ahmadeusz |
Administrator |
|
|
Dołączył: 07 Wrz 2015 |
Posty: 3021 |
Przeczytał: 14 tematów
Ostrzeżeń: 0/7
|
Płeć: Mężczyzna |
|
|
 |
 |
 |
|
jacek ahmadeusz szatan kwaśniewski 11 dzień 10 miesiąc 10 rok EY
Najsz.
Najszanowniejszy panie prezydencie Andrzeju Dudo, najszanowniejsi czytelnicy moich listów otwartych poprzedni 54 list otwarty poświęcony był giełdom spekulacyjnym, krachom ekonomicznym oraz tragediom mogącym do nich doprowadzić. Podałem w nim też propozycje przeciwdziałania. 55 list otwarty poświęcony będzie homoseksualizmowi i cudzołóstwie.
Piszę ten list bo zauważyłem, że zwłaszcza homoseksualizm wzbudza w społeczeństwie duże emocje. Uważam jednak, że cudzołóstwo powinno wzbudzać emocje większe. Żyjemy w kraju, w którym większość stanowią chrześcijanie, a omawiane czynności seksualne są grzechem, z który przewidziano karę śmierci:
Kapłańska 20:10 ; 20:13
Jeśli mężczyzna dopuszcza się cudzołóstwa z żoną innego mężczyzny, z żoną swojego bliźniego, to oboje mają być bezwarunkowo uśmierceni. (…) Jeśli mężczyzna współżyje z innym mężczyzną, obaj robią coś obrzydliwego. Mają być bezwarunkowo uśmierceni. Ich krew spadnie na nich.
Zgodnie z obowiązującą Konstytucją gwarantującą wolność sumienia i wyznania chrześcijanie dopuszczający się przestępstw seksualnych powinni być uśmiercani. Temat kary śmierci omówiłem w 44 liście otwartym i nie będę się powtarzał. Przypomnę tylko, że cudzołóstwo dotyczy również chrześcijan rozwiedzionych a także erotomanów marzycieli. Wynika to z nauk najszanowniejszego władcy Jehoszua Masziach (Jezusa Chrystusa).
Mateusza 5:27-32
„Słyszeliście, że powiedziano: ‚Nie wolno ci cudzołożyć’. Ale ja wam mówię, że każdy, kto się wpatruje w kobietę, tak by rozbudzić w sobie pożądanie do niej, już popełnił z nią cudzołóstwo w swoim sercu. Jeśli więc twoje prawe oko prowadzi cię do upadku, wyłup je i odrzuć. Bo lepiej, żebyś stracił jedną z części ciała, niż żeby całe twoje ciało wrzucono do Gehenny (Piekła). Również jeśli twoja prawa ręka prowadzi cię do upadku, odetnij ją i odrzuć. Bo lepiej, żebyś stracił jedną z części ciała, niż żeby całe twoje ciało trafiło do Gehenny (Piekła). Ponadto powiedziano: ‚Kto się rozwodzi z żoną, niech jej da dokument rozwodowy’. Ja jednak wam mówię, że każdy, kto się rozwodzi z żoną — jeśli podstawą do tego nie są pozamałżeńskie kontakty seksualne — naraża ją na cudzołóstwo, a ktokolwiek żeni się z taką rozwiedzioną kobietą, popełnia cudzołóstwo.
Z powyższych nauk możemy wyciągnąć wniosek, że uśmiercać się powinno również chrześcijan rozbudzających w sobie grzeszne myśli. I chociaż ja w myślach nie potrafię czytać a sam grzesznik może zatajać swoje cudzołóstwa nawet podczas spowiedzi, to czasami cudzołożnicy tacy mogą się zdradzić. Zauważyłem bowiem, że czasami pod zdjęciami zamężnych kobiet niektórzy internauci jawnie deklarują chęć cudzołóstwa. W takim wypadku sprawą powinna się zająć policja obyczajowa i gdyby się okazało, że korespondencyjny lowelas jest chrześcijaninem lub zadeklarował chęć cudzołóstwa z chrześcijanką, to w celu uniknięcia rozprzestrzeniania się zła powinno się taką osobę zgodnie z obowiązującą Konstytucją i Prawem Bożym uśmiercić.
Powtórzonego Prawa 22:22
Jeśli jakiś mężczyzna zostanie przyłapany na tym, że współżyje z żoną innego mężczyzny, to oboje poniosą śmierć — zarówno mężczyzna, jak i kobieta. W ten sposób usuniecie z Izraela zło.
Podobną zasadę powinno się zastosować względem homoseksualistów. Zastanawiam się również nad osobami należącymi do LGBTO. Ich anomalne stosunki seksualne też mają posmak homoseksualizmu. Jeżeli ktoś nie wie co to jest LGBTO to zapraszam do przeczytania 36 listu otwartego poświęconego LGBT plus.
Najszanowniejszy panie prezydencie Andrzeju Dudo, najszanowniejsi czytelnicy moich otwartych listów zwróciłem uwagę na fakt, że różne anomalie seksualne – szczególnie homoseksualizm wzbudzają wiele negatywnych emocji w naszym społeczeństwie chociaż większość z nich (pomijając LGBTO) stanowią margines społeczeństwa. Są w zdecydowanej mniejszości. Cudzołożników zaś jest zdecydowanie więcej i jeżeli w cudzołóstwo zaangażowani są chrześcijanie to bezwarunkowo powinni być oni zgodnie z obowiązującą Konstytucją i Prawem Bożym uśmiercani:
Kapłańska 20:10
Jeśli mężczyzna dopuszcza się cudzołóstwa z żoną innego mężczyzny, z żoną swojego bliźniego, to oboje mają być bezwarunkowo uśmierceni.
Trzeba tutaj koniecznie dodać, że chrześcijanie cudzołożą również po wzięciu formalnego państwowego rozwodu. Bardzo proszę przypomnijmy sobie naukę najszanowniejszego władcy Jehoszusza Masziach (Jezusa Chrystusa):
Mateusza 5:31,32
Ponadto powiedziano: ‚Kto się rozwodzi z żoną, niech jej da dokument rozwodowy’. Ja jednak wam mówię, że każdy, kto się rozwodzi z żoną — jeśli podstawą do tego nie są pozamałżeńskie kontakty seksualne — naraża ją na cudzołóstwo, a ktokolwiek żeni się z taką rozwiedzioną kobietą, popełnia cudzołóstwo.
Najszanowniejszy panie prezydencie Andrzeju Dudo, najszanowniejsi czytelnicy, podobne stanowisko w kwestiach małżeńskich zajmuje Kościół Rzymskokatolicki. Bardzo proszę zajrzyjmy do obowiązującego Katechizmu:
„IV. Wykroczenia przeciw godności małżeństwa
2380 Cudzołóstwo. Słowo to oznacza niewierność małżeńską. Gdy dwoje partnerów, z których przynajmniej jeden jest w związku małżeńskim, nawiązuje stosunki płciowe, nawet przelotne, popełniają oni cudzołóstwo. Chrystus potępia cudzołóstwo nawet w postaci zwykłego pożądania. Szóste przykazanie i Nowy Testament bezwzględnie zakazują cudzołóstwa. Prorocy ukazują jego ciężar. Widzą w cudzołóstwie figurę grzechu bałwochwalstwa.”
Najszanowniejsi czytelnicy w powyższym tekście zauważyłem rażący błąd. By go dostrzec trzeba znać dekalog. Kilka razy oglądając program Jeden z dziesięciu zauważyłem, że jest to błąd dość powszechny, bo również prowadzący to spotkanie pan go nie korygował przez co w pytaniach i odpowiedziach dotyczących Dekalogu powielał. Błąd ten bierze się z tego, że chrześcijanie obrządku Rzymskokatolickiego znają dekalog z Katechizmu a nie z Biblii.
W Katechizmie wyraźnie napisano, że Dekalog pochodzi z Biblii i od Boga:
Dekalog w Piśmie świętym
2056 Słowo "Dekalog" znaczy dosłownie "dziesięć słów" (Wj 34, 28; Pwt 4, 13; 10, 4). Te "dziesięć słów" objawił Bóg swojemu ludowi na świętej górze. Napisał je "swoim palcem" (Wj 31, 18; Pwt 5, 22) w odróżnieniu od innych przepisów spisanych przez Mojżesza. Są one słowami Boga w szczególnym znaczeniu. Zostały nam przekazane w Księdze Wyjścia i w Księdze Powtórzonego Prawa. Już w Starym Testamencie święte księgi powołują się na "dziesięć słów", ale dopiero w Nowym Przymierzu, w Jezusie Chrystusie, zostanie objawiony ich pełny sens.
Nie każdy błąd można dostrzec, dlatego, że fałszerze Biblii pozmieniali też jej treść. Na przykład imiona najważniejszych dla chrześcijan postaci biblijnych zastąpili przezwiskami.
Na przykład imię najszanowniejszego Boga - Jehowa, zastąpili imieniem Pan, co ma wielki wpływ na treść przykazania Dekalogu dotyczącego imienia Bożego. Zmieniono też imiona ważnych postaci biblijnych zawierających w sobie fragmenty tego imienia. Nie oszczędzono nawet imienia najszanowniejszego władcy Jehoszua Maszich (Jezusa Chrystusa). Zatroskany tą moim zdaniem patologiczną sytuacją napisałem dla chrześcijan mantrę na ten temat:
Najszanowniejszy Bóg Jehowa
To jeden Bóg Jehowa
Jehowa to jego imię
Najszanowniejszy władca Jehoszua
to najszanowniejszego Boga Jehowy Chrystus
Jehoszua to jego imię
imię Jehoszua znaczy
Jehowa jest wybawieniem
Dokładne uzasadnienie użytych imion i zawarłem w 17 liście otwartym do najszanowniejszego pana prezydenta i jeżeli kogoś temat zainteresował to polecam przeczytanie tamtego listu.
Błąd, a raczej przekłamanie przygotowane przez niewiernych teologów dotyczy też świętowania dnia uświęconego przez najszanowniejszego Boga Jehowę. Tym dniem jest sabat – sobota. Temat ten rozwinąłem w 1 liście do najszanowniejszego pana Prezydenta i nie będę się powtarzać.
Kolejnym błędem, tym razem łatwiejszym do dostrzeżenia jest numeracja przykazań dekalogu. Czytając Katechizm zwróciłem na wstęp do 'czwartego' przykazania:
2197 Czwarte przykazanie rozpoczyna drugą tablicę Dekalogu. Ukazuje porządek miłości. Bóg chciał, abyśmy po Nim czcili naszych rodziców, którym zawdzięczamy życie i którzy przekazali nam wiedzę o Bogu. Jesteśmy zobowiązani czcić i szanować tych wszystkich, którym Bóg - dla naszego dobra udzielił swojej władzy.
Wstęp ten sugeruje, że czwarte przykazanie otwiera drugą tablicę Dekalogu.
U uważnego czytelnika powinna się zapalić ostrzegająca lampka – coś jest nie tak.
Skoro przykazań jest dziesięć, to drugą tablicę powinno rozpoczynać piąte przykazanie.
Widziałem wiele narysowanych wyobrażeń tablic dekalogu i zawsze miały one po pięć przykazań przypadających na jedną tablicę.
Coś zatem jest nie tak.
Kiedy zaczniemy porównywać biblijne przykazania z katechizmowymi zauważymy, że jedno z przykazań zostało pominięte – wyrzucone z Katechizmu. Uznane za nieobowiązujące.
Pozostało dziewięć przykazań.
Powstaje pytanie dlaczego w Katechizmie mamy dziesięć przykazań skoro jedno przykazanie usunięto?
Uważny czytelnik zauważy, że aby zachować pozory zgodności z przekazem biblijnym, wyraźnie jednolite treściowo i moralnie przykazanie dziesiąte rozbito na dwa różne przykazania i nadano mu numer dziewiąty i dziesiąty.
Najszanowniejszy panie prezydencie Andrzeju Dudo, najszanowniejsi czytelnicy, bardzo proszę powróćmy myślami do cudzołożników, których się powinno bezwarunkowo uśmiercać. Bardzo proszę sprawdźmy w Katechizmie, co jeszcze w nim na temat cudzołóstwa i małżeństwa napisano:
2381 Cudzołóstwo jest niesprawiedliwością. Ten, kto je popełnia, nie dotrzymuje podjętych zobowiązań. Rani znak przymierza, jakim jest węzeł małżeński, narusza prawo współmałżonka i godzi w instytucję małżeństwa, nie dotrzymując umowy znajdującej się u jego podstaw. Naraża na niebezpieczeństwo dobro rodzicielstwa ludzkiego oraz dzieci, które potrzebują trwałego związku rodziców.
Rozwód
2382 Pan Jezus podkreślił pierwotny plan Stwórcy, który chciał nierozerwalności małżeństwa. Znosi pobłażliwość, która przeniknęła do Starego Prawa.
Między ochrzczonymi "małżeństwo zawarte i dopełnione nie może być rozwiązane żadną ludzką władzą i z żadnej przyczyny, oprócz śmierci".
Najszanowniejsi czytelnicy bardzo proszę zwróćmy uwagę na fakt, że dla chrześcijan jedyną przyczyną rozwodu jest śmierć. Jeżeli niewierny małżonek zostanie złapany na zdradzie – to on i cudzołożnik powinni zostać uśmierceni. Jak długo współmałżonek zdrajca żyje, małżeństwo trwa i nawet jeżeli nastąpi cywilnoprawny rozwód, małżeństwo dalej w oczach zasad chrześcijańskich jest małżeństwem. W dzisiejszych czasach problem rozwodów to bardzo poważny problem.
Według aktualnych danych statystycznych dzisiaj rozpada się prawie co drugie małżeństwo.
Część rozwodników, być może większa, zaangażuje się w kolejne – cudzołożne związki.
Jeżeli przynajmniej jeden z partnerów jest chrześcijaninem, to związek taki będzie związkiem cudzołożnym podpadającym pod karę śmierci.
Bardzo proszę przeanalizujmy problem na znanym przykładzie z życia wziętym.
Najszanowniejsza pani Marta Kaczyńska jest córką nieżyjącej pary prezydenckiej, która zginęła w katastrofie smoleńskiej oraz bratanicą najszanowniejszego pana Jarosława Kaczyńskiego, posła będącego również przewodniczącym partii o przekornej nazwie Prawo i Sprawiedliwość.
Najszanowniejsza pani Marta Kaczyńska jest również bohaterką filmu dokumentalnego zatytułowanego Córka. Wystąpiła także w filmach dokumentalnych Gorycz i chwała, Lista pasażerów i Lider najszanowniejszego pana Jana Pospieszalskiego o najszanowniejszym pośle Jarosławie Kaczyńskim. W filmie Dama najszanowniejsza pani Marta Kaczyńska czyta fragmenty z pamiętnika swojej mamy. Ukazała się też jej książka Moi rodzice, której współautorką jest najszanowniejsza pani Dorota Łosiewicz. Najszanowniejsza pani Marta Kaczyńska zajmuje się pisaniem felietonów do tygodnika „Sieci”, w których porusza kwestie etyczne, moralne (!) i społeczne. Należy też do sławetnej, nieformalnej grupy tak zwanych hien smoleńskich.
Działalność hien smoleńskich opisałem w 27 liście otwartym i nie będę się powtarzał. Najszanowniejsza pani Marta Kaczyńska znana też jest z swojego bogatego życia małżeńskiego. Zawarła trzy związki małżeńskie. Jej pierwszym mężem był najszanowniejszy pan Piotr Smuniewski. Będąc w związku z nim urodziła córką. Po latach wystąpiła z wnioskiem do sądu o zaprzeczenie ojcostwa. Ojcostwo przyznano najszanowniejszemu panu Marcinowi Dubienieckiemu, drogiemu mężowi najszanowniejszej pani Marty Kaczyńskiej. Według obowiązującej Konstytucji i Prawa Bożego, to drugie małżeństwo jako cudzołożne powinno zostać bezwarunkowo uśmiercone i zło zostało by wyplenione. Powstrzymało by się w ten sposób szerzącą się gangrenę niemoralności. To drugie małżeństwo też nie przetrwało próby czasu i najszanowniejsza pani Matra Kaczyńska, ekspertka od etyki i moralności wzięła ślub z najszanowniejszym panem Piotrem Zielińskim. I to małżeństwo również powinno zostać uśmiercone.
