzieli, co robią. Budowniczowie tuneli byli niezwykle kompetentni i stworzyli tunele w taki sposób, że te gigantyczne podziemne autostrady przetrwały dziesiątki tysięcy lat. W rzeczywistości starożytni budowniczowie stworzyli metodę budowania zygzakowatego, która pozwalała tunelom wspierać ekstremalną wagę. (…) Tajemnicze ogromne tunele nie są wymienione w kronikach historycznych, co jest bardzo dziwne, ponieważ ich skala naprawdę robi wrażenie. Trwają badania starożytnych podziemnych przejść.” (…) „Erdstalle to inaczej sieć podziemnych labiryntów, a może raczej tuneli. Ich pochodzenie i samo dzieło stworzenia czy przeznaczenie mogą wydawać się bardzo zagadkowe. Zdajemy sobie sprawę z istnienia tych w Bawarii czy w Ameryce Środkowej. Niektóre opowieści mówią jednak, że ciągną się one niemal pod całą Europą, i znajdują się również na terenie naszego kraju. Znane wśród mieszkańców Jury Krakowsko-Częstochowskiej podania mówią o nich, jednak czy istnieją naprawdę? (…) Część z badaczy dziejów świata uważa, że kolejne odnajdywane tunele stanowią dowód, potwierdzający tezę, że prawdziwa historia ludzkości zdecydowanie różni się od tego, o czym czytamy w podręcznikach. Erdstalle w Gizie - Ich obecność jest w ostatnim czasie jednym z najgłośniejszych tematów w kontekście podziemnych tuneli na świecie. O występowaniu pustych przestrzeni pod piramidami wiemy od bardzo dawna. Ponoć zszedł do nich, pochodzący z Wielkiej Brytanii egiptolog oraz konsul Henry Salt, wraz ze swoim towarzyszem. Z relacji dotyczącej tej wyprawy wynika, że przemierzyli oni drogę kilkudziesięciu metrów i odnaleźli komnatę, z której rozchodziły się kolejne korytarze.”
Najszanowniejszy panie prezydencie Andrzeju Dudo, czytał może najszanowniejszy pan książkę najszanowniejszego pana Juliusza Verne – Podróż do wnętrza ziemi? Przypomnę jej fragment – opis podziemnego jeziora:
„Odkrycie jeziora olbrzymiego.
Pomimo wysiłku, nie mogłem nic zobaczyć. Wzrok mój, przyzwyczajony do ciemności, zamykał się przed światłem. Kiedy zdołałem już otworzyć oczy, stanąłem, bardziej olśniony zachwytem, niż zdziwiony. — Morze, wykrzyknąłem. — Tak, — odpowiedział mi stryj, — morze Lidenbrocka. I mam nadzieję, że żaden żeglarz nie odmówi mi zaszczytu odkrycia tej wody i prawa nazwania go mojem nazwiskiem. Obszerna płaszczyzna wody, zaczątek jakiegoś jeziora czy oceanu, rozciągała się przed naszym wzrokiem. Fale uderzały o brzeg z łagodnym szumem, ukazując poprzez swe przezrocze śliczny, złoty piasek. Lekka piana unosiła się na powierzchni. Był to prawdziwy ocean z konturami brzegów kapryśnych, ale pustynny, o straszliwie dzikim wyglądzie.
Jeśliby mój wzrok mógł dosięgnąć najdalszych krańców tego morza, wszędzie widziałby to dziwne, specjalne światło, które oświecało najmniejsze cząstki wody.
Nie było to światło słoneczne z olśniewającym blaskiem promieni, nie było to blade światło nocnych gwiazd, które jest tylko światłem odbitem, pozbawionem ciepła.
Nie. Kolor światła był jasny i suchy, zaś podnosienie się temperatury świadczyło o obecności elektrycznej siły. Była to jakby jutrzenka, zjawisko kosmiczne...”
Chociaż książka zaliczana jest do fantastyki to może w niej być coś z prawdy. Jeżeli w wnętrzu ziemi faktycznie żyją inteligentne istoty, to mogą one dbać o to by dostęp do ich świata był nie dostępny dla ludzi, sami zaś mogą doskonale się orientować co się na ziemi dzieje i ile pieniędzy nasi politycy marnują by zaspokoić swoje fanaberie. W książce Dzieci Kapitana Granta najszanowniejszy pan Juliusz Verne napisał ciekawą myśl:
„Im mniej człowiek ma wygód, tym mniej potrzeb. A im mniej kto potrzebuje, tym jest szczęśliwszy.”
