ahmadeusz |
Administrator |
|
|
Dołączył: 07 Wrz 2015 |
Posty: 3021 |
Przeczytał: 13 tematów
Ostrzeżeń: 0/7
|
Płeć: Mężczyzna |
|
|
 |
 |
 |
|
Jacek Kwaśniewski 4 dzień 5 miesiąc 9 rok EY
30-389 Kraków ul:Bartla 19A/44
Najsz,
Najszanowniejszy panie prezydencie Andrzeju Dudo, najszanowniejsi czytelnicy tego listu piszę do pana czwarty list. W pierwszym pisałem o ustawie ograniczającej wybranym przez ustawodawców handlowcom handel w niedzielę. W drugim liście napisałem o dzieciach gorszego sortu, które bywają skrzywdzone zarówno przez los jak i przez podpisaną przez najszanowniejszego pana ustawę. W trzecim liście napisałem o chrześcijańskiej rachubie kłamstw. Kłamstw na przerażająco wielką skalę, w którą uwikłali ludzkość chrześcijanie. Najszanowniejszy panie prezydencie, nie wiem czy listy te docierają do pana. Wiem jednak, że przynajmniej teoretycznie dochodzą do pańskiej kancelarii. Takie bowiem dostaję potwierdzenia:
„Potwierdzamy odbiór listu nadesłanego na skrzynkę poczty elektronicznej Prezydenta RP Andrzeja Dudy. Dziękujemy i uprzejmie informujemy, że list został przekazany do rejestracji. Zapewniamy, iż niezwłocznie zapoznamy się z treścią e-maila. Jednak z uwagi na dużą liczbę korespondencji do Kancelarii Prezydenta RP, odpowiedzi udzielone będą zgodnie z kolejnością wpływania. Prosimy o cierpliwość. (…)
W swoim czwartym liście poruszę temat wiary, tradycji, szacunku i świąt państwowych gwałcących sumienia wielu obywateli naszego kraju. Swojego czasu podczas Święta Trzech Króli najszanowniejszy pan prezydent wziął pan udział w Orszaku Trzech Króli w Skoczowie. Wygłosił pan tam ciekawe kazanie dotyczące wiary, tradycji, przekonań i szacunku. Kazanie rozpoczął pan od złożenia gratulacji:
„(...) Drodzy moi rodacy, przede wszystkim gratuluje i dziękuję.
Bo to najważniejsze.
Ktoś zapyta czego gratuluję?
No, muszę państwu powiedzieć, że kiedy weszliśmy na rynek, to żona powiedziała do mnie:
"O rany, jaką oni mają piękną choinkę."
Rzeczywiście jest ona bardzo piękna. Gratuluję panu Burmistrzowi i gratuluję wszystkim mieszkańcom miasta oczywiście niebywale udanej choinki, pięknej.
I dziękuję za zaproszenie na tą niezwykła uroczystość. Proszę państwa, ona jest niezwykła i ma ogromne znaczenie ponieważ jest wielce wspólnoto-wo twórcza.(...)
W zachwytach nad choinką, pańska małżonka, jak i pana wystąpił mały błąd logiczny.
Jest to bardzo częsty błąd być może wynikający z niedoskonałości istniejącego systemu edukacji. W cytowanej przez pana wypowiedzi pańskiej małżonki dotyczącej choinki, jak i też pańskiej oceny wyglądu choinki, subiektywnej ocenie jej wyglądu nadali państwo obiektywny charakter.
Oceny te powinny brzmieć na przykład tak:
„O rany, tę ich choinkę uważam za piękną”.
„Moim zdaniem ta choinka jest piękna. Macie państwo gust podobny do mojego.”
Jest takie powiedzenie, że dżentelmeni nad gustami nie dyskutują.
Jednym podobają się jodły, innym świerki. Jednym takie, innym inne stroiki.
Są też tacy ludzie, którzy ścinanie choinek i skazywanie ich na powolną śmierć uważają za barbarzyństwo, za przejaw wyjątkowej głupoty połączonej z bestialskim sadyzmem.