Najszanowniejszy panie prezydencie Andrzeju Dudo, najszanowniejsi czytelnicy, widziałem raz w Krakowie tak zwaną paradę równości. Towarzyszyła jej kontrmanifestacja, złożona być może w sporej części z osób należących do LGBTO. Szpaler ten rozdzielał rząd rosłych policjantów. Paradę równości trzeba było chronić przed agresywnie zachowującą się kontrmanifestacją zachowującą się wyjątkowo agresywnie. Agresja skupiała się przede wszystkim na osobach homoseksualnych płci męskiej. Podobną postawę zaprezentował jeden z polityków Platformy Obywatelskiej, najszanowniejszy pan poseł Robert Węgrzyn:
„Z gejami to dajmy sobie spokój, ale z lesbijkami... to chętnie bym popatrzył.”
Być może podobnie myśli najszanowniejszy Bóg Jehowa. Bardzo proszę zwróćmy uwagę na fakt, że w Prawie Bożym mowa o homoseksualnych mężczyznach, a nie o karach dla kobiet z sobą współżyjących:
Kapłańska 20:13 ; 1 Koryntian 6:9-10
Jeśli mężczyzna współżyje z innym mężczyzną, obaj robią coś obrzydliwego.
Mają być bezwarunkowo uśmierceni. Ich krew spadnie na nich. (…)
Czy nie wiecie, że ludzie nieprawi nie odziedziczą Królestwa Bożego?
Nie dajcie się wprowadzić w błąd.
Ani dopuszczający się niemoralności, ani bałwochwalcy, ani cudzołożnicy, ani mężczyźni zgadzający się na kontakty homoseksualne, ani homoseksualiści, ani złodzieje, ani chciwcy, ani pijacy, ani rzucający obelgi, ani zdziercy nie odziedziczą Królestwa Bożego.
Najszanowniejszy panie prezydencie Andrzeju Dudo, najszanowniejsi czytelnicy, bardzo proszę powróćmy myślami do przestępstw seksualnych. Z statystyk wynika, że bezspornie do największej grupy seksualnych bandytów należą cudzołożnicy, ale największe społeczne oburzenie wywołują homoseksualiści.
Przypomniał mi się artykuł o tym jak najszanowniejszy pan wojewoda lubelski przyznał wyróżnienia osobom sprzeciwiającym się ideologii LGBT:
„Wojewoda lubelski Przemysław Czarnek rozdał wczoraj wyróżnienia lokalnym samorządowcom zasłużonym w „obronie rodziny”. Kluczowym kryterium było podjęcie uchwał sprzeciwiających się ideologii LGBT. (…) Jeżeli chcemy realnie działać w obronie rodziny i dziecka, to rozmawiajmy rzetelnie o tej zbrodni. Rzetelnie to jest wówczas, kiedy powiemy, jaka jest rola homoseksualizmu w tej zbrodni i dlaczego homoseksualizm jest główną przyczyną pedofilii w kościele.”
W powyższej informacji skupiono się przede wszystkim na homoseksualistach pomijając zupełnie fakt, że największym problemem są cudzołożnicy w tym również ci, którzy żyją w formalnych, zarejestrowanych, ale powtórnych, przez co cudzołożnych związkach. W tych pełnych jadu i nienawiści napadach na homoseksualistów może się kryć próba odwrócenia uwagi od własnej niemoralności i być może ukryte skłonności homoseksualne do czego przekonują naukowcy:
„Obrażają, bo sami są homoseksualistami. Naukowcy demaskują homofobię
Naukowcy nie mają większych wątpliwości. Najczęściej bywa tak, że ludzie prezentujący najostrzejszy sprzeciw wobec homoseksualistów... sami również odczuwają pociąg seksualny do osób tej samej płci. Najnowsze badanie potwierdzające taką kontrowersyjną tezę przedstawia amerykański "Journal of Personality and Social Psychology". Ustalenia oparto na analizie czterech niezależnych eksperymentów, w których wzięło udział około 160 studentów ze Stanów Zjednoczonych i Niemiec. W ocenie naukowców, wyniki dostarczają nowych dowodów na poparcie teorii psychoanalitycznej, że strach, lęk i niechęć wobec gejów i lesbijek może wynikać z tłumienia przez homofobów własnych pragnień homoseksualnych. W wielu przypadkach są to ludzie, którzy są w stanie wojny z samym sobą i przenoszą ten wewnętrzny konflikt na zewnątrz. (…) Profesor Ryan stanowczo podkreślił też, że w świetle kolejnych dowodów na taki stan rzeczy, homofobia nie powinna być traktowana jako rodzaj wyrachowanej hipokryzji. To bowiem poważny problem z psychiką, który buduje w dotkniętych nim ludziach poczucie ciągłego zagrożenia...”
Stanowisko Kościoła Rzymskokatolickiego jest w kwestii homoseksualizmu jednoznaczne. Bardzo proszę zajrzyjmy do Katechizmu Kościoła Rzymskokatolickiego:
Czystość i homoseksualizm
2357 Homoseksualizm oznacza relacje między mężczyznami lub kobietami odczuwającymi pociąg płciowy, wyłączny lub dominujący, do osób tej samej płci. Przybierał on bardzo zróżnicowane formy na przestrzeni wieków i w różnych kulturach. Jego psychiczna geneza pozostaje w dużej części nie wyjaśniona. Tradycja, opierając się na Piśmie świętym, przedstawiającym homoseksualizm jako poważne zepsucie, zawsze głosiła, że "akty homoseksualizmu z samej swojej wewnętrznej natury są nieuporządkowane" . Są one sprzeczne z prawem naturalnym; wykluczają z aktu płciowego dar życia. Nie wynikają z prawdziwej komplementarności uczuciowej i płciowej. W żadnym wypadku nie będą mogły zostać zaaprobowane.
2358 Pewna liczba mężczyzn i kobiet przejawia głęboko osadzone skłonności homoseksualne. Skłonność taka, obiektywnie nieuporządkowana, dla większości z nich stanowi ona trudne doświadczenie. Powinno się traktować te osoby z szacunkiem, współczuciem i delikatnością. Powinno się unikać wobec nich jakichkolwiek oznak niesłusznej dyskryminacji. Osoby te są wezwane do wypełniania woli Bożej w swoim życiu i - jeśli są chrześcijanami - do złączenia z ofiarą krzyża Pana trudności, jakie mogą napotykać z powodu swojej kondycji.
2359 Osoby homoseksualne są wezwane do czystości. Dzięki cnotom panowania nad sobą, które uczą wolności wewnętrznej, niekiedy dzięki wsparciu bezinteresownej przyjaźni, przez modlitwę i łaskę sakramentalną, mogą i powinny przybliżać się one - stopniowo i zdecydowanie - do doskonałości chrześcijańskiej.
Najszanowniejszy panie prezydencie Andrzeju Dudo, najszanowniejsi czytelnicy bardzo proszę zwróćmy uwagę na fragment Katechizmu traktujący o tym jak należy postępować z osobami homoseksualnymi:
„Powinno się traktować te osoby z szacunkiem, współczuciem i delikatnością. Powinno się unikać wobec nich jakichkolwiek oznak niesłusznej dyskryminacji.”
Kiedyś trafiłem przez przypadek na paradę równości, w której uczestniczyli również ludzie o skłonnościach homoseksualnych. Paradzie tej towarzyszyła kontr parada, której zdawała się przewodzić osoba duchowna wyraźnie zadowolona z zachowania swoich podopiecznych. Kontr parada zachowywała się agresywnie i być może, gdyby nie oddzielający parady policjanci doszło by do samosądu. Chrześcijanie manifestujący swoją religijność z wściekłością w głosie krzyczeli – raz sierpem raz młotem czerwoną hołotę.
Bardzo proszę zwróćmy uwagę na kontrast pomiędzy głoszonymi poglądami a ich praktycznym zastosowaniem w życiu
„Powinno się traktować te osoby z szacunkiem, współczuciem i delikatnością. Powinno się unikać wobec nich jakichkolwiek oznak niesłusznej dyskryminacji.”
„RAZ SIERPEM RAZ MŁOTEM CZERWONĄ HOŁOTĘ!”
Uczestniczka jednego z marszów równości tak się wypowiedziała na temat przeciwników:
„Agę na płockim marszu równości najbardziej przeraziły dzieci. Nie dorośli napakowani narodowcy. Nie kibole krzyczący coś o „pedałach”. Dzieci. Wściekłe, nienawistne.
Całą drogę szły z marszem, po drugiej stronie policyjnego kordonu, i syczały, wyzywały, rzucały jajkami.”
Najszanowniejsi czytelnicy, najszanowniejszy władca Jehoszua Masziach (Jezus Chrystus) nauczał chrześcijan tak zwanej złotej reguły:
Mateusza 7:12
Dlatego wszystko, co chcecie, żeby ludzie wam czynili, sami też im czyńcie. Taki w rzeczywistości jest sens Prawa i pism proroków.
Nikogo nie zachęcam do stosowania w życiu tej skrajnie egoistycznej reguły uczącej tego, że drugi człowiek się nie liczy. Ty jesteś najważniejszy. Czyń drugiemu to co chcesz by TOBIE czyniono. Potencjał zła kryjącego się w tej złotej regule przedstawiłem w 11 liście otwartym i nie będę się powtarzał. Chciałem zwrócić uwagę na fakt, że chrześcijanie krzycząc RAZ SIEPEM RAZ MŁOTEM CZERWONĄ CHOŁOTĘ, dają wyraźnie sygnał, że sami chcą być tak traktowani. Chcą by ktoś inny w odwecie zaczął krzyczeć RAZ KRZYŻEM RAZ MŁOTEM CZARNĄ CHOŁOTĘ.
Zauważyłem jednak, że marsze równości, które widziałem nie odwzajemniały agresji.
W odpowiedzi na nienawistne słowa padały słowa zachęcające do miłości.
Być może właśnie dlatego chrześcijanie muszą bić się pomiędzy sobą. Niedawno w internetowej sieci zobaczyłem bijących się wzajemnie kibiców:
„Kędzierzynie-Koźlu grupa kilkudziesięciu mężczyzn pobiła się w biały dzień na ulicy. Nagranie bójki pokazuje niewyobrażalną skalę przemocy wylewającej się na ulice polskich miast, ale rzuca się w oczy jeszcze jeden szczegół – na nagraniu nie widać ani jednego patrolu policji.
Nagranie zostało wykonane przez pasażera samochodu osobowego i udostępnione na Twitterze (...)
Całe zdarzenie miało miejsce pod stadionem w Kędzierzynie-Koźlu. Agresywni mężczyźni dla celów szybkiej identyfikacji podzielili się na grupy "tych w koszulkach" i "tych z gołą klatą", którzy biją się na pięści i kopniaki. Agresji jest tam tyle co pod Grunwaldem, a kunsztu walki wręcz mógłby pozazdrość sam Chuck Norris. Problem w tym, że do takiego zdarzenia w ogóle nie powinno dojść w centrum miasta, a jeśli już, to na miejscu natychmiast powinna pojawić się policja.
"Ćwiczenia patriotów przed nawracaniem homoseksualistów", "Zupełnym przypadkiem jest fakt, że prezesem Chemika jest polityk lokalnego PiS-u", "Polska brunatna" – kpią Polacy na Twitterze.”
Tak sobie pomyślałem, że skoro w społeczeństwie istnieją osoby mające wielką potrzebę bicia się pomiędzy sobą, to może jakoś ucywilizować te bitki. Organizować co tydzień ustawkę na przykład na Stadionie Narodowym i niech się biją, zabijają. Państwo zarobi na biletach, chuliganów ubędzie.
Na małą skalę walki takie już się toczą. Mam na myśli bokserów i inne sporty walki. Bokser najszanowniejszy pan Deontay Wilder powiedział:
„Boks to sport, w którym legalnie można kogoś zabić i jeszcze dostać za to pieniądze.”
Co jakiś czas media obiegają wieści o śmierci jakiegoś boksera:
„Rosyjskie media, a za nimi także agencje informacyjne z innych krajów, podały tragiczne wieści na temat Maksima Dadaszewa. 28-letni bokser zmarł po walce z Subrielem Matiasem. Rosjanin w ringu przyjął 260 ciosów. Informacje o śmierci boksera potwierdziła także rosyjska federacja.”
Agresywnie nastawieni ludzie mieli by szansę na legalne rozładowanie swojej agresji. Można by organizować turnieje drużyn rycerskich itp. Niech się rżną, biją, zabijają. Nie można jednak pozwalać, by takie bójki odbywały się na ulicach.
Policja i inne służby powinny błyskawicznie i stanowczo reagować, a jeżeli zachodzi taka potrzeba dla przykładu i postrachu użyć broni. Niekoniecznie od razu zabijać. Można oddać kilka ostrzegawczych strzałów w nogi i gdyby to nie pomogło dopiero strzelać w tułowia.
Co najszanowniejszy pan Prezydent myśli o takim pomyśle? Dobry jest czy zły?
Najszanowniejszy panie Prezydencie Andrzeju Dudo, najszanowniejsi czytelnicy, bardzo proszę powróćmy myślami do cudzołóstw i homoseksualizmu.
Za oba te przewinienia przewidziano w Biblii karę śmierci.
Chociaż cudzołóstwo jest zdecydowanie bardziej powszechniejsze homoseksualizm wzbudza zdecydowanie większe emocje. Przyczyn może być wiele. Niektórzy naukowcy twierdzą, że najagresywniejsi są anonimowi homoseksualiści. Ich może być najwięcej.
Na przykład każdy onanista jest homoseksualistą. Współżyje z samym sobą. Pisze się nawet, że dokonuje samogwałtu. Ta forma homoseksualizmu jest zdecydowanie bardziej powszechna od homoseksualizmu z innym partnerem. Przyczyną może być lenistwo.
Po co szukać partnera jak się go ma pod ręką?
Przyczyną może być brak właściwej edukacji seksualnej. Nieznające swego ciała dzieci wraz z pojawianiem się z wiekiem seksualności nie wiedzą co to i co z tym robić. Natknąłem kiedyś na ciekawą analizę tego tematu:
„Samogwałt i homoseksualizm
CZY to nie zdumiewające, jak ciała chłopców i dziewcząt rozwijają się w okresie pokwitania, żeby mogli płodzić i rodzić dzieci? Wraz z tymi przemianami fizycznymi zmienia się także na ogół postawa wobec odmiennej płci. Wzrasta wyczulenie na powaby płci i na ogół chłopcy zaczynają się żywo interesować dziewczętami, a dziewczęta chłopcami. Jednocześnie chcieliby wiedzieć, co zachodzi w ich własnym, szybko się rozwijającym organizmie. Jak zaspokoić ten głód wiedzy względnie ciekawość? Czy może eksperymentowaniem na własnych narządach płciowych? Czy byłoby słuszne głaskanie lub pocieranie ich w jakiś sposób, aż podniecenie osiągnie punkt szczytowy?
2 Tego rodzaju praktyki nazwano samogwałtem albo masturbacją. Są one szeroko rozpowszechnione. W pewnej publikacji powiedziano na ten temat: „Wszystkie dostępne nam wyniki gruntownych badań statystycznych wskazują wyraźnie, że (...) co najmniej 95% chłopców i młodzieńców między 13 a 25 rokiem życia przechodzi dłuższy lub krótszy okres nałogowej masturbacji”. Na temat dziewcząt czytamy tam: „Stwierdzono, że 40 do 50% dziewcząt uprawia samogwałt”. Zdaniem niektórych osób liczby te dowodzą, że samogwałt jest „normalnym zjawiskiem”, a nawet że „nieuprawianie samogwałtu przez zdrowego, młodego człowieka jest niepokojące”.
W dalszej części artykułu przedstawiono wpływ jaki onanizm może wywierać na małżeństwo i zaproponowano środki zaradcze:
„7 Samogwałt może nawet zagrozić twemu przyszłemu szczęściu małżeńskiemu. Jeżeli ktoś ma zwyczaj zaspokajać swą namiętność uprawianiem samogwałtu, rozwija w sobie skłonności do szukania własnej przyjemności i zadowolenia. Tymczasem w małżeństwie zachodzi potrzeba, zwłaszcza ze strony mężczyzny, żeby sprawiać radość i zadowolenie drugiej stronie. W przeciwnym razie stosunki w małżeństwie się psują, a to prowadzi do przygnębienia i rozczarowania. Właśnie okoliczność, że wielu mężów myśli tylko o własnym zadowoleniu i nie zważa na potrzeby żony, stanowi jeden z najpoważniejszych problemów małżeńskich. Często można to przypisać nawykowemu uprawianiu samogwałtu przed wstąpieniem w związek małżeński.
8 W tym miejscu może się komuś nasunąć zastrzeżenie: „No dobrze, a co zrobić, gdy się jest jeszcze za młodym do wstąpienia w związek małżeński? Czy w okresie oczekiwania na małżeństwo samogwałt nie chroni przed poważniejszym wykroczeniem przeciw prawu Bożemu, na przykład przed nierządem albo homoseksualizmem?” Na pierwszy rzut oka mogłoby się tak wydawać. Ale czy takie rozumowanie jest poprawne? Nie. Samogwałt przytępia wrażliwość sumienia i umiłowanie dobra, a właśnie te czynniki stanowią najlepszą ochronę przed takimi praktykami. Podobnie jak nałogowe zażywanie narkotyków, samogwałt może się stać poniekąd schronieniem, do którego człowiek będzie uciekać za każdym razem, gdy odczuje jakiekolwiek napięcie nerwowe i gdy zabraknie mu sił albo woli do stawienia czoła trudnościom wywołującym to napięcie. Powstaje błędne koło, które w końcu spycha go do roli niewolnika nałogu. Bóg jednak mówi, żebyśmy panowali nad swymi ciałami, a nie żeby one nami rządziły.”
Bardzo proszę zapoznajmy się jeszcze ze standardami edukacji seksualnej w Europie opracowane w przez WHO. Dokument WHO to zbiór zaleceń dotyczących edukacji na określonym etapie rozwoju dziecka. W dokumencie podkreślono, że edukacja seksualna człowieka rozpoczyna się w momencie narodzin i trwa całe życie. Zwrócono uwagę, że najistotniejszą rolę, zwłaszcza we wczesnym okresie rozwoju dziecka, odgrywają rodzice. Stanowią oni także wzorce pełnienia ról płciowych oraz wyrażania emocji, seksualności i czułości.
Autorzy publikacji zaznaczają, że edukacja seksualna powinna być dostosowana do wieku, stopnia rozwoju młodych osób i zdolności rozumienia, a także do kultury, z jakiej się wywodzą, uwzględniając społeczno-kulturową tożsamość płci.
W dokumencie przedstawiono matrycę zawierającą zagadnienia, które powinny zostać omówione z dzieckiem w ramach edukacji seksualnej na określonym etapie rozwoju. Wyszczególniono grupy wiekowe dzieci i młodzież w wieku: 0-4 lata, 4-6 lat, 6-9 lat, 9-12 lat, 12-15 lat oraz osoby powyżej 15. roku życia. Zaznaczono jednocześnie, że graniczne limity wiekowe powinny być traktowane w elastyczny sposób. Według standardów WHO dzieci w grupie wiekowej 0-4 powinny znać wszystkie części ciała i ich funkcje, praktykować higienę osobistą (mycie każdej części ciała), posiadać wiedzę na temat różnego sposobu stawania się członkiem rodziny (na przykład poprzez adopcje). W tej grupie wiekowej zalecana jest także rozmowa z dzieckiem na temat radości i przyjemności z dotykania własnego ciała, masturbacji w okresie wczesnego dzieciństwa, rozmowa na temat zagadnień płodności i prokreacji, a także nauczenie dziecka poprawnego słownictwa. takiego jak ciąża, poród, posiadanie dzieci.
Najszanowniejszy panie prezydencie Andrzeju Dudo, najszanowniejsi czytelnicy, bardzo proszę zatrzymajmy się na moment nad fragmentem zaleceń WHO:
„W tej grupie wiekowej zalecana jest także rozmowa z dzieckiem na temat radości i przyjemności z dotykania własnego ciała, masturbacji w okresie wczesnego dzieciństwa.”
Do tego fragmentu mam wielkie zastrzeżenie. Jest wiele grzechów przyjemnych z dotyku, które głupcom sprawiają radość, a końcowym ich efektem jest ból, rozpacz, cierpienie. Od najmłodszych lat powinno się uczyć dzieci panowania nad swym ciałem, nad czynami, słowami, myślami. Jeżeli nie zapanujemy nad swymi myślami będziemy mieli w głowie anarchię, zniewalający zamęt mogący doprowadzić do wielkich tragedii, okaleczania się a nawet samobójstw, do których może doprowadzić ten fragment zalecenia WHO. Najszanowniejszy pan Epiktet z Hierapolis nauczał:
„Jeśli nie chcesz, aby twe namiętności cię chłostały, chłoszcz je ty.”
Do równie katastrofalnych skutków może doprowadzić zalecana w dalszej części zaleceń zabawa w doktora, która może się przerodzić w seksoholizm i zaowocować chorobami wenerycznymi, co też się dzieje. Przeżywają one renesans i dotykają coraz młodsze dzieci i dlatego się powinno im stanowczo przeciwstawić. Bardzo proszę powróćmy do dalszych zaleceń WHO:
„W standardach dla dzieci w tym wieku wskazano także na uzyskanie świadomości tożsamości płciowej, umiejętność wyrażania własnych potrzeb, życzeń i granic, na przykład w kontekście "zabawy w lekarza". Ten punkt - według WHO - ma odpowiadać na ciekawość dziecka dotyczącą własnego ciała i ciał innych osób oraz nauczenia szacunku wobec nich. Dzieci powinny także rozumieć, że uczucia mogą być wyrażane na wiele różnych sposobów, a także nabyć umiejętność rozmowy o własnych związkach i rodzinie.
W grupie wiekowej 4-6 dzieci powinny dodatkowo poznać różnice dotyczące ciała i rozwoju związane z płcią, a także różnice między miłością i przyjaźnią. Powinny też uzyskać informacje na temat mitów związanych z prokreacją (na przykład, że nowe dziecko zostało "przyniesione przez bociana"). Powinny poznać pojęcia takie jak pierwsza miłość, zauroczenie i nieodwzajemniona miłość. Dzieci w tym wieku powinny także znać różne koncepcje rodziny oraz mieć świadomość, że istnieją osoby, które nie są dobre, udają, że są uprzejme, ale mogą posunąć się do przemocy.
W grupie wiekowej 6-9 dziecko powinno rozpoznawać zmiany zachodzące w swoim ciele, poznać różnice między przyjaźnią, miłością i pożądaniem, poznać podstawowe metody antykoncepcji, posiadać podstawowe informacje związane z cyklem płodności, oraz mieć świadomość, że seks jest przedstawiany w mediach w różny sposób. Dzięki tym informacjom - jak tłumaczono - dzieci powinny rozumieć, że ludzie mogą wpływać na własną płodność.
Natomiast dzieci w wieku 9-12 powinny poznać sposoby radzenia sobie z presją grupy rówieśniczej. Powinny także posiadać informacje na temat skutecznego stosowania prezerwatyw i środków antykoncepcyjnych w przyszłości. W tej grupie wiekowej wskazano także na potrzebę nauki akceptacji, szacunku i rozumienia różnorodności dotyczącej seksualności i orientacji seksualnych. W tym wieku zalecana jest rozmowa na temat pierwszych doświadczeń seksualnych, przyjemności, masturbacji, orgazmu. Dziecko powinno także rozumieć, że każda osoba ma własny "zegar" rozwoju seksualnego.
Według standardów WHO dzieciom i młodzieży w wieku 12-15 powinno się udzielić szczególnej pomocy w radzeniu sobie z okresem dojrzewania. Powinny one posiadać umiejętność reakcji na niesprawiedliwości, dyskryminacje i brak równości. W tym wieku - jak wskazują autorzy dokumentu - młodzi ludzie powinni umieć rozpoznawać objawy ciąży czy chorób przenoszonych drogą płciową. Wskazano także na potrzebę rozwijania ich aspiracji do stworzenia udanych związków opartych na równości.
Z kolei młodzi ludzie w wieku 15 i więcej powinni znać i określić własne wartości i przekonania. Powinni także wiedzieć, jak właściwie komunikować się ze swoim partnerem na zasadach równości, rozumieć, że współżycie to więcej niż stosunek płciowy. Powinni także być gotowi na dokonanie "coming outu" (czyli ujawniania wobec innych uczuć homoseksualnych lub biseksualnych). Młodzież powinna także umieć zmienić możliwe negatywne odczucia, odrazy i nienawiści wobec homoseksualizmu na akceptację różnic seksualnych związków. Młodym ludziom w tym wieku powinno się także przekazać informacje na temat przemocy seksualnej i skutków przerywania ciąży w warunkach niebezpiecznych dla zdrowia kobiety. Powinni też posiadać poczucie odpowiedzialności za własną rolę/punkt widzenia w odniesieniu do zmian społecznych.”
Najszanowniejszy panie prezydencie Andrzeju Dudo, najszanowniejsi czytelnicy był czas, że w Polsce homoseksualizm leczyło się prądem. Najszanowniejszy pan profesor Lew-Starowicz wspomina:
„Przed laty jako seksuolog leczyłem homoseksualistów prądem (...) w tej metodzie nie chodziło o to, by tracili oni przytomność, ale by odbierali ten bodziec jako przykry. Działałem w dobrej wierze, w dodatku ci pacjenci uważali siebie za chorych.”
Jeżeli ta metoda była skuteczna to i może onanizm można nim leczyć.
Najszanowniejszy panie Prezydencie? A czy pan się onanizuje?
Jeżeli tak to dla okiełzania homoseksualnej żżdzy może spróbować paralizatora. Jeżeli penis zacznie się wzbudzą to porazić go prądem. Trzeba jednak uważać. Paralizator to niebezpieczne narzędzie:
„Paralizatory nie są bezpiecznym zamiennikiem broni. To wyposażenie wysokiego ryzyka, które może prowadzić do nieodwracalnych skutków.”
Paralizator może doprowadzić nawet do śmierci:
„Policja użyła paralizatora. Mężczyzna z Przecławia zmarł. Sprawę bada prokuratura i MSWiA
Nie wiadomo, co było powodem śmierci. Wyjaśni to prokuratura. Sprawę bada ministerstwo spraw wewnętrznych. Wydało już w tej sprawie komunikat.
Do zdarzenia doszło w czwartek ok. godz. 22 na drodze krajowej nr 13 w Przecławiu.
Funkcjonariusze użyli paralizatora. Mężczyzna trafił do szpitala. Kilka godzin później zmarł.
Wiadomo, że mężczyzna szedł ulicą i na widok radiowozu zaczął wymachiwać rękoma. Według policji był agresywny. Gdy nie pomogły inne środki przymusu bezpośredniego, użyto paralizatora. Czy użyto go właściwie? Wyjaśni to wewnętrzne postępowanie.”
Nie słyszałem jednak o śmierci z powodu rażenia paralizatorem penisa lub łechtaczki. Spotkałem natomiast doniesienia sugerujące, że poza bólem większych konsekwencji na zdrowiu nie ma:
„Gdy byłem mały to mnie ojczym raził paralizatorem w penisa i wyrosłem na ludzi, jestem znanym piosenkarzem.”
„Policjanci razili go paralizatorem w genitalia, stanęli przed sądem
W tym tygodniu ruszył proces trzech byłych policjantów z Lublina, którzy zdaniem prokuratury mieli wielokrotnie razić paralizatorem zatrzymanego Francuza, Igora C. Wojciech Bojanowski, dziennikarz "Faktów" TVN i TVN24, który był na rozprawie, napisał na Twitterze, że wg pokrzywdzonego: "Przy mojej dziewczynie śmiali się ze mnie, że jestem pedałem i razili mnie paralizatorem w penisa". Drugiego z pokrzywdzonych nazywali "j.....m pedałem". (…) Policjantów szybko zwolniono i zabezpieczono dowody - w tym zakrwawioną odzież. (…) Mężczyzna badał się u dwóch lekarzy. Obaj potwierdzili, że jego rany mogą pochodzić od paralizatora. (…) Razili mnie prądem w klatkę piersiową, a jak się zasłaniałem to w krocze. I tak na zmianę – relacjonował w sądzie Rafał K. (…) "Uczył polskiego" paralizatorem. Bił, rozebrał, raził paralizatorem w jądra.”
Gdyby paralizator nie pomagał można by użyć jakichś środków obniżających popęd. Uważam jednak, że najlepszym rozwiązaniem było by uczyć dzieci od najmłodszych lat panowania nad sobą. Najszanowniejszy pan Arystoteles nauczał:
„Kto nie panuje nad sobą, popełnia złe czyny pod wpływem namiętności, wiedząc, że są złe, ten natomiast, kto panuje nad sobą, wiedząc, że żądze są złe, nie ulega ich podszeptom dzięki swemu rozumowi.”
Tymczasem dzieci zamiast uczyć praktycznych rzeczy takich jak panowanie nad sobą demoralizuje się w publicznej szkole między innym kłamstwami pomieszanymi z fantasmagoriami i wielką ilością wiedzy bezużytecznej przez co szkodliwej, odciągającej od spraw naprawdę ważnych.
Najszanowniejszy pan Antonie de Saint – Exupery napisał:
„Ledwie człowiek dorośnie pozostawia się go samemu sobie.”
W wielu ważnych kwestiach edukacyjnych w naszym państwie dzieci bywają pozostawione same sobie praktycznie od momentu narodzin. Przypomniała mi się piosenka zespołu TZN Xenna zatytułowana Dzieci z Brudnej Ulicy:
„Pojawiłeś się nieproszony
Porzucony w cieniu mrocznych bram
Nie dowiesz się, skąd się tutaj wziąłeś
Gardził tobą cały świat
Dzieci z brudnej ulicy
Niepotrzebne nikomu
Dzieci z brudnej ulicy
Dzieci bez swoich domów
W ciągłym strachu mija ci czas
Nie jesteś pewny następnego dnia
Aby żyć, musisz dziś kraść
Rodzinę widzisz tylko w swoich snach
Dzieci z brudnej ulicy
Niepotrzebne nikomu
Dzieci z brudnej ulicy
Dzieci bez swoich domów
Dzieci ulicy (...)
Bez celu błąkasz się pośród bloków
Nie mogąc znaleźć własnego "ja"
Zło otacza ciebie szczelnie
Miłość to wszystko, czego ci brak
Oni udają, że myślą o tobie
Ich modły to tylko otchłań bez dna.
Dzieci z brudnej ulicy
Dzieci bez swoich domów
Dzieci ulicy (...)”
Podobnie wyglądało moje życie. Uczyłem się intuicyjnie, obserwując życie. Nim poszedłem do szkoły edukację odbierałem przede wszystkim na podwórku, na trzepaku lub z telewizora, ale trzeba tu dodać, że telewizja z moich dziecinnych lat była inna. Były tylko dwa kanały telewizji i wiele programów edukacyjnych. Przeważały filmy polskie i radzieckie w znacznej mierze pozbawione obecnych w obecnej reżimowej telewizji wulgaryzmów i scen niemoralności.
Kiedy poszedłem do szkoły i nauczyłem się czytać, pochłonęły mnie książki z miejscowej biblioteki, ale można powiedzieć, że dalej mnie wychowywała ulica i wychowanie to było złe.
Czasy w jakich żyją nasze dzieci są jeszcze gorsze a ulica bardziej brutalna:
„Agę na płockim marszu równości najbardziej przeraziły dzieci. Nie dorośli napakowani narodowcy. Nie kibole krzyczący coś o „pedałach”. Dzieci. Wściekłe, nienawistne.
Całą drogę szły z marszem, po drugiej stronie policyjnego kordonu, i syczały, wyzywały, rzucały jajkami.”
„Kędzierzynie-Koźlu grupa kilkudziesięciu mężczyzn pobiła się w biały dzień na ulicy. Nagranie bójki pokazuje niewyobrażalną skalę przemocy wylewającej się na ulice polskich miast, ale rzuca się w oczy jeszcze jeden szczegół – na nagraniu nie widać ani jednego patrolu policji.”
Za ten istniejący stan rzeczy na dzień dzisiejszy odpowiada przede wszystkim pan – najszanowniejszy panie prezydencie oraz najszanowniejszy pan Premier oraz podlegli jemu ministrowie. Oczywiście nie jest to zasługa tylko obecnej władzy. W demokracji takie rzeczy bywają normą, co oczywiście bardzo cieszy piekielnych sadystów. O szkodliwym wpływie demokratycznej zarazy napisałem w 26 liście otwartym a o fatalnej, karygodnej jakości państwowego szkolnictwa ogłupiającego dzieci i dorosłych pisałem w 29 liście otwartym – nie będę się powtarzał. Bardzo proszę powróćmy myślami do cudzołóstwa i homoseksualizmu. W starożytnej Grecji homoseksualizm był chlebem powszednim. Bardzo proszę przenieśmy się myślami do tamtych czasów i przysłuchajmy się pijanym wywodom starożytnych filozofów na tematy erotyczne przedstawione w książce Uczta najszanowniejszego pana Platona:
„Atoli Eryksimachos się odezwał: - No jakże, mój Albkibiadesie, cóż będziemy robili?
Tak to ani nie będziemy rozmawiać przy kieliszku, ani śpiewać, tylko po prostu pić, jak ten, co ma pragnienie?
Jak się masz, najzacniejszy synu zacnego ojca i wstrzemięźliwego? - powitał go Alkibiades.
Jak się masz - powiada Eryksimachos - ale cóż będziemy robili właściwie?
Cokolwiek rozkażesz, ciebie słuchać trzeba, bo Mąż, który umie kurować, wart tyle, co moc ludzi innych. A zatem wydawaj rozkazy, do woli!
W takim razie słuchajcie - powiada Eryksimachos – myśmy tu, zanim przyszedłeś, postanowili, żeby każdy kolejno w prawą stronę powiedział coś o Erosie, jak potrafi najładniej, i żeby to była pochwała. Otóż każdy z nas już swoje powiedział. A ty, skoroś nic nie powiedział, ajużeś wypił,
powinieneś też coś powiedzieć, a jak skończysz, zadać coś Sokratesowi, co tylko zechcesz, a on to poda w prawą stronę i tak dalej.
Mój Eryksimachu - powiada Alkibiades – pięknie mówisz, ale trudno, żeby się pijany człowiek brał na słowa z trzeźwymi; nierówne siły; a potem, zacna duszo, ty wierzysz w to, co Sokrates dopiero mówił, czy też wiesz, że jest właśnie na odwrót? Toż on by mi dopiero dał, gdybym przy nim nie jego chwalił, tylko kogo innego, czy to boga, czy człowieka!
Nie gadałbyś też od rzeczy - powiada Sokrates.
Na Posejdona - woła Alkibiades - nie sprzeciwiaj mi się; ja i tak nie będę przy tobie nikogo innego chwalił!
No, rób już tak, jak chcesz - powiada Eryksimachos - chwal Sokratesa. (…)
Poczekaj, zaraz zacznę - powiada Alkibiades - a ty tak rób: gdybym się gdzieś mijał z prawdą, zaraz mi przerwij, jeżeli wola, i powiedz, że to kłamstwo. Umyślnie nie będę wcale kłamał. Ale jeżeli tak sobie będę przypominał i mówił tu to, a tam owo, to się nie dziw, bo to dla mnie dziś niełatwa rzecz, tak wytrząść i po porządku wyliczyć wszystkie twoje dziwactwa.
Otóż mam zamiar Sokratesa chwalić, moi panowie, i to chwalić go obrazową metodą. On będzie pewnie myślał, że to żarty, ale to będą obrazy naprawdę, nie na żarty. Otóż powiadam, że jest najpodobniejszy do tych sylenów siedzących w kapliczkach, których snycerze robią z pozytywką
albo fletem w ręku; sylen się otwiera, a w środku posążki bogów. I powiadam, że podobny jest do satyra Marsjasza. Żeś do niego z twarzy podobny, Sokratesie, o to się nawet ty sam sprzeczać nie będziesz. Ale żeś i poza tym do niego podobny, to zaraz usłyszysz. Przede wszystkim jesteś
szelma; może nie? Postawię świadków, jeżeli zaprzeczysz. (..) I ja wobec tego jedynego człowieka doznałem uczucia, o które by mnie nikt nie posądził, uczucia wstydu. Ja się jego jednego wstydzę.
Boja doskonale wiem i czuję, że go nie potrafię zbić; ja nie potrafię wykazać, że nie należy tak robić, jak on każe, a kiedy odejdę, wtedy mnie unosi ambicja, wtedy idę na lep uznania i oklasków hołoty. (…) Widzi z was każdy, jak to Sokrates za pięknościami ugania, jak za nimi przepada Jak on nigdy nic nie wie, jak wszystko „pierwszy raz słyszy". On też i wygląda na to, zupełnie jak sylen. No, nie? Ale to wszystko jest tylko na wierzchu, tak jak w tym wydrążonym sylenie; kiedy go otworzyć, to, jak się wam zdaje, towarzysze kielicha, ile tam w środku panowania nad sobą? Otóż musicie wiedzieć, że jemu na pięknościach nie zależy nic, ani troszkę; nikt by nie uwierzył, jak on tym pogardza, a tak samo majątkiem i wszystkim tym, co hołota za wielkie szczęście zwykła uważać. On to wszystko ma za nic, powiadam wam, on całe życie z ludzi podrwiwa i żartuje z nich sobie. I wiem, czy kto kiedykolwiek, gdy on był poważny i otwarty, popatrzył w niego i czy widział skarby, które w nim są. Ja je już raz widziałem i takie mi się boskie wydały i złote, i przecudne, że się po prostu jego niewolnikiem poczuł od tej chwili.
Zdawało mi się kiedyś, że Sokratesowi serio zależy na mojej piękności, więc sobie myślałem, że to dla mnie jak znalazł i że mi się szczególne szczęście trafiło, bo jeżeli mu pofolguję, będę mógł za to od niego słyszeć wszystko, co on tylko wie. A byłem strasznie zarozumiały na swoją piękność. Wiecem w tej myśli nieraz niewolnika odprawiał, który nam przedtem stale towarzyszył, i zostawaliśmy sami. Powiem wam już całą prawdę - zaprzecz, Sokratesie, jeżeli skłamię.
Otóż bywaliśmy, proszę was, sam na sam i ja byłem przekonany, że on mi zaraz zacznie mówić takie rzeczy, jak to miłośnik oblubieńcowi mawia na osobności, i już się z góry cieszyłem. Tymczasem nic z tego nie było; on ze mną, bywało, jak zwykle, dzień na rozmowie przepędził,
zabrał się i poszedł. Więc go do siebie na gimnastykę zapraszałem i ćwiczyliśmy się razem, bom znowu i tak próbował. Odbywał ze mną ćwiczenia i szedł w zapasy nieraz, a nikogo przy tym nie było. Ani mówić; nic więcej nie wskórałem. Więc kiedym tak w żaden sposób nie mógł do niego trafić, myślę sobie, że trzeba będzie gwałtem wziąć tego człowieka i nie darować, kiedy się raz postanowiło; niech przynajmniej wiem, co jest właściwie.
Więc go raz na wieczerzę zapraszam, zupełnie jak miłośnik oblubieńca łapie.
Nie chciał przychodzić – nareszcie raz dał się uprosić. Kiedy pierwszy raz przyszedł, zjadł i chciał iść do siebie. Wstydziłem się jeszcze wtedy, więc go puściłem do domu. Ale na drugi raz byłem mądrzejszy: po wieczerzy gadaliśmy zawsze długo w noc; więc kiedy się chciał zabierać, zatrzymałem go przemocą u siebie, bom uważał, że już późno było wracać. Posłuchał i wyciągnął na kanapie, która tuż przy mojej stała, tam, gdzie jadł kolację, a nikt więcej w domu nie nocował, tylko my sami. Dotąd można by tę historię swobodnie każdemu powiedzieć, ale dalszego ciągu pewnie byście ode mnie nie usłyszeli, gdyby, jak to mówią, prawda nie leżała na dnie wina i na języku dziecka, chociaż to nie o to idzie, a potem, myślę, że się nie godzi ukrywać pysznego czynu Sokratesa, kiedy się go chwalić zaczęło.
I jest mi tak, jakby mnie żmija ukąsiła: powiadają, że kogo żmija ukąsi, ten nikomu nie chce bólów swych opowiadać, chyba też pokąsanemu, bo tylko ten potrafi przebaczyć i zrozumieć, do jakich słów i czynów ból się zdoła posunąć. A ja jestem boleśniej ukąszony i w najczulsze miejsce, jakie w ogóle może być ukąszone: w serce czy w duszę, czy jak się to tam nazywa, ukąszony zębem filozoficznych rozmów, które się gorzej niż żmija w młodą, zdrową duszę wpijają i człowiek potem gada i robi sam nie wie co.
Ale, ot, widzę tu takich Fajdrosów, Agatonów, Eryksimachów, Pauzaniaszów, Arystodemów i Arystofanesów - co mówić o samym Sokratesie i o tych innych - wyście wszyscy półobłąkani, jak on, filozof, tedy mnie wszyscy słuchajcie, bo wy mi przebaczycie to, com wtedy zrobił, a teraz opowiadam! Ale służba i profany, i jaki tam inny ordynarny chłop niech sobie dobrze uszy pozatyka.
Więc kiedy światła pogasły, a służba się wyniosła, pomyślałem, że nie ma co robić z nim zachodów, ale mu otwarcie powiem, co myślę. Więc go trącam i powiadam:
Sokratesie, ty śpisz?
Jeszcze nie - odpowiedział.
Wiesz, co ja myślę?
No, cóż takiego? - powiada.
Ja myślę, że ty jeden godzien jesteś być moim miłośnikiem i zdaje mi się, żebyś rad ze mną o tym pomówił, ale nie wiesz jak. A ja tak uważam: to by było wielkie głupstwo z mojej strony, gdybym ci jeszcze i tego bronił, i nie chciał służyć w ogóle czymkolwiek, czego byś czy od mojej fortuny potrzebował, czy od przyjaciół. Przecież mi na niczym tak nie zależy, jak na tym, żebym był możliwie najdzielniejszym człowiekiem, a wiem, że mi nikt do tego lepiej pomóc nie potrafi jak ty. Toż bym się wstydzić musiał przed ludźmi mądrymi, gdybym takiemu jak ty człowiekowi nie folgował, a folgował za to tłumowi głupców!
On to usłyszał i powiada, tak po swojemu, tak ironicznie, jak on to zawsze:
Alkibiadesie miły, toś ty, widać, niegłupi, jeżeli to prawda, co o mnie mówisz, jeżeli we mnie taka moc siedzi, która ciebie może lepszym zrobić.
Toż to by znaczyło, żeś we mnie niewidzianą piękność odkrył, znacznie wyższą od dobrych linii twojego ciała. Więc jeśli ci o nią chodzi i chciałbyś ze mną obcować, i piękne za nadobne wymienić, to ładnie chcesz na mnie zarobić.
Bo naprawdę chciałbyś kupić istotę piękna za jego pozory i „miedź za złoto" wymienić. Uważaj lepiej, zacny chłopcze, żebyś się nie pomylił, bom ja nic nie wart!
Dusza ludzka dopiero wtedy jaśniej widzieć poczyna, kiedy się bystrość młodych oczu z wolna zatraca. A tobie jeszcze daleko do tego.
Ja mu na to:
Od siebie już ci wszystko powiedziałem; ani słowa inaczej nie mówiłem, tylko tak, jak myślę. Ty sam się zastanów, co będzie najlepsze, twoim zdaniem, dla ciebie i dla mnie.
O, to ci się udało - powiada. - Trzeba będzie na przyszłość istotnie nad tym pomyśleć i to zrobić, co się nam najlepsze wyda i w tej sprawie, i w innych.
Kiedym to usłyszał i powiedział, myślałem, że go przecież mój pocisk dosięgną!
Wstałem, nie dawszy mu nawet przyjść do słowa, wziąłem na siebie tę zarzutkę, bo mróz był wtedy wsunąłem mu się pod płaszcz, rękami objąłem tego nadludzkiego doprawdy i niepojętego człowieka i tak całą noc przeleżałem.
I w tym, Sokratesie, znowu mi kłamu nie zadasz.
I chociaż to wszystko robiłem, on bezpiecznie przebywał wszystko i gardził, i obśmiewał moje wdzięki, i urągał mi jeszcze, wysoki sądzie!
Tak jest, osądźcie wy tę Sokratesową dumę.
Bo pomyślcie, dla wszystkich Bogów i Bogiń, że chociaż spałem całą noc z Sokratesem, wstałem rano, jak gdybym był przy ojcu leżał albo starszym bracie.
Jak myślicie, co mi się działo potem, kiedym z jednej strony czuł poniżenie, a z drugiej brała mnie ta jego natura, to panowanie nad sobą, ta moc jego!
Nie przypuszczałem, żebym miał kiedykolwiek spotkać człowieka z takim rozumem i z taką wolą potężną. Toteż nie wiedziałem, jak się mam gniewać na niego i porzucić jego towarzystwo, ani jak go pozyskać, bom to doskonale rozumiał, że złotem do niego trafić było trudniej niż do Ajaksa żelazem. A zawiodła mnie była jedyna sieć, której jeszcze ufałem. Wiecem już nic nie wiedział
i ten człowiek tak mnie opanował i ujarzmił, jak nikt nigdy nikogo.”
Nie cały starożytny świat tolerował homoseksualizm. Czciciele najszanowniejszego Boga Ahura Mazdy, jednej z najstarszych religii objawionych tak nauczają na temat homoseksualizmu:
„Fargard 8:31-32
Zaratustra pyta:
Jedyny Święty Stwórco materialnego świata!
Kim jest człowiek zwany Demonem?
Kim jest ten, kto jest wyznawcą Demonów?
Kto jest kochanką, kochankiem Demonów?
Kto jest kobietą Demonów?
Kto jest w najgłębszych zakątkach duszy Demonem?
Kto w całym swoim jestestwie jest Demonem?
Kim jest ten, kto przed śmiercią jest Demonem, a po śmierci staje się jednym z niewidzialnych Demonów?
Ahura Mazda odpowiedział:
Demonem jest mężczyzna, który jest homoseksualistą; człowiek ten jest wyznawcą Demonów, jest kochankiem lub kochanką demonów, jest kobietą Demonów.
To człowiek, który w całym swoim jestestwie jest Demonem.
To człowiek, który przed śmiercią jest Demonem, a po śmierci staje się jednym z niewidzialnych Demonów; to człowiek współżyjący z mężczyznami tak jak mężczyzna lub tak jak kobieta.”
Dodatkowo homoseksualizm został przez Boga Ahura Mazdę zaliczony do najcięższych grzechów od których nie ma odpuszczenia.
Fargard 1:11
Dziewiątym z miejsc i krain najlepszych ja, Ahura Mazda, uczyniłem Khnenta mieszkanie Vehrkanasów.
A w przeciwieństwie do tego, śmiercionośny Angra Mainyu, stworzył grzech dla którego nie ma odpuszczenia – homoseksualizm.
W Nowym Testamencie miasta Sodoma i Gomora są symbolem kary Bożej dokonanej na rozpustnikach:
Judy 1:7
Tak też Sodoma i Gomora oraz miasta wokół nich, gdy już w ten sam sposób jak tamci bez umiaru pogrążyły się w rozpuście i poszły za ciałem ku pożyciu sprzecznemu z naturą, stanowią dany nam ostrzegawczy przykład przez to, że ponoszą sądową karę ognia wiecznego. |
|