Z tego co można przeczytać, posłowie i senatorowie na brak wygód narzekać nie mogą. Latają sobie samolotami za nasze pieniądze po świecie zamiast rozwiązywać nasze problemy. Sądząc po minach naszych podniebnych podróżników, towarzyszy im szczęście, ale perspektywa może się diametralnie zmienić gdy usłyszą wyrok sądu ostatecznego. Radość może zastąpić rozpaczliwy płacz i bezsilne zgrzytanie zębów. Na razie zgrzytać zębami na taką sytuację mogą podatnicy ciężko pracujący na podniebne fanaberie posłów i senatorów. Niektórzy Polacy nie wytrzymują i szukają szczęścia w innych krajach, a nawet na innych kontynentach. Najszanowniejszy pan Julisz Verne w książę 20000 mil podmorskiej żeglugi napisał znamienne słowa:
„Ziemi wcale nie potrzeba nowych kontynentów. Trzeba jej tylko nowych ludzi.”
Myślę podobnie. Ziemi potrzeba nowych ludzi, nowych elit, nowej edukacji, nowego ustroju, który będzie skutecznie eliminował z życia publicznego kanalie, które zamiast pracować chcą sobie na nasz koszt podróżować samolotami. Na razie takich nowych ludzi w polityce nie widać, mamy więc
problem do rozwiązania, a obecne demokratyczne reżimy są wielką przeszkodą do zapanowania normalności na ziemi. W książce zatytułowanej Pięć tygodni w balonie Juliusza Verne znajdziemy słowa, które mogą być pocieszeniem, mogą dodać otuchy w walkach z przeszkodami:
„Przeszkody są po to, by je zwyciężać; co do niebezpieczeństw, powiedz proszę, kto może twierdzić, że ich uniknie? Wszystko jest niebezpieczeństwem w tym życiu; może być bardzo niebezpieczne usiąść za stołem lub włożyć kapelusz na głowę; zresztą trzeba patrzeć na to, co ma nas spotkać tak, jak gdyby nas już spotkało i w przyszłości widzieć teraźniejszość, bo przyszłość jest tylko trochę oddaloną teraźniejszością.”
Uważam, że są to mądre słowa. Myślę, że dobrze by się stało, gdyby zwłaszcza członkowie rządu, posłowie, senatorowie patrzyli na przyszły sąd ostateczny jak na tylko trochę oddaloną teraźniejszość, to być może przestali by głupio szastać naszymi pieniędzmi i wzięli się do poważnej pracy, ale nie ma co się łudzić. Zauważyłem, że przeciętny poseł, czy senator lub człowiek rządu to dureń zazwyczaj myślący o tym by wzbogacić się na cudzy koszt, by polecieć na koszt podatnika, na inne kontynenty. Świadczą o tym wciąż rosnące koszty utrzymania rządu, o których napisano:
„Bizancjum! Wydatki Kancelarii Premiera w trzy lata wzrosły z 146,8 mln do 342,5 mln złotych!
Skąd taka aktywność pisowskich troli w internecie i zalew propagandy? Na to wszystko potrzeba przecież ogromnych ilości pieniędzy. Tymczasem okazuje się, że Kancelaria Premiera w ciągu ostatnich lat podwoiła swoje wydatki. Na co tak naprawdę idą te pieniądze?
Te wszystkie miliony pochodzą z naszych podatków. Każda złotówka to praca milionów Polek i Polaków, bo jak wiemy rząd nie ma własnych pieniędzy, ma tylko te, które nam zabierze… Rozdawnictwo, rozrzutność, brak umiaru to grzechy śmiertelne obecnej władzy.
Gigantyczny wzrost wydatków musi wynikać z działań, które są prowadzone przez Morawieckiego i jego ludzi. Duża ich część może być związana z typową propagandą, premier był tu, premier był tam, tu pogłaskał dziecko po główce, tam komuś dał odznaczenie, pojechał, poleciał, otworzył, przyklepał… To wszystko jest fotografowane, opisywane, wrzucane do internetu, by tworzyć wrażenie, że coś się robi. W rzeczywistości może to być to fasada smutnego teatru władzy, w którym Morawiecki nie ma realnego wpływu na państwo, bo decydent mieszka na Żoliborzu a partyjna centrala zarządzana krajem znajduje się w obskurnym budynku na Nowogrodzkiej.”
W pamięci utkwił mi ciekawy komentarz do tej wiadomości adresowany do najszanowniejszego pana prezesa rady ministrów, premiera Mateusza Morawieckiego:
„~szara strefa-
Więcej podatków już nie wyciśniecie. Więcej już było. Teraz pora zacząć oszczędzać. Czyli zmniejszać wydatki budżetowe. Taką wiedzę mają nawet gospodynie domowe. A ty banksterze nie?”
Najszanowniejszy panie prezydencie Andrzeju Dudo, najszanowniejsi czytelnicy, zdumiewa mnie to, że wydatki rządu wciąż rosną, a przecież powinny maleć. Powinny maleć bo rozwój technologii powinien zaowocować oszczędnościami. Mamy oszczędniejsze żarówki, zdecydowanie tańszą komunikację za pośrednictwem Internetu. Mniej możemy wydawać na papier, bo coraz powszechniejsze są dokumenty cyfrowe, wirtualne. Spotykać się nie musimy fizycznie, bo wiele spraw można załatwić bezpłatne, korespondencyjnie. Nawet by dokonywać transakcje o wielkiej skali strony nie muszą się wcale spotykać. Jakiś czas temu ziemię obiegła taka wiadomość:
„Dania nie jest zainteresowana sprzedażą USA Grenlandii. Jest reakcja Trumpa - prezydent Stanów Zjednoczonych odwołał planowane spotkanie z premier Mette Frederiksen.”
Bardzo proszę przeczytajmy wnikliwie i z rozmysłem doniesienie jak do tego doszło:
„Kilka dni temu „Wall Street Journal”, powołując się na swoich informatorów, donosił o interesującym przedmiocie dyskusji Donalda Trumpa. Według ustaleń dziennikarzy polityk miał już kilkukrotnie pytać swoich współpracowników o możliwość nabycia przez Stany Zjednoczone praw do Grenlandii. Należąca do Danii wyspa może zawierać znaczne pokłady surowców naturalnych, a i jej strategiczne położenie nie jest pozbawione geopolitycznego znaczenia. Zainteresowanie Trumpa miało rozpocząć się w momencie, w którym polityk usłyszał o rzekomych kłopotach finansowych rządu Danii związanych z Grenlandią. Wielu komentatorów potraktowało publikację „Wall Street Journal” w charakterze żartu. Tymczasem jak się okazuje, Donald Trump faktycznie sonduje możliwość zakupu Grenlandii. – To jest temat, o którym rozmawialiśmy. Pojawiła się taka koncepcja i jest ona bardzo interesująca ze strategicznego punktu widzenia. Jesteśmy nią poważnie zainteresowani, ale nie rozmawialiśmy o tym dużo... Pomysł Amerykanów skomentowała już premier Danii Mette Frederiksen. – To absurdalny pomysł. Grenlandia nie jest na sprzedaż. Grenlandia nie jest duńska. Grenlandia należy do Grenlandii. Mam nadzieję, że amerykański pomysł nie jest poważny – mówiła polityk w rozmowie z gazetą „Sermitsiaq”. W odpowiedzi na te słowa Donald Trump odwołał spotkanie z szefową duńskiego rządu. O swojej decyzji poinformował - jak zwykle - za pośrednictwem Twittera. „Dania to wyjątkowy kraj, który ma fantastycznych mieszkańców, jednak z powodu braku zainteresowania premier Mette Frederiksen rozmowami o sprzedaży Grenlandii, jestem zmuszony przełożyć nasze spotkanie” – napisał przywódca USA. Zastępca rzecznika Białego Domu Judd Deere dodał, że odwołano całą wizytę prezydenta USA w Danii.”
Najszanowniejszy panie prezydencie Andrzeju Dudo, bardzo proszę zwróćmy uwagę na fakt, że cała ta niedoszła transakcja odbyła się korespondencyjnie, bez zbędnych wydatków finansowych. Gdyby nawet do sprzedaży Grenlandii doszło, spotkania pomiędzy przywódcami krajów nie musiało by nastąpić. W dobie wideokonferencji można by taką zorganizować. Nagrać podpisanie przesłanych drogą elektroniczną dokumentów i było by po sprawie. Kwestia Grenlandii nie została rozegrana profesjonalnie. Władze Danii o chęci kupna Grenlandii przez USA dowiedziały się za sprawą mediów, ale i tak zaoszczędzono dużo czasu i pieniędzy na niepotrzebne wizyty na żywo.
Uważam, że ta niedoszła transakcja może posłużyć jako wzór jak się w pierwszym wieku EY powinno sprawy międzypaństwowe jak i państwowe załatwiać. Zdecydowana większość, myślę, że jakieś 99,9 % podróży polityków, członków rządu, radnych to podróże zbędne, przez co szkodliwe.
Generują koszty, zabierają czas. Dodatkowo takie spotkania, a zwłaszcza towarzyszące nim nieformalne rozmowy w mniejszych gronach w tym w cztery oczy mogą zaowocować łapówkami i przekrętami, co oczywiście cieszy piekielnych sadystów, ale nam ziemianom może wielkie straty przynosić. W dzisiejszych czasach, takie transakcje powinny być prowadzone otwarcie na odległość, najlepiej na otwartych forach internetowych w formie pisanej. Unikniemy w takim przypadku wielu komplikacji. W jednym z poprzednich listów, pisałem o polityku, który coś powiedział i po chwili kłamał bezczelnie i uparcie, że tego nie powiedział. Jeżeli politycy chcą kłamać, to niech kłamią na piśmie. Łatwiej będzie im kłamstwo wykazać. W kontaktach na odległość trzeba jednak zachować wyjątkową ostrożność, bo oszuści są pomysłowi:
„Francja: Zakładali maskę, udawali ministra, wyłudzali miliony
Ofiarą fałszywego Le Driana (w momencie oszustwa był ministrem obrony) padł m.in. miliarder Aga Khan, który miał przekazać oszustom 20 mln euro. Z kolei turecki miliarder Inan Kirac stracił na oszustwie 45 mln euro. Oszuści mieli łącznie kontaktować się ze 150 osobami, w tym prezydentem Gabonu Alim Bongo, dyrektorem generalnym firmy Lafarge i arcybiskupem Paryża. Jednak tylko od trzech osób udało im się wyłudzić pieniądze. Przez telefon oszuści mieli mówić rozmówcom, że francuskie państwo potrzebuje pilnej pomocy finansowej w związku z "tajnymi operacjami" - zazwyczaj mówili o konieczności wypłacenia okupu porywaczom w Syrii albo akcjach antyterrorystycznych. Darczyńcom obiecywano natychmiastowy zwrot kosztów. Aby dodać sobie wiarygodności w niektórych przypadkach oszuści łączyli się z ofiarami przez Skype'a - wówczas jeden z nich zakładał silikonową maskę Le Driana i występował za biurkiem na tel francuskiej i unijnej flagi...”
Najszanowniejszy panie prezydencie Andrzeju Dudo, najszanowniejsi czytelnicy moich otwartych listów, myślę, że nadeszła stosowna pora na podsumowanie listu. Zasadniczą treścią jego były podniebne podróże demokratycznych elit na koszt podatników. Wygląda na to, że zdecydowana większość tych lotów odbyła się niezgodnie z obowiązującym prawem najwyższym zapisanym w Konstytucji. Sprawą powinny się zająć organy ścigania. Pieniądze powinny zostać odzyskane i wpłacone do skarbu państwa. Podobnie powinno się wyegzekwować nagrody, które rządzący sobie przyznali, ale zadeklarowali je zwrócić. Kolejną kwestią są spotkania polityków w skali krajowej i międzynarodowej. W dobie Internetu straciły one rację bytu. Wszystkie sprawy można załatwiać korespondencyjnie na forach internetowych. Skoro istnieje taka opcja, to samoloty rządowe należy sprzedać nim dojdzie do kolejnej katastrofy. W dobie Internetu są one tylko fanaberią, zbytecznym luksusem obciążającym podatników. Koniecznie trzeba dokonać zmian, a w zmianach tych powinni przodować zwłaszcza chrześcijanie, którzy w Biblii mają do tego zachętę:
Kolosan 3:23-25
Cokolwiek czynicie, pracujcie nad tym z całej duszy jak dla Jehowy, a nie dla ludzi, bo wiecie, że to od Jehowy otrzymacie należną nagrodę dziedzictwa. Służcie jako niewolnicy Panu, Chrystusowi. Kto czyni zło, ten na pewno otrzyma z powrotem to, co złego uczynił, i nie ma tu żadnej stronniczości.
Odwagi najszanowniejszy panie prezydencie Andrzeju Dudo, ma szansę najszanowniejszy pan prezydent być pierwszym prezydentem, który zrezygnuje z rządowego samolotu, na rzecz umiaru i skromności. Również Rząd Polski, Sejm, Senat, stoją przed szansą przeniesienia obrad z cieni gabinetów, z ław sejmowych na otwarte forum internetowe. Jeżeli coś można zrobić lepiej i taniej to koniecznie się powinno to zrobić. Brak takich działań świadczyć może albo o wielkiej głupocie lub o wielkim łajdactwie. Bezspornie cechy te dominują w polityce naszego kraju i by coś zmienić na lepsze napisałem ten list otwarty, postanowiłem pomodlić się o pomoc do najszanowniejszego, najlepszego spośród wszystkich najlepszych, najbardziej dobrych Bogów Boga:
Najszanowniejszy, najlepszy spośród wszystkich najlepszych, najbardziej dobrych Bogów Boże, czy mogę prosić o to byś dopomógł ludziom ustanowić najlepsze, najnowocześniejsze formy sprawowania władzy oraz najlepszej formy korzystania z środków transportu?
Jeżeli mogę, to proszę o to – błagam – najbardziej jak tylko można.
Z wyrazami największego szacunku i życzeniami najlepszości jacek ahmadeusz szatan kwaśniewski
Naj. |
|