Są też chrześcijanie, którzy chrześcijański zwyczaj strojenia choinek uznają za przejaw bałwochwalstwa, za pogańską tradycję urągającą zarówno zdrowemu rozsądkowi jak najszanowniejszemu władcy Jehoszua Masziach (Jezusowi Chrystusowi) oraz samemu najszanowniejszemu Bogu Ojcu.
I tu wyłania się nam pierwszy problem.
Choinki, o której mowa chyba nie widziałem.
Napisałem chyba bo na rynku, na którym pan przemawiał widziałem choinkę moim zdaniem wyjątkowo przeciętną. Uważam, że w lesie można spotkać ładniejsze i to bez żadnych dekoracji wolno rosnące choinki. Ale to jest tylko moje zdanie i ktoś z innym gustem będzie myślał inaczej.
Kolejną kwestią jest to kto ją sfinansował tę choinkę.
Jeżeli zrobili to wielbiciele bałwochwalstwa tylko i wyłącznie za własne dobrowolne składki pieniężne i ustawili choinkę na swoim własnym gruncie, to od strony prawnej sprawy nie ma. Bałwochwalcami zajmie się Bóg i ewentualnie później piekielni sadyści.
Jeżeli jednak została ona sfinansowana z budżetu miasta lub też stanęła na należącym do miasta terenie to sprawa może być kryminalna. Jeżeli w mieście Skoczowa żyła w tym czasie chociaż jedna osoba nie popierająca wystawienia choinki, która tak bardzo panu prezydentowi się spodobała. Bardzo proszę proszę zapoznajmy się z dalszą częścią pana kazania:
„To już dziesiąty raz, kiedy marsze trzech króli są organizowane w Polsce, w wielu Polskich miastach, miasteczkach, wioskach, ale są organizowane również poza granicami Polski, wszędzie tam, gdzie Polacy chcą, mają tę potrzebę, żeby się razem spotkać i w jakimś sensie również zademonstrować, tą wielką wspólność wartości. Właśnie to, że mamy wspólne przekonania.(...)
W 1995 roku nasz ojciec święty, Jan Paweł 2, wspominał o tym skąd wyrośliśmy, jako naród, jako wspólnota.
Tradycja, w której mówimy, że trzej królowie, przybyli z trzech kontynentów, że przybył król z Europy, przybył król z Azji, przybył król afrykański. (...)
Każdy może przyjść i być między nami, jeżeli szanuje naszą tradycję, jeżeli szanuje naszą wiarę, jeżeli szanuje nasze przekonania, jeżeli nie chce ich naruszać. (...)
W powyższym kazaniu poruszył pan kilka bardzo ważnych dla ludzkości tematów, które watro szerzej omówić.
Zacznijmy proszę od szacunku, o którym pan wspomniał.
Słowo szacunek w języku polskim ma wiele znaczeń.
Może ono oznaczać uznanie dla czyjejś postawy życiowej, wyznawanych wartości.
Może też oznaczać troskę o kogoś lub coś. Na przykład dbałość o czyjąś pomyślność duchową, dbałość o zdrowie fizyczne. Można też szanować samochód, dbając o by był czysty i sprawny technicznie.
Kolejnym znaczeniem słowa szacunek jest określenie wartości danej rzeczy.
Bywa też, że te dwa różne słowa wywierają na siebie wpływ.
Samochód traktowany z szacunkiem, samochód zadbany może mieć większą wartość od samochodu zaniedbanego. Podobnie ciało ludzkie. Organy człowieka dbającego o zdrowie miewają większą wartość. Zdrowe serce, zdrowe nerki, zdrowa krew można drożej sprzedać. Organy człowieka zaniedbanego, chorego organy mają wartość ujemną. Trzeba je zutylizować, a to kosztuje. Podobnie jest z duszą. Dusza człowieka, który dba o swoje życie duchowe jest wiele warta. Dusza człowieka, który grzeszy traci na wartości. Według mojej oceny dusza najszanowniejszego pana prezydenta ma wielką wartość, ale ujemna. Znaczy to, że gdyby pan prezydent chciał sprzedać mi swoją nieśmiertelną duszę, musiał by pan za tę transakcję bardzo dużo zapłacić.
Teraz kiedy już mniej więcej wiemy co znaczy słowo szacunek zajmiemy się dalszą analizą pana kazania. Proszę zacznijmy od analizy szacunku do tradycji. W swoim wystąpieniu powiedział pan:
„Każdy może przyjść i być między nami, jeżeli szanuje naszą tradycję...”
By to rozważanie było wartościowe, na początek powinniśmy zdefiniować słowo tradycja.
Tradycja jest to zespół przyjętych zasad moralnych, zasad postępowania, obyczajów, poglądów przekazywana z pokolenia na pokolenie.
Tradycje bywają narodowe, ponadnarodowe, rodzinne i indywidualne.
Tradycje świeckie i religijne.
Do tradycji świeckiej i religijnej należy zwyczaj strojenia drzew, w kulturze niektórych chrześcijan jest to choinka. Co wiemy o tej tradycji?
Według znanych mi podań narodziła się ona w protestanckich Niemczech. Kilka wieków wstecz przyjęły ją również kościoły katolickie, a z czasem i prawosławne. Z czasem choinka zadomowiła się również wśród ateistów. Stała się ona tak popularna, że bywa uważana za najbardziej rozpoznawalny symbol świąt tak zwanego Bożego Narodzenia.
Przez jednych bywa wielbiona, uważana za najważniejszy obyczaj świąteczny.
Są jednak i tacy chrześcijanie, którzy uważają, że jako zwyczaj nie mający nic wspólnego z wiarą chrześcijańską przez co jest zwyczajem wielce szkodliwym. Uważają oni, że chrześcijanie nie należą do tak zwanego świata. Jest to postawa zgodna z biblijną tradycją chrześcijańską opisaną w Biblii:
1 Jana 2:15-17
(...)Nie miłujcie świata ani tego, co na świecie. Jeżeli ktoś miłuje świat, nie ma w nim miłości do Ojca; ponieważ wszystko na świecie — pragnienie ciała i pragnienie oczu, i popisywanie się swymi środkami do życia — nie pochodzi od Ojca, lecz pochodzi od świata. Ponadto świat przemija i tak jest z jego pragnieniem, ale kto wykonuje wolę Boga, ten pozostaje na wieki.
Bardzo proszę przypomnijmy sobie Izraelitów wkraczających do ziemi obiecanej oraz nakaz jaki dostali od swojego Boga:
Powtórzonego Prawa 12:2, 3
(...)Macie bezwarunkowo zniszczyć wszystkie miejsca, gdzie narody, które wywłaszczacie, służyły swym bogom — na wysokich górach i wzgórzach oraz pod każdym bujnym drzewem. I zburzycie ich ołtarze, i porozbijacie ich święte słupy, a ich święte pale macie spalić ogniem i pościnać ryte wizerunki ich bogów, i wytępicie ich imiona z tego miejsca.
Izraelici okazali się nieposłuszni:
Jeremiasza 3:6
(...)A Jehowa przemówił do mnie za dni króla Jozjasza: „‚Czy widziałeś, co uczyniła ona — niewierny Izrael? Idzie na każdą wysoką górę i pod każde bujne drzewo, by tam uprawiać nierząd.
Podobnie zaczęli postępować niewierni chrześcijanie. A przecież bycie chrześcijaninem to przede wszystkim bycie dokładnym naśladowcą najszanowniejszego władcy Jehoszua Masziach (Jezusa Chrystusa).
1 Piotra 2:21
(...) Chrystus cierpiał za was, pozostawiając wam wzór, abyście podążali dokładnie jego śladami.
Dla wiernego chrześcijańskiej tradycji chrześcijanina wzorem do zachowania jest najszanowniejszy władca Jehoszua Masziach (Jezus Chrystus) – jego zachowanie, jego nauki.
Czy tradycja ubierania choinki ma coś z tym wspólnego?
Znawcy tematu twierdzą, że nie ma nic.
Jest to tradycja wywodząca się z Niemiec i w naszym kraju może mieć coś wspólnego z tradycją germanizacji ziem polskich.
Spróbujmy jakoś oszacować wartość tej tradycji.
Jeżeli rozumowanie chrześcijan potępiających mieszanie zwyczaju niechrześcijańskiego ubierania choinki z tradycją chrześcijańską jest poprawne to tradycja ta ma wielką wartość w oczach piekielnych sadystów. Każde ścięte czy też wyprodukowane z plastiku drzewko, każda zawieszona świąteczna bombka, każdy stroik wzbudza w ich serce nadzieję, że jeżeli złoczyńca się nie nawróci będą mieli co robić.
Będą mieli kogo dręczyć, męczyć, torturować.
Zastanówmy się nad kolejnym znaczeniem słowa szacunek.
Czyli dbałość o pielęgnowanie tradycji.
W analizowanym przypadku dbałość o zwyczaj ubierania choinki.
Szacunek ten będzie przejawiał się w tym by dopilnować kupna choinki.
By w stosownym czasie ją przyozdobić i zrobić to z jak największą starannością.
Kiedy zaś okres świąteczny dobiegnie końca szacunek będzie pobudzał właścicieli choinki i ozdób do tego by w odpowiednim czasie ozdoby zdjąć, przetrzeć z kurzu i schować.
Drzewko jeżeli było sztuczne, składa się, czyści i chowa. Jeżeli było żywe to można je spalić, jeżeli są ku temu warunki. Można zrobić ognisko i coś poddać przy okazji obróbce cieplnej.
Jeżeli ktoś chce się dostać do Piekła może już zacząć przygotowywać się do skrajnych temperatur panujących w Piekle. Może na przykład wsadzić w ogień rękę i starać się wytrzymać jak najdłużej. Taka zaprawa później – już po śmierci w Piekle może się przydać.
Szacunek dla tej tradycji inaczej będzie okazywał wierny naukom najszanowniejszego władcy Jehoszua Maszich (Jezusa Chrystusa) chrześcijanin.
Zdaje on sobie sprawę z tego, że pielęgnowanie tej tradycji jest jednoznaczne z dążeniem do duchowej ruiny. Dlatego też będzie się starał stroicieli choinek ostrzec przed ewentualnymi piekielnymi konsekwencjami.
Bardzo proszę powróćmy myślami do słów kazania najszanowniejszego pana prezydenta:
„Każdy może przyjść i być między nami, jeżeli szanuje naszą tradycję, jeżeli szanuje naszą wiarę, jeżeli szanuje nasze przekonania...”
Zastanówmy się nad tą deklaracją pod innym kontem. Kiedy usłyszałem słowa pana prezydenta Przypomniał mi się fragment książki najszanowniejszego pana Arkady Gajdara zatytułowanej Czuk i Hek. Bardzo proszę zapoznajmy się z nimi:
„Dawniej, kiedy Hek mieszkał w Moskwie, myślał, że cała ziemia składa się z Moskwy, to znaczy z ulic, domów, tramwajów i autobusów.
Teraz wydawało mu się, że cała ziemia składa się z wysokiego ciemnego lasu.
I w ogóle, jeśli nad głową Heka świeciło słońce, to Hek był pewien, że nigdzie na całej ziemi nie mą chmur ani deszczu, tylko wszędzie jest to słońce.
A jeśli było mu wesoło, to myślał, że wszystkim ludziom na świecie jest wesoło i dobrze.”
Najszanowniejszy pan prezydent mówił o naszej tradycji, naszej wierze, naszych przekonaniach. Tak jakby tradycja, wiara, przekonania były wspólne dla każdego.
Zauważyliśmy już, że nawet należący do jednego kościoła chrześcijanie w kwestii choinki miewają różne tradycje. Jedni preferują żywe drzewka. Jedni wolą świerki, inni preferują jodły, jeszcze inni są zwolennikami sztucznych choinek. Chrześcijanie poważnie traktujący swoją religię i szanujące nauki najszanowniejszego władcy Jehoszua Masziach (Jezusa Chrystusa) żadnych choinek ani kupować ani stroić nie będą, dlatego, że takiego wzoru ich mistrz duchowy nie pozostawił.
W wielu kwestiach nie ma czegoś takiego jak jedna tradycja, jedna wiara, a zwłaszcza jedno przekonanie. Jako społeczeństwo jesteśmy zróżnicowani. Mamy różne tradycje, różne wierzenia, różne przekonania.
Myślę, że właściwszym słowem był by zwrot nasze różne tradycje, nasze różne wierzenia, nasze różne, zmieniające się przekonania.
Aby lepiej wytłumaczyć problem tradycji oraz jej zmiany posłużę się przykładem prastarej chrześcijańskiej, apostolskiej tradycji, która przez wieki była znakiem rozpoznawczym wiernych chrześcijan. Znakiem dla osób mających dobre powonienie łatwo wyczuwalnym. Tradycji, według, której świętość śmierdzi, a chrześcijanie, którzy krzewili swą wiarę na różnych kontynentach stali się znani jako ci co śmierdzą.
Jest taki żart, który powinien nas dobrze w temat wprowadzić:
Turysta pyta znajomego Bacę, wiernego tradycji chrześcijanina - Baco a gdzie wy te owce pędzicie.
Baca odpowiada - A będę je hodował.
Turysta na to - Ale Baco wy przecież nie macie owczarni.
Baca na to - Będę je w izbie trzymał.
Turysta na to - Ale to straszny smród.
Baca na to odpowiada - będą się musiały przyzwyczaić.
A teraz bardzo proszę cofnijmy się do czasów biblijnych i zajrzyjmy do ewangelii. Chrześcijanie odróżniali się od Izraelitów tym, że nie myją rąk przed posiłkami.
Rąk też nie mył najszanowniejszy władca Jehoszua Masziach (Jezus Chrystus):
Łukasza 11:37-40; Mateusza 15:1, 2; Marka 7:1-8
(...) pewien faryzeusz zaprosił go, żeby zjadł u niego obiad. Wszedł więc i ułożył się przy stole. Jednakże faryzeusz był zaskoczony, widząc, że on się najpierw nie umył przed obiadem. Lecz władca rzekł do niego:
„Teraz wy, faryzeusze, oczyszczacie z zewnątrz kielich i miskę, ale wasze wnętrze jest pełne grabieży i niegodziwości. Nierozsądni! Czyż ten, który uczynił to, co na zewnątrz, nie uczynił też wnętrza?
(...)Potem z Jerozolimy przyszli do Jehoszui faryzeusze i uczeni w piśmie, mówiąc:
„Czemu twoi uczniowie naruszają tradycję mężów z dawniejszych czasów? Na przykład nie myją rąk, gdy mają jeść posiłek”.
(...)I zebrali się przy nim faryzeusze oraz pewni uczeni w piśmie, którzy przyszli z Jerozolimy. A gdy ujrzeli niektórych z jego uczniów jedzących posiłek rękami skalanymi, to jest nie umytymi — bo faryzeusze i wszyscy Jehudzi, trzymając się mocno tradycji mężów z dawniejszych czasów, nie jedzą, jeśli nie umyją rąk aż do łokci, a po powrocie z rynku nie jedzą, jeśli się nie oczyszczą przez pokropienie; i jest wiele innych tradycji, które przyjęli, aby się ich mocno trzymać: chrzty kielichów i dzbanów, i naczyń miedzianych — wtedy ci faryzeusze i uczeni w piśmie zapytali go: „Czemu twoi uczniowie nie postępują zgodnie z tradycją mężów z dawniejszych czasów, lecz jedzą posiłek skalanymi rękami?”
On rzekł do nich:
„Izajasz trafnie prorokował o was, obłudnikach, jak jest napisane:
‚Lud ten okazuje mi szacunek swoimi wargami, ale ich serca są ode mnie bardzo oddalone. Lecz na próżno mnie czczą, gdyż jako nauk uczą nakazów ludzkich’.
Odstępujecie od przykazań Bożych, a mocno się trzymacie tradycji ludzkiej”.
Z powyższych wersetów wynika, że ludzką tradycję mycia rąk przed posiłkami najszanowniejszy władca Jehoszu Masziach (Jezus Chrystus) zastąpił nową tradycją.
Tradycją jedzenia skalanymi rękoma.
Tradycja ta przetrwała kilkanaście stuleci do czasu odkrycia drobnoustrojów ich wpływu na śmiertelność ludzi.
Odkrycia te doprowadziło do tego, że słabej wiary chrześcijanie zaczęli myć ręce przed posiłkami i nie tylko. Porzucili tradycję na rzecz higieny.
Ale wiem, że nie wszyscy.
Będąc w publicznej toalecie zaobserwowałem, że niektórzy jej bywalcy po wypróżnieniu się myją ręce inni zaś rąk nie myją.
Poznałem też chrześcijan, którzy spożywali posiłki mocno zbrudzonymi rękoma.
Należą oni jednak do zdecydowanej mniejszości.
Większość znanych mi chrześcijan porzuciło tę prastarą chrześcijańską tradycję na rzecz tradycji ludzkiej, okazując tym samym brak szacunku zarówno najszanowniejszemu władcy Jehoszua Masziach (Jezusowi Chrystusowi) oraz wiernym jemu apostołom i uczniom.
Przestał On być dla tych niewiernych chrześcijan wzorem do naśladowania – jego nauki w kwestii mycia rąk zostały uznane za głupie i szkodliwe.
Najszanowniejszy panie prezydencie nadeszła kolej na analizę terminu wiara.
W swoim kazaniu najszanowniejszy pan prezydent oznajmił:
„Każdy może przyjść i być między nami, (…) jeżeli szanuje naszą wiarę.”
Bardzo proszę zastanówmy się nad tym czym jest wiara.
Przede wszystkim wiara nie jest wiedzą.
Wiara jest to nasz osobisty stosunek do rzeczy nie znanych, nie sprawdzonych.
Nasz stosunek do jakiejś niesprawdzonej informacji, nieudowodnionej teorii.
Wiara może dotyczyć spraw osobistych, naukowych, religijnych.
Wiara nasza może być czysta, nie splamiona naszym osądem.
Zakłada ona, że jakaś informacja czy też teoria może być albo prawdziwa, albo fałszywa. Zakładamy też możliwość, że może ona być po części fałszywa i po części prawdziwa. Przeciwieństwem czystej wiary jest dogmat wiary.
Czyli nasze przekonanie, że ponad wszelką wątpliwość nasz osąd informacji lub teorii jest słuszny.
Oprócz naszej osobistej wiary, którą możemy też nazwać przekonaniem jest też tak zwane oficjalne wyznanie wiary, które może być różne od naszych osobistych przekonań.
Wiara bywa też jednoznaczna z tradycją.
Czasami tradycja wywodzi się z wiary, a bywa i tak, że wiara ma swoje źródło w tradycji.
Rozważymy to na przykładzie z życia i religii wziętym.
W swoim kazaniu najszanowniejszy pan prezydent nauczał:
„Tradycja, w której mówimy, że trzej królowie, przybyli z trzech kontynentów, że przybył król z Europy, przybył król z Azji, przybył król afrykański.”
Kiedyś w telewizji wyświetlany był cykl bajek dla dorosłych.
Jedna z bajek miała tytuł „O trzech Królach”. Opowiadający bajki aktor przekonywał:
„Wszyscy znamy opowieść o trzech królach, mędrcach wschodu, którzy udali się do Betlejem.”
Scenarzysta tej bajki popełnił klasyczny błąd często spotykany u ludzi z mała wyobraźnią.
Założył on, że wszyscy widzowie znają tę opowieść.
Ja w tamtych czasach jej nie znałem, ale nie tym błędem będziemy się zajmować.
Zauważyłem pewną rozbieżność pomiędzy informacją z kazania najszanowniejszego pana prezydenta, a bajką telewizyjną.
W bajce mowa o trzech królach ze wschodu, tymczasem z informacji podanej przez pana prezydenta wynika, że nie wszyscy królowie byli ze wschodu.
Afryka leży na zachód lub południowy zachód od Betlejem.
Europa to też raczej północny zachód.
Mamy dwie różne informacje dotyczące królów.
Jedną z bajki, drugą z kazania najszanowniejszego pan prezydenta.
Która z nich jest prawdziