ahmadeusz |
Administrator |
|
|
Dołączył: 07 Wrz 2015 |
Posty: 3021 |
Przeczytał: 13 tematów
Ostrzeżeń: 0/7
|
Płeć: Mężczyzna |
|
|
 |
 |
 |
|
Bardzo proszę powróćmy myślami do demagogii.
Bezspornie demagogią są słowa kłamców, kryminalistów skazanych prawomocnymi wyrokami za wyjątkowo parszywe kłamstwa wyborcze udających antykomunistów. Obecny nikczemny, rządzący naszym krajem zdemoralizowany reżim głosi antykomunistyczne hasła, ale czynami skutecznie się ich zapiera. Najszanowniejszy pan Władimir Iljicz Lenin nauczał:
„Bardziej niż wszelkie proklamacje i konferencje działa żywy przykład.”
Tymczasem nasi 'antykomuniści' głoszą antykomunistyczne hasła, jednocześnie odbudowując komunizm, wprowadzając w czyn idee najszanowniejszego pana Władimira Iljicza Lenina, który indoktrynował:
„U podstaw etyki komunistycznej leży walka o umocnienie i doprowadzenie do końca budowy komunizmu. Oto ma czym polega również podstawa komunistycznego wychowalnia, kształcenia i nauczania.”
Komunistyczny majątek się rozrasta. Kto popiera partię Prawo i Sprawiedliwość oraz Zjednoczoną Prawicę popiera tym samym komunizm wyjątkowo perfidny bo ukryty pomiędzy prawicowymi ideałami. Popiera komunizm wielce destrukcyjnie działający na życie w naszym kraju.
Myślę, że bardzo wymownym przykładem tego faktu są losy Stoczni Gdańskiej imieniem Lenina.
Stocznia, która zatrudniała tysiące pracowników i wybudowała około tysiąca statków wraz z upadkiem Polskiej Republiki Ludowej, pod nowymi władzami demokratycznych reżimów popadła w ruinę i w stanie agonalnym została sprywatyzowana:
„Realizując przedwyborcze deklaracje PIS i Lecha Kaczyńskiego wobec pracowników Stoczni Gdańskiej, rząd Kazimierza Marcinkiewicza podjął decyzję o oddzieleniu (do końca czerwca 2006) Stoczni Gdańskiej od Stoczni Gdynia i sprzedaży jej akcji innemu inwestorowi. (…) W grudniu 2006 5% akcji Stoczni Gdańsk objęła spółka ISD Polska (której właścicielem jest ukraiński ISD – Związek Przemysłowy Donbasu), zaś w listopadzie 2007 ?! objęła ona akcje nowej emisji o wartości 300 mln złotych, stając się w ten sposób właścicielem 83% (z kwoty 405 mln zł) akcji.”
Niestety do władzy doszli zdegenerowani neokryptokomuniści i prywatny majątek na nowo uczynili komunistycznym:
„W lipcu 2018 ?! Agencja Rozwoju Przemysłu odkupiła udziały w Stoczni Gdańsk (zatrudniającej już tylko 100 osób) i GSG Towers (z ok. 700 pracownikami) od ukraińskiego właściciela Serhija Taruty. Wartości transakcji nie ujawniono.”
Te ohydne ścierwa nawet nie chcą się przyznać ile naszych pieniędzy przeznaczyli na ten bandycki zakup. Pieniędzy, które mogły zostać wytransferowane za granicę podobnie jak to się stało z pieniędzmi za znacjonalizowanie kolekcji Czartoryskich, którą opisałem w 7 liście otwartym poświęconym różnej maści złodziejom. Osoby zainteresowane sprawą odsyłam do tamtego listu.
Czego się jednak spodziewać po wybranych w demokratycznych wyborach skrajnie lewicowych komunistach udających prawicowych antykomunistów, w których umysłach lewicowe idee wydają się być wiecznie żywe. Najgorsze w tym wszystkim jest to, że umysły te mogą być szczątkowe, nie zdolne do jakichkolwiek sensownych rozważań. Z demokratami jest ten problem, że pomimo tego, że są głupi uważają się za bardzo mądrych. Z racji swej głupoty nie dostrzegają zła tkwiącego w demokracji. Głupota ta nie bierze się znikąd. Większość z nich może być ofiarami państwowego systemu edukacji, której poświęciłem 29 list otwarty. Nie bez znaczenia może być też dominująca religia, która może wywierać destrukcyjny wpływ na zdolność logicznego myślenia.
Przypomniał mi się stary dowcip:
Dziesięć lat po wojnie wchodzi kobieta do gabinetu lekarskiego, pręży się na baczność, podnosi prawą rękę i krzyczy:
- Heil Hitler!
- Ależ proszę pani - mówi skonfundowany lekarz - wojna skończyła się 10 lat temu, Hitler dawno nie żyje, czasy się całkiem zmieniły.
A ona na to:
- Tak, czasy się zmieniły, ale pan się w ogóle nie zmienił, doktorze Mengele.
Przykładów pro komunistycznych działań jest wiele i chociaż rządzą nami spadkobiercy najszanowniejszych panów; Karola Marksa, Fryderyka Engelsa, Władimira Iljicza Lenina i Józefa Stalina to wygląda na to, że wybrali oni z z nauk tych myślicieli wszystko to co najgorsze.
Czytałem dzieła tych myślicieli i w moim odczuciu były one szczere i wysoko ceniły na przykład prawdomówność.
Pamiętam również rządy Władzy Ludowej i hasła chwalące własność komunistyczną.
Otwarcie pisano o dyktaturze proletariatu i przewodniej roli Polskiej Zjednoczonej Partii Robotniczej.
Te czasy przeszły do historii ale komuniści przesiąknięci ideami pozostali, chociaż ukrywają swoją tradycję. Takich neokryptokomunistów jacy opanowali nasz udręczony kraj, najszanowniejszy pan Władimir Iljicz Lenin, może się tylko wstydzić. Nie zdziwił bym się jakby jego mumia ze wstydu uległa samozapłonowi i mauzoleum spłonęło. Bardzo proszę przypomnijmy sobie co też najszanowniejszy pan Władimir Iljicz Lenin pisał o prawdziwych komunistach:
„Kultura polityczna, oświata polityczna ma na celu wychowanie prawdziwych komunistów, którzy potrafią przezwyciężyć kłamstwo, przesądy i udzielić masom pracującym pomocy w pokonaniu starego ustroju oraz, w pracy nad budową państwa bez kapitalistów, bez wyzyskiwaczy, bez obszarników.”
Tymczasem nasi neokryptokomuniści przezwyciężać potrafią nie kłamstwa, ale prawdę, za co też niejeden z nich został prawnie skazany za szerzenia kłamstw. Najszanowniejszy pan poseł Jarosław Kaczyński w przedwyborczym szale bajeruje naród:
„Nasi konkurenci postawili na lewactwo. (…) Przebierańcy, którzy maszerują po ulicach chcą ograniczyć naszą wolność. Przebierańcy, którzy maszerują po ulicach chcą ograniczyć naszą wolność.”
Tymczasem to Zjednoczona Prawica postawiła na lewicowe poglądy, udając jednocześnie antykomunistów. Członkowie Prawa i Sprawiedliwości pochowali czerwone krawaty i maszerują ulicami wykrzykując antykomunistyczne hasła. Poprzebierali się i udają prawicę, jednocześnie rozgraniczają naszą wolność, wyciągają swe lepkie, parszywe, złodziejskie ręce po nasze pieniądze.
W pamięci utkwiła mi okładka Gazety 'Polskiej', na której widniała ohydna moralnie postać najszanowniejszego pana prezesa rady ministrów, premiera Mateusza Morawieckiego oraz wielki napis:
'Ja antykomunista, ja bankowiec'.
Gdyby napis brzmiał:
'Ja komunista, ja bankster'
- było by to bliższe prawdy, ale trudno prawdy oczekiwać po zakłamanej, upadłej moralnie gazecie. Najszanowniejszy pan Władimir Iljicz Lenin otwarcie głosił swoje idee dotyczące własności środków produkcji:
„Jeśli przemilcza się [...] sprawy prywatnej własności środków produkcji, to hasło wolności i równości jest łgarstwem i obłudą burżuazyjnego społeczeństwa, które za pomocą formalnego uznania wolności i równości osłania faktyczną, ekonomiczną niewolę i nierówność robotników, wszystkich pracujących oraz wyzyskiwanych przez kapitał.”
Wierzył w to, że komunizm to wyższa, bardziej wydajna forma pracy:
„Komunizm, to wyższa w porównaniu z kapitalistyczną wydajność pracy robotników pracujących z własnej woli, świadomych, zjednoczonych, posługujących się najnowszą techniką.”
Marzyło mu się społeczeństwo socjalistyczne:
„Istotne zadanie rewolucyjnej partii socjalistycznej to: nie wymyślanie planów przebudowy społeczeństwa, nie prawienie kapitalistom i ich fagasom kazań o poprawie położenia robotników, nie urządzanie spisków, lecz organizowanie walki klasowej proletariatu i kierowanie tą walką, której ostatecznym celem jest zdobycie przez proletariat władzy politycznej i zorganizowanie społeczeństwa socjalistycznego. (…) Marks i Engels pierwsi dowiedli, że klasa robotnicza i jej postulaty to nieunikniony produkt systemu ekonomicznego, który tworząc burżuazję wraz z nią nieuchronnie stwarza i organizuje proletariat.”
Tymczasem nasi neokryptokomuniści z Zjednoczonej Prawicy udają, że tych słów nie znają. Wymyślają nowe frazesy, jawnie kłamią, chełpią się swym fałszywym 'antykomunizmem'.
Według słów ich największego ideologa, najszanowniejszego pana Władimira Iljicza Lenina taka postawa polityczna prowadzi do zagłady politycznej:
„Kłamliwy frazes, kłamliwa chełpliwość — to zagłada moralna, niezawodna rękojmia zagłady politycznej.”
Najszanowniejszy panie prezydencie Andrzeju Dudo, najszanowniejsi czytelnicy, tego lata byłem w Stroni Śląskim, w mieście, w którym spędziłem dzieciństwo i wczesne lata młodzieńcze. Do Stronia Śląskiego jechałem autobusem przez Wrocław. Na dworcu czekałem na autobus do Kudowy Zdrój przez Kłodzko. Na przystanek zajechał nie autobus jak się spodziewałem, ale nieduży bus. Wchodząc na długo przed odjazdem spytałem gdzie położyć torbę z myślą o pasażerach, którzy po mnie będą wsiadać. Torbę usadowiłem obok fotela kierowcy, tak by jak najmniej przeszkadzała innym wchodzącym pasażerom. Czas pokazał, że moja troska okazała się zbyteczna. Po mnie w Wrocławiu nikt do autobusu nie wsiadł. Po drodze do Kłodzka wsiadła tylko jedna osoba, ale jeszcze w drzwiach okazało się, że chciała jechać do Wrocławia. W Kłodzku wysiadłem i nie wiem czy do Kudowy ktokolwiek pojechał. Tymczasem wiele słyszy się o tym, że obecna reżimowa władza chce reanimować deficytowe połączenia autobusowe. Świat się zmienia, rozsądek i ekonomia nakazuje dostosowywać się do zmian i głupotą jest reanimowanie nierentownych zakładów, linii kolejowych czy autobusowych.
W Stroniu natrafiłem na moment burzenia Huty Szkła Kryształowego Wioletta.
Huty, która przetrwała drugą wojnę światową, przetrwała czasy tak zwanej okupacji radzieckiej. Słowo przetrwała źle oddaje ten okres.
W okresie PRL-u huta rozkwitła.
Nadeszła jednak demokratyczna zaraza, której huta nie przeżyła.
Podobny los spotkał poniemiecki tartak.
Również tak zwane 'kamyki', zakład kamieniołomów demokratycznej dżumy nie przeżył.
Pamiętam dworzec kolejowy z lat PRL-u, który tętnił życiem.
Na bocznicy stały wagony towarowe, które załadowywane były drewnem, kamieniami, kryształami. Teraz w tym miejscu, nie codziennie jest targ obwoźny, a z budynku kolejowego zrobiono dom kultury. Natomiast z domu kultury, w którym w okresie PRL-u mieściły się różne sekcje sportowe i kulturalne, była sala widowiskowa i kinowa zrobiono nie za bardzo wiem co.
Na pewno jakiś sklep warzywny i co jeszcze nie wiem.
Nieopodal Stronia Śląskiego leży Lądek Zdrój.
W tamtym czasie było to gwarne miasto uzdrowiskowe. Pociągi czy autobusy jadące z Kłodzka do Stronia Śląskiego do Lądku Zdroju przepełnione były kuracjuszami Funduszu Wczasów Pracowniczych. W Lądku Zdroju w znacznej mierze pustoszały.
W Stroniu Śląskim był też wojewódzki szpital psychiatryczny.
Całe osiedle – małe miasteczko z własnym sklepem, klubokawiarnią, żłobkiem, stołówką pracowniczą. W dzisiejszych czasach niemal całe opustoszało z osób chorych. Zdecydowana większość budynków została sprzedana.
Być może podobny los spotkał całą służbę zdrowia w Polsce.
Zastanawiam się tylko co się stało z tymi wszystkimi chorymi na umyśle ludźmi?
Być może po transformacji ustrojowej szpitalne ubrania zamienili na garnitury, krawaty, muszki, garsonki, broszki i puścili się w wir demokratycznej rzeczywistości.
Ta opcja tłumaczyła by, dlaczego po wejściu do władz postsolidarnościowych demokratycznych elit prawie wszystko w Polsce podupadło, dlaczego nasz kraj popadł w ruinę.
W pogoni za chlebem z kraju wyjechało miliony ludzi, między innym dlatego, że gospodarka komunistyczna okazała się nieudolna.
Podobny los spotkał Niemiecką Republikę Demokratyczną.
Po połączeniu się kapitalistyczną częścią Niemiec, komunistyczne zakłady w większości albo upadły, albo zostały wykupione. Aktualny raport tak przedstawia to co tam się stało:
„Doroczny raport o stanie RFN przytacza dane badania socjologicznego z którego wynika, że większość mieszkańców terenów dawnego NRD nie uważa zjednoczenia z 1990 ?! r. za sukces.
Według badania socjologicznego przeprowadzonego na zlecenie niemieckiego rządu, 58 proc. mieszkańców obszaru dawnej Niemieckiej Republiki Demokratycznej uważa się za „obywateli drugiej kategorii” w zjednoczonych Niemczech, cytuje portal brytyjskiej gazety „Daily Express”. Tylko 38 proc badanych w tym sondażu uznało, że włączenie wschodnich landów do RFN zakończyło się sukcesem.”
Wschodnia, komunistyczna część Niemiec pustoszeje. Widziałem wyburzane całe, niegdyś ludne osiedla. Komunistyczna własność okazała się gorsza. Odizolowana od gospodarki wolnorynkowej mogła funkcjonować dobrze, ale było też wiele rzeczy niewłaściwych.
Fakt, że większość mienia była nasza wspólna, komunistyczna doprowadził do tego, że kraje komunistyczne nawiedziła plaga kradzieży. Najszanowniejszy pan Leonid Iljicz Breżniew radziecki polityk, sekretarz generalny Komunistycznej Partii Związku Radzieckiego, przywódca ZSRR tak wspomina lata budowy komunizmu:
„Cóż wy w ogóle wiecie o życiu? Pamiętam, kiedy jeszcze uczyliśmy się w technikum, dorabialiśmy, rozładowując wagony. Jak to wyglądało? Trzy worki albo skrzynki do adresata, jedna albo dwie dla nas. W naszym kraju zawsze to tak wyglądało.”
Podobnie wyglądało życie w Polsce i wiele wskazuje na to, że na najwyższych szczeblach dalej tak wygląda. Nie zdziwił bym się, gdyby za jakiś czas adwokat najszanowniejszego pana prezydenta na rozprawie sądowej wygłosił taką mowę obrończą:
„Tak. Ten człowiek rzeczywiście kradł, ale czy jest na tej sali człowiek, który nie kradnie?”
Kradzieże, to nie jedyna bolączka ówczesnego systemu.
Byłem też świadkiem rażącej niegospodarności. W pamięci utkwiła mi ulica Nadbrzeżna w Stroniu Śląskim – odcinek pomiędzy ulicami Kościuszki i Mickiewicza a może i dalej. Ulica była z kostki brukowej, ale czasem kostkę zastąpił piękny nowy asfalt. Super się po nim jeździło na rowerze, ale nie długo. Nadjechały koparki i tę nową elegancką drogę rozkopały i to na długo. Zaczęto kłaść kanalizację.
Wydawało by się, że wraz z odwrotem od komunistycznej ideologii w kraju pojawi się rozsądek. Nic z tych rzeczy. Jakieś kilka lat temu, naprzeciwko bloku, w którym mieszkam pojawiły się maszyny budowlane, które zniwelowały teren. Zastanawiałem się co tam będzie budowane.
Z czasem moja ciekawość poszła w zapomnienie, bo zniwelowany teren zarósł chaszczami. Minęło parę lat i sytuacja się powtórzyła, ale tym razem moja ciekawość została zaspokojona. Na profilu internetowym najszanowniejszego pana Macieja Nazimka przewodniczącego rady dzielnicy X zobaczyłem zdjęcie tajemniczego obiektu, który widzę z okna z podpisem:
„Rekreacja na Klinach - drobne ale potrzebne.
Boisko w Parku Maćka i Doroty oraz 2 place do gry przy pętli autobusowej zostały zrekultywowane - wyrównano nawierzchnię i zasiano trawę. Uprzejmie Państwa proszę o nie deptanie i nie wpuszczanie psów. To kolejny etap moich działań poszerzających infrastrukturę rekreacyjną na naszym osiedlu sfinansowany z budżetu Rady Dzielnicy X.”
Zadałem pytanie, by temat zgłębić:
„Najsz. Najszanowniejszy panie Macieju Nazimek, odnoszę wrażenie, że już kiedyś ktoś te boiska już robił. Czy się nie mylę? A czy będzie ono kiedyś dokończone i używane? Pozdrawiam najserdeczniej i życzę najlepszości, jacek.”
Dostałem taką odpowiedź:
„Szanowny Panie Jacku - tak, parę lat temu, z mojej inicjatywy, wykonano 2 place do gry przy pętli autobusowej, a wiosną br. je zrekultywowano. W przyszłości będzie tu szkoła, więc boiska nie będą rozbudowywane. Użytkowane są rzadko, bo część właścicieli psów lekceważy dzieci na naszym osiedlu i boiska są pełne psich odchodów...”
Sprawa dla mnie nie do końca zrozumiała. Przechodziłem nieraz obok tych placów i nawet na myśl mi nie przyszło, że to są jakieś boiska. Nie widziałem żadnej tablicy informacyjnej o tym, że to są boiska, na których można uprawiać sport. Ani razu nie widziałem na tych boiskach grających dzieci ani też osób dorosłych pomimo że wielokrotnie przechodziłem obok tych 'sportowych obiektów'. Nie widziałem tam żadnych wytyczonych linii, słupków na siatki, bramek, ani niczego innego co by mogło świadczyć, że to są boiska, i że można z nich korzystać. W moim odczuciu budowa boisk pomimo dwukrotnego rozpoczęcia ani razu nie została dokończona. Wielce ciekawe było też z socjopatycznego punktu widzenia rozwijanie terenów zielonych naprzeciwko mojego okna. Najszanowniejszy pan Maciej Nazimek, przewodniczący rady dzielnicy X napisał:
„Tereny zielone na Klinach. Trwa sadzenie, 65 drzew przy pętli autobusowej - rozwijam tereny zielone na naszym osiedlu. Zielony ekran, czyli mini lasek świerkowo-sosnowy, to mój pomysł finansowany ze środków zaoszczędzonych w budżecie Rady Dzielnicy X.”
Pamiętam, że jak posadzono wyżej wymienione drzewa to część z nich po jakimś czasie uschła. Nie widziałem by ktokolwiek je pielęgnował, podlewał. Dla mnie to jest bezspornie sprawa kryminalna. Ale to nie koniec bolesnych tarapatów komunistycznego mini lasku świerkowo sosnowego. Część z 65 drzewek uschło, a pewnego dnia nadjechały maszyny budowlane i lasek został bardzo mocno przerzedzony przez drogę dojazdową do rozpoczętej budowy szkoły.
Najszanowniejszy panie prezydencie Andrzeju Dudo, najszanowniejszy czytelnicy moich otwartych listów, powyższe straty finansowe może nie są duże, ale podobne rzeczy mogą się dziać każdej dzielnicy, w każdym miasteczku i w skali kraju suma marnowanych naszych pieniędzy może być ogromna. Podróżując po kraju widziałem niejeden dworzec kolejowy pięknie odremontowany, ale dziwnie opustoszały. Nie widziałem kolejarzy, pasażerów. Kasy pozamykane.
Dworce niby piękne, ale jednocześnie upiorne. Wyglądające jakby z jakiegoś horroru. Można by się spodziewać, że za chwilę pojawią się jakieś zombie lub wilkołaki i mnie żywcem zjedzą.
Niedawno wracałem z spaceru przez przejazd kolejowy w okolicach Krakowa Opatkowice. Opuściły się zapory i za jakiś czas przejechał pociąg. Nie za długi. Coś w rodzaju większego szynobusu. Udało mi się w nim dopatrzyć jednego pasażera. Być może było ich więcej, ale i tak pojawiło się w mojej głowie pytanie, jak to się opłaca?
Czy bilety wystarczą na zapłacenie za pracę maszyniście?
Ale bywa jeszcze gorzej. Bardzo proszę zapoznajmy się z przerażającą ekonomicznie opowieścią:
„Brzeźnica. Zrobili dworzec za 3 mln zł, ale nie ma pociągów, PKP zlikwidowało kursy.
W Brzeźnicy (pow. wadowicki) wydano miliony na inwestycję, w tym remont dworca kolejowego, mimo, że od lat nie zatrzymują się tu jakiekolwiek pociągi osobowe. Chociaż to bardziej wina PKP, niż gminy, to mieszkańcy pukają się w czoło: - To absurd rodem z Bareji - mówią, ale nie jest im do śmiechu. Na uroczystości pojawiło się wiele znanych w regionie osobistości świata polityki. Wszyscy byli w świetnych humorach a urzędnicy gratulowali sobie nawzajem dobrze wykonanej roboty, jakby Nikomu nie przeszkadzało, że wydano miliony na inwestycję, w tym remont dworca kolejowego, mimo, że od lat nie zatrzymują się tu pociągi osobowe.
Gmina przejęła od PKP dworzec i go odremontowała. Budynek wygląda nieźle, ale tuż za nim jest peron - zapuszczony i zarośnięty niczym dżungla. Nie jeżdżą tu żadne pociągi osobowe, bo połączenia zlikwidowano. Są tylko składy towarowe, głównie z węglem ze śląskich kopalń na wschód Polski.”
Bardzo proszę zapoznajmy się z jeszcze jednym gospodarczym koszmarem:
„Terminal lotniska w Radomiu rozebrany. "Wysiłek wyrzucony w błoto"
Rozbiórka terminala lotniska w Radomiu dobiega końca Premier zapowiada rozbudowę portu lotniczego w Radomiu... Niewielu podróżnych chciało latać z Radomia. Mimo to zapadła decyzja, aby wyburzyć nową halę przylotów i odlotów i zbudować jeszcze większą. Głosy w tej sprawie są podzielone. - To będzie zupełnie inny produkt lotniskowy - mówił Piotr Rudzki z Przedsiębiorstwa Państwowego "Porty Lotnicze". - Wysiłek wyrzucony w błoto - ocenił Grzegorz Polaniecki z zarządu Enter Air.”
Najszanowniejszy panie prezydencie Andrzeju Dudo, najszanowniejsi czytelnicy, myślę, że bardzo dobrym wzorcowym przykładem na to jak funkcjonuje demokratyczny komunizm jest wybudowana wielkim kosztem oczyszczalnia ścieków w Warszawie. Można o niej przeczytać:
„Ile kosztowała oczyszczalnia Czajka w Warszawie?
Więcej niż strategiczny gazoport w Świnoujściu!
Oczyszczalnia Czajka w Warszawie uchodzi za jedną z najdroższych oczyszczalni świata. Trwająca w latach 2008 - 2012 inwestycja, która polegała na przebudowie i modernizacji istniejącej już oczyszczalni na Białołęce, pochłonęła blisko 3,7 mld zł. Z przetargiem na jej budowę wiążą się kontrowersje, bowiem odrzucona została oferta o kilkadziesiąt procent tańsza, od tej która wygrała. W efekcie budowa "Czajki" w Warszawie pochłonęła więcej środków, niż budowa strategicznego dla Polski gazoportu w Świnoujściu!”
Najszanowniejsza pani Hanna Gronkiewicz-Waltz, była prezydentka miasta Warszawa tak podsumowała ten przetarg:
„Wybraliśmy najlepszego, a nie najtańszego oferenta.”
Z słów tych można wyciągnąć wniosek, że celem przetargu ogłoszonego przez władze miasta Warszawy, było wyłonienie jak najdroższej oferty. Wysoka zaś cena mogła zostać wymuszona. Osoby nadzorujące przetarg mogły uzgodnić z przyszłym wykonawcą, że wygra przetarg nawet z dużo wyższą ofertą, pod warunkiem, że znaczne część tej ponadnormatywnej kwoty trafi w prywatne ręce osób decyzyjnych - przetarg nadzorujących. Jeżeli tak było to bardzo dobrze dla piekielnych sadystów, którzy bardzo lubią takich sprytnych ludzi dręczyć, męczyć, torturować. Najdroższa oferta oczyszczalni ścieków okazała się niewypałem, który wybuchł po jakimś czasie. Najpierw pada spalarnia osadów ściekowych:
„Okazuje się, że od grudnia nie działa spalania groźnych dla środowiska osadów ściekowych, które trafiają do wyrobisk po kruszywie m.in. na Warmię i Mazury.”
Informację tę skrzętnie ukrywano przed opinią publiczną. Jakiś czas później padł układ przesyłowy, przez co ścieki zamiast do oczyszczali zaczęły trafiać do Wisły. Tego już się ukryć nie dało. Tę awarię było widać i czuć:
„Awaria układu przesyłowego do warszawskiej oczyszczalni ścieków "Czajka" to w ostatnich dniach temat numer jeden. To tysiące metrów sześciennych nieoczyszczonych ścieków w Wiśle i dziesiątki sprzecznych ze sobą komunikatów i informacji.”
W usuwanie skutków awarii zaangażował się też rząd i wojsko:
„Wojskowe ciężarówki już w piątek wieczorem zaczęły przywozić do Warszawy z bazy w Dęblinie elementy konstrukcyjne, z których ma zostać złożony most pontonowy. W poniedziałek rozpoczną się prace na wodzie. Budowa mostu zostanie zakończona we wtorek w godzinach popołudniowych – zapowiadał w piątek szef kancelarii premiera Michał Dworczyk.”
Kiedy zobaczyłem sprzęt wojskowy, zobaczyłem też w jakim stanie jest też nasza armia. Podobny sprzęt widziałem w wojsku kilkadziesiąt lat temu, z tym, że tamten wydawał mi się być w dużo lepszym stanie. Gdybyśmy żyli w normalnym kraju najdalej kilka godzin po podjęciu decyzji o budowie mostu pontonowego most by stał. Dęblin od Warszawy dzieli około 120 kilometrów. Wojskowi nieudacznicy most by zbudowali w kilka godzin. Tak by mogło być, gdyby most budowało nieprzeszkolone wojsko z poboru pod dowództwem żołnierzy bardziej doświadczonych, a w Polsce mamy podobno armię zawodową. Bardzo proszę przeczytajmy ile może trwać budowa mostu pontonowego:
„Najdłuższy most pontonowy świata powstał w Polsce.
Manewry wojskowe niejednokrotnie były dla wojska okazją dla bicia rekordów. Tym razem szansę na ćwiczeniach Anakonda 2016 w Polsce wykorzystali Brytyjczycy i Niemcy. Ich wojska inżynieryjne zbudowały najdłuższy dotąd most pontonowy. Całe 350 metrów przeprawy na pływakach dostępnej nawet dla najcięższego sprzętu. (…) W Chełmnie na Wiśle powstaje polowy most, który niemieccy saperzy organizują w 45 minut.”
Przyczyna zwłoki mogła być prozaiczna. Być może zaangażowane w budowę przeprawy strony od piątku do wtorku prowadzili negocjacje jak się podzielą pieniędzmi przeznaczonymi na tę operację:
„Budowa oraz instalacja tymczasowego rurociągu do przesyłu ścieków przez Wisłę w Warszawie pochłonęły w sumie 41 milionów złotych.”
Inną możliwością opóźnień mógł być alkoholizm. O alkoholu i wojsku znalazłem takie informacje:
„Obecność alkoholu w „odradzającym” się Wojsku Polskim moglibyśmy przyjąć za normę. Alkohol pił praktycznie każdy, a wielu spożywało go w szczególnie dużych ilościach. (…) Mieszanka buty generalskiej i sobiepaństwa. Kościelny latyfundysta, który kurię traktuje jak folwark, proboszczów jak chłopów pańszczyźnianych, a kapelanów jak chłopców na posyłki w czasie pijackich biesiad w rezydencji. Taki obraz metropolity gdańskiego arcybiskupa Sławoja Leszka Głodzia wyłania się z opowiadań księży, którzy chcą na niego donieść do Watykanu. A zastrzeżeń do stylu jego rządów jest co niemiara. (…) Podczas pijackich biesiad hierarcha wysyłał go w środku nocy do sklepu po ulubioną kiełbasę, kazał polewać gościom i potrafił krzyknąć „Co ty, k..., nawet nalać nie potrafisz!”. A rano Głódź miał go wzywać, żądając „actimelka” i krzycząc: „Bądź moim actimelkiem!”. Inny ksiądz opowiada, jak Głódź potraktował starego, zasłużonego proboszcza podmiejskiej parafii: – Wyzwiska, besztanie. Proboszcz mówił, że nikt go tak nie potraktował przez 50 lat kapłaństwa. Stał i łzy mu leciały. (…) Sławoj Leszek Głódź był pierwszym w III RP biskupem polowym przez13 lat. Dorobił się rangi generała brygady. ”
Być może większość naszych generałów jest podobna i nie ma co się dziwić, że Wojsko Polskie popada w ruinę. Najszanowniejszy panie prezydencie Andrzeju Dudo, najszanowniejsi czytelnicy, jak tak sobie rozmyślam o tym jak demokratyczne elity potrafią nasze wspólne, komunistyczne pieniądze zamieniać, w syf, błoto, kał i inne nieczystości to przychodzi mi na myśl obraz pijanego człowieka, który rozdawał przechodniom swoje pieniądze, o którym kiedyś przeczytałem:
„Pijany rozdawał przechodniom swoje oszczędności.
W Darmstadcie w zachodnich Niemczech pijany mężczyzna, który wyjął z banku 13 tys. euro usiadł na ławce i zaczął rozdawać banknoty przechodzącym ludziom - poinformowała policja.
W porze lunchu na ławce naprzeciwko banku siedział mężczyzna i rozdawał banknoty. Pieniądze miał poupychane w kieszeniach i plastikowych torbach. Część banknotów porwał wiatr.
Funkcjonariusze zaprowadzili go z powrotem do banku i przeliczyli pieniądze.
Okazało się, że 63-letni rozdawca zdążył rozdać 1505 euro - podała w oświadczeniu policja.
Policjanci postanowili do czasu wytrzeźwienia mężczyzny przechować resztę jego pieniędzy. Ma się on po nie zgłosić, kiedy wytrzeźwieje.”
Podobnie postępują rządzące nami demokratyczne ścierwa, z tą różnicą, że marnotrawią one nie swoje pieniądze, ale nasze, wspólne, pochodzące z podatków i co gorsze nie pojawia się policja po to by to jawne szaleństwo powstrzymać. Myślę, że temat komunistycznej gospodarności dobrze podsumowuje głośna ostatnio sprawa kóz:
„Martwe kozy nad Wisłą. Są zarzuty znęcania się nad zwierzętami. Właścicielowi kóz przebywających na wyspie na Wiśle przedstawiono w poniedziałek zarzuty znęcania się nad zwierzętami. Mężczyzna nie przyznał się do zarzucanego czynu i odmówił składania wyjaśnień - poinformował rzecznik prasowy Prokuratury Okręgowej Warszawa - Praga w Warszawie Marcin Saduś. (...) Czyn ten zagrożony jest karą do trzech lat więzienia (,,,) Przedstawiciele organizacji Animal Rescue Polska poinformowali, że u 18 żywych jeszcze zwierząt stwierdzono stan zagrożenia zdrowia, "kozy są chore, wychudzone, a ich stan wskazuje na długotrwałe nieleczenie.”
Sprawa jest ciekawym zjawiskiem mieszania majątku komunistycznego z prywatnym:
„Na wiślanej wyspie znaleziono w niedzielę 12 martwych kóz. Przebywały na wyspie w ramach ekologicznego projektu warszawskiego ratusza. Łącznie ze stado liczącego 60 kóz, 30 zostało żywych. Kozy i owce były wynajęte przez ratusz od hodowcy z Dagestanu. Zwierzęta miały wyjadać rosnącą na wyspie trawę, by ułatwić gniazdowanie nadwiślańskim ptakom.”
Zastanawiam się jak doszło do tego kontraktu? Czy włodarze miasta Warszawy ogłosiły przetarg międzynarodowy na dostawę kóz po to by wybrać najgorszą, ale za to najdroższą ofertę z Federacji Rosyjskiej, dzięki czemu do Warszawy trafiły kozy z Dagestanu?
Znając stan umysłu demokratycznych elita taka opcja wydaje mi się wielce prawdopodobna, ale sprawy nie oceniam, nie osądzam, biorę pod rozwagę każdą ewentualną możliwość. Bardzo proszę powróćmy myślami do dramatu kóz, którą tak opisano:
„Jak się okazuje opiekował się nimi bezdomny, dokarmiając je m.in. śmieciami z pobliskich osiedli. (…) Na wyspę przywieziono sześćdziesiąt kóz, a pozostało trzydzieści. Opiekował się nimi bezdomny na zlecenie ich właściciela. Obcokrajowiec przyjeżdżał raz w miesiącu i dawał mu 50 złotych oraz jakieś parówki. (...) Ciała padniętych kóz wrzucał do Wisły lub zakopywał. (…) Nieformalny opiekun zgłaszał, że stadem powinien zająć się weterynarz. - Jednak właściciel miał to gdzieś. Martwe kozy kazał zakopywać lub wrzucać do Wisły. (...) Chcieliśmy odebrać osiemnaście kóz znajdujących się w stanie zagrożenia zdrowia i życia. Jednak Miasto Stołeczne Warszawa nie ma procedur postępowania w takich przypadkach. Musiały więc tam pozostać. (...) Warszawa takiej umowy nie ma, co nas mocno zaskoczyło. Chociaż w uchwale Rady Miasta wskazano takie miejsce (Szkołę Główną Gospodarstwa Wiejskiego) okazało się, że nie można tych kóz tam przemieścić, bo mogą przebywać tam wyłącznie bezpańskie zwierzęta. (...) Miejsce bytowania kóz obejrzy technik kryminalistyki. - Te zwierzęta nie mogą tutaj być. Warszawa jako stolica europejskiego kraju nie realizuje przepisów ustawy o ochronie zwierząt - skwitował. Są kozy martwe od kilku dni, są takie, gdzie są jedynie kości.”
Sprawą zainteresowały się też organy ścigania i zaaresztowały bezdomnego:
„Bezdomny mężczyzna został później zatrzymany przez policję.”
Głos w sprawie zabrali też przedstawiciele miasta:
„Zarząd Zieleni Miejskiej: zwierzęta są w stanie, który nie zagraża życiu i zdrowiu.”
Bardzo proszę zwróćmy uwagę na fakt jak bardzo te słowa kontrastują z wizją lokalną:
„Są kozy martwe od kilku dni, są takie, gdzie są jedynie kości.”
Najszanowniejszy panie prezydencie Andrzeju Dudo, najszanowniejsi czytelnicy, podobny los jak te kozy spotyka Polki, Polaków i osiadłych w naszym kraju cudzoziemców. Bardzo proszę przypomnijmy sobie jeden z postulatów Solidarności:
„16 Poprawić warunki pracy służby zdrowia, co zapewni pełną opiekę medyczną osobom pracującym.”
Z słów wypowiedzianych być może w przedwyborczym szale, które niedawno wydobyły się z ust wicemarszałek sejmu najszanowniejszego pana Ryszarda Terleckiego można wywnioskować, że postulat ten został w sposób niemal doskonały wypełniony:
„Chcę przypomnieć, że publiczna służba zdrowia w Polsce uchodzi za jedną z najlepszych w Europie.”
Najszanowniejszy panie prezydencie Andrzeju Dudo, zastanawiam się, czy jest w Europie jakiś kraj, w którym dłużej czeka się na wizytę u lekarza specjalisty. W PRL-u by skontrolować wzrok, wystarczyło pójść do okulisty i odczekać jak się bardzo źle trafiło kila godzin. Dzieciom w szkole na bieżąco wzrok był badany w trakcie zajęć szkolnych. Niektóre zakłady pracy miały własne gabinety lekarskie. Niedawno chciałem się zarejestrować do okulisty i okazało się, że muszę czekać kilka miesięcy. Zauważyłem też, że do tego samego lekarza w tym samym ośrodku zdrowia na wizytę u specjalisty trzeba się zapisać z dużym wyprzedzeniem, ale jak się wykupi wizytę płatną prywatnie, to można zostać przyjętym tego samego dnia, co może się wiązać z koniecznością skrócenia wizyt ludzi czekających na wizytę płatną przez Narodowy Fundusz Zdrowia.
Wśród osób chorych rozwinął się swoisty czarny humor.
Chory człowiek umawia się na wizytę do onkologa. Dostaje termin za cztery lata i pyta się o godzinę wizyty. Rejestratorka mówi, że godzin się nie ustala i pyta – po co panu godzina skoro wizyta będzie dopiero za cztery lata. Chory odpowiada, że dla niego to ważne bo dokładnie w tym dniu o godzinie jedenastej ma wizytę w innym ośrodku u gastrologa. Załóżmy całkiem hipotetycznie, że pacjent z tego nieśmiesznego dowcipu dożyje do wizyt. Dostanie skierowanie na zabieg do szpitali wyjątkowo szybko, bo tylko kilka miesięcy będzie czekał w kolejce na zabiegi. Ledwo żywy uda się do pierwszego szpitala, ale nie zostanie przyjęty bo szpital zamknięty z powodu braku pieniędzy. Pojedzie do drugiego szpitala, a szpital będzie zamknięty z powodu braku personelu. Takie rzeczy w Polsce to nasza rzeczywistość a nie czarny humor:
„Na stronie zakopiańskiego szpitala ukazała się dramatyczna informacja:
Informujemy o czasowym zaprzestaniu wykonywania działalności leczniczej przez Oddział Ginekologiczno – Położniczy i Oddział Neonatologiczny przez okres 1 miesiąca tj. od dnia 1.10.2019 r. do dnia 31.10.2019 r. z uwagi na brak możliwości zabezpieczenia niezbędnej obsady kadrowej. Wobec zaistniałej sytuacji pacjentki przyjmowane będą przez:
Podhalański Szpital Specjalistyczny im. Jana Pawła II w Nowym Targu ul. Szpitalna 14, 34-400 Nowy Targ; ZOZ Sucha Beskidzka ul. Szpitalna 22, 34-200 Sucha Beskidzka.”
„Piotrków Trybunalski
Od wtorku, 1 października, piotrkowianie i mieszkańcy powiatu nie tylko nie skorzystają już z oddziału wewnętrznego w Powiatowe Centrum Matki i Dziecka w Piotrkowie Trybunalskim, ale nie otrzymają także pomocy neurologa w poradni przy ul. Wyzwolenia, kardiologa w poradni przy Roosevelta, ginekologa w poradni przy Armii Krajowej. Znika ponadto nocna i świąteczna opieki zdrowotna, świadczona dotąd w tej placówce.”
Demokratyczne reżimy doprowadziły służbę zdrowia do katastrofalnego stanu. Chorzy żartują, że aby w Polsce chorować, trzeba mieć bardzo dobre zdrowie. Ośrodki zdrowia i szpitale są nazywane Polskimi Obozami Zagłady, w których dokonuje się eksterminacji naszego narodu. Ludzie chorzy umierają w parkach, bramach, na ulicach - czekając na wizytę u specjalisty lub dlatego, że nie mają pieniędzy na lekarstwa. Zastanawia mnie czy prowadzi się jakąś statystykę ile osób umiera tylko dlatego, że nie doczekało się na wizytę do lekarza:
„Sosnowiec: Pacjent po 9 godz. na izbie przyjęć zmarł. Szpital przeprasza.”
Wydaje się, że szczytowym, najwybitniejszym, najbardziej widowiskowym osiągnięciem post solidarnościowych demokratycznych elit, wiekopomnym pomnikiem wieńczącym dzieło demokratyczno - komunistycznej wizji świata jest katastrofa smoleńska.
Najwybitniejsi przedstawiciele demokratycznych elit polecieli na nasz koszt do Smoleńska i zrobili za granicami kraju syf i błoto, które podobno zostało przekopane na metr w głąb.
Uważam, że powinno się rosyjskim służbom porządkującym teren - zwłaszcza pracownikom prosektorium zapłacić odszkodowania za traumatyczne przeżycia. Zbierania posiekanych, rozczłonkowanych, rozkładających się szczątków ludzkich nie dla każdego musi być przyjemne.
Do dziś nie wiadomo, czy w trumnach nie znajdują się pomieszane szczątki.
Mogło się zdarzyć, że czyjąś głowę połączono z tułowiem innej osoby, z ręką jeszcze innej, noga jeszcze może należeć do kogoś innego, a stopa do jeszcze kogoś innego.
Jakaś pani może leżeć z przyrodzeniem jakiegoś pana.
Najszanowniejszy panie prezydencie Andrzeju Dudo, tylko proszę się w tym momencie nie śmiać, bo to nie jest śmieszne. Wiem, że najszanowniejszy pan prezydent ma specyficzne poczucie humoru. Widziałem jak najszanowniejszy pan prezydent opowiadał jak w Polsce działa rząd.
Proszę przypomnieć sobie swoje własne słowa:
„Nie wytrzymam, muszę coś państwu opowiedzieć. Skoro uroczystość się już zakończyła, to tak już bardziej na wesoło, ale i też na poważnie. Ta strzelnica jest realizowana ze środków na modernizację służb, z programu (...) na lata 2017-2020 ?!. W 2016 ?! roku tuż przed Świętem Policji przyszedł do mnie ówczesny szef MSWiA Mariusz Błaszczak i mówi do mnie tak: słuchaj Andrzej, mam do ciebie taką sprawę. Wiesz, że trzeba zmodernizować policję i inne służby, bo sam wiesz, jak jest. Nie wszystko działa tam jak powinno, nie mają nowoczesnego sprzętu, który im jest potrzebny. Na to są potrzebne pieniądze, na remonty. (...) Pieniądze muszą się znaleźć, a ja mam problem, bo w rządzie mi mówią, że nie ma i nie chcą mi dać. Ale wiesz, wymyśliłem taki program modernizacji. Opracowaliśmy go już, przygotowaliśmy. No tylko nie mogę tego zrealizować. Jakbyś tak na tym Święcie Policji powiedział, że będzie taki program modernizacji, bo jak powiesz to już będzie musiał być. No i ja rzeczywiście powiedziałem. No i jest.”
To, że tak się w Polsce sprawuje władzę w moim odczuciu wcale nie jest powodem do śmiechu. Podobnie jak nie było śmiesznie pracownikom rosyjskich służb zbieranie szczątków ofiar katastrofy smoleńskiej. Widziałem zdjęcia rozczłonkowanych ofiar i do przyjemnych widoków bym ich nie zaliczył. Dodatkowo do dziś nie ma pewności, że wszyscy zginęli. Najszanowniejszy pan poseł Antoni Macierewicz przekonywał:
„Po blisko trzech latach badań, mogę powiedzieć z olbrzymią dozą pewności, czy prawdopodobieństwa, że relacje o tym, że trzy osoby przeżyły (katastrofę), są wiarygodne. (...)
Mam świadectwa trzech niezależnych osób, że trzy osoby przeżyły katastrofę i zostały odwiezione karetkami do szpitala.”
Być może tak rozparcelowano ciała do trumien, że uzyskać o trzy ciała więcej.
By tę tezę najszanowniejszego pana Antoniego Macierewicza Sprawdzić trzeba by dokonać ponownej ekshumacji, na koszt osób, które doprowadziły do zbyt wczesnego pochówku denatów i sprawdzić i dokładnie szczątki policzyć. Następnie zaś wszystkich pochować w jednej trumnie by nie było podejrzenia, że jakaś pani leży sam na sam z częścią jakiegoś mężczyzny w cudzołożnym pośmiertnym związku w jednej trumnie.
Najszanowniejszy panie prezydencie Andrzeju Dudo, najszanowniejszy pan arcybiskup Jędraszewski w 80. rocznicę sowieckiej inwazji nawoływał:
„Znowu trzeba nam bronić Polski i Europy (…) Jesteśmy w obliczu nowych wyzwań, trudności i zagrożeń.”
Nadciągające zagrożenie zauważył również najszanowniejszy pan Roger Waters, współzałożyciel zespołu wokalno instrumentalnego Pink Floyd:
„W jednej chwili jesteś wolny, w następnej stoisz pod ścianą. I to w pełni legalnie, bo w międzyczasie zmienili wszystkie prawa.”
Do władzy doszli neokryptokomuniści, którzy ciemiężą naród podatkami, marnotrawią gigantyczne kwoty pieniędzy sami pławiąc się w luksusach na nasz koszt. Przypomniała mi się piosenka najszanowniejszego pan Kazimierza Staszewskiego. Tekst te piosenki sparafrazowałem dostosowując do naszych realiów:
Hej dziewczyno! Hej niebogo!
Jakiś demokrata idzie drogą!
Schowaj pieniądze, schowaj zegarek!
Kryj się dziewczyno, kryj!
Ja myślałem, że to oni,
Że to mafia mafię goni,
A to czerwoni! czerwoni!
Kryj się dziewczyno, kryj!
Hej dziewczyno! Hej niebogo!
Jakieś ścierwo idzie drogą!
Schowaj pieniądze, schowaj zegarek!
Kryj się dziewczyno, kryj!
A ten chudy, co na przedzie
Rządowym autem jedzie,
To Morawiecki, premier Polski!
Kryj się dziewczyno, kryj!
Hej dziewczyno! Hej niebogo!
Jakaś kanalia idzie drogą!
Schowaj pieniądze, schowaj zegarek!
Kryj się dziewczyno, kryj!
A ten drugi, co też kłamie
Ten co prawo ciągle łamie
To Andrzej Duda, prezydent Polski
Kryj się dziewczyno, kryj!
Hej dziewczyno! Hej niebogo!
Jakiś popapraniec idzie drogą!
Schowaj pieniądze, schowaj zegarek!
Kryj się dziewczyno, kryj!
Za nimi kroczy kłamca trzeci
Ten z kotem zamiast dzieci
To nicpoń Jarosław Kaczyński
Kryj się dziewczyno, kryj!
Hej dziewczyno! Hej niebogo!
Jakiś szubrawiec idzie drogą!
Schowaj pieniądze, schowaj zegarek!
Kryj się dziewczyno, kryj!
Ja myślałem, że to śmieci,
Że to szambo z nieba leci,
A to neo krypto Sowieci!
Kryj się dziewczyno, kryj!
Najszanowniejszy panie prezydencie Andrzeju Dudo, najszanowniejsi czytelnicy chociaż bez cienia najmniejszej wątpliwości rządząca nami durnie udający antykomunistów wcielający w życie komunistyczne idee, to idioci ci wcale nie muszą być komunistami pragnącymi dobra naszego kraju. W swych rozważaniach dopuszczam też myśl, że za przywracaniem w Polsce komunizmu może się kryć wyrachowana chęć okradzenia narodu metodą na komunistę. Być może kupiono za nasze pieniądze stocznię imieniem Władimira Iljicza Lenina, nie po to by przynosiła ona dochody, ale po to by zapewnić rodzinie i znajomym bardzo dobrze płatne stanowiska pracy. Stocznia może przynosić straty, byle tylko dobrze ustawieni członkowie lub współpracownicy Zjednoczonej Prawicy nawet na bankructwie stoczni się dorobili. Udający antykomunistów neostalinowcy mogą być zwyczajnym gangiem przebierańców chcących dorobić się na bankructwie Polski. Znacjonalizowali stocznię cofając Polskę do lat Leninizmu, Stalinizmu nie po to by żyło się nam lepiej, ale po to by się dorobić naszym kosztem. Kiedyś wokalno instrumentalny zespół Big Cyc śpiewał taką piosenkę:
„Złodzieje, krętacze budują pałace.
Uczciwość w kompleksy wpędzona.
I toczy się świat, przybywa nam lat.
A mądrość pacierzem uśpiona.
U steru drużyna - wnuczęta Lenina.
Do żłobu z wyboru wpuszczona.
Lokajom komuny, dziś pieści kałduny.
Rodakom kaszanka sądzona.
Mamona. Tylko mamona.”
Myślę, że słowa tej piosenki bardzo pasują do będącej u władzy Zjednoczonej Prawicy.
Najszanowniejszy panie prezydencie Andrzeju Dudo, najszanowniejsi czytelnicy moich listów otwartych, najgorsze w tym wszystkim jest to, że jak mówi przysłowie – ryba psuje się od głowy.
Rządzące nami demokratyczne, pro komunistyczne, udające antykomunistów ścierwa dają zły przykład całemu społeczeństwu. Komunistyczna zaraza w swej najbardziej patologicznej postaci się rozprzestrzenia. Kiedy zamieszkałem na terenie wspólnoty mieszkaniowej okazało się, że muszę płacić za jakiś plac dla dzieci osiedlowych notabli nie leżący na terenie osiedla. Dzięki jakiemuś mądremu człowiekowi proceder ten został powstrzymany, ale żaden zwyrodnialec wyłudzonych uchwałą pieniędzy mi nie zwrócił. Sprawa jest wciąż otwarta bo całe szczęście w Polsce zbrodnie przeciw ludności nie ulegają przedawnieniu.
Najbardziej zdumiała mnie jednak najszanowniejsza pani Danuta Huńka, która jest zarządcą naszej wspólnoty mieszkaniowej. Kiedyś odwiedziła mnie w mieszkaniu i powiedziała, że przyszła z uchwałą dotyczącą mojego prywatnego balkonu, żeby go wymienić na inny. Zdumiony powiedziałem mniej więcej, że przecież to są prywatne balkony i jeżeli ta uchwała zostanie przegłosowana to następnym razem może się pojawić uchwała nakazująca przebudowę łazienek. Najszanowniejsza pani Danuta Huńka odpowiedziała, że jeżeli taka uchwała zostanie przyjęta przez wspólnotę to tak będzie. Oczywiście byłem przeciwny uchwale bo nawet na myśl mi nie przyszło by ingerować w czyjąś prywatną własność i wymuszać na kimkolwiek zmianę balkonu. Po jakimś czasie balkon bez mojej zgody przez osiedlowych komunistów został wymieniony na moim zdaniem dużo gorszy i znacznie mniej praktyczny. Kamienną podłogę, której absolutnie nic zarzucić nie mogłem zastąpiły plastikowe imitacje desek, pod którymi po deszczu gromadzi się woda. Mogą się tam też obok roztoczy, które zazwyczaj w takich warunkach się pojawiają, zagnieździć gryzonie, owady. Mogą tam pojawić się porosty, drobne rośliny, a jak trafi tam ziarno jakiegoś drzewa, to i drzewo wyrosnąć może. Balkon wyjątkowo ciężko też się zmywa, bo udające deski plastikowe panele są chropowate. Na zebraniu osiedlowym dowiedziałem się też, że balkon jest wyjątkowo drogi i że za wymianę balkonów muszą też płacić osoby, które balkonów nie posiadają. Być może i w przypadku tych balkonów wykonano jakiś przetarg po to tylko by wybrać jak najgorszą, ale w zamian najdroższą ofertę, a cena balkonów została zawyżona by móc się czym dzielić z osobami decyzyjnymi. Jeżeli tak było to znakomicie dla piekielnych sadystów, którzy bardzo lubią takich sprytnych ludzi dręczyć, męczyć, torturować. Czy tak było nie wiem, ale być może będę dociekał, bo sprawa jest wyjątkowo dla mnie ciekawa i może powrócę do niej w liście poświęconym wspólnotom mieszkaniowym. Powyższy przykład pokazuje jak komunistyczna własność odbiera nam naszą osobistą wolność jednocześnie bezwstydnie i nachalnie wkłada swe lepkie złodziejskie ręce do naszych portfeli. Wkracza w prywatne życie i upodobania. Być może komuś plastikowe balony się podobają, ale czy to jest powód by swoje fanaberie i upodobania narzucać mocą haniebnej uchwały wszystkim lokatorom? Moim zdaniem absolutnie nie. A co najszanowniejszy pan prezydent o tym myśli? |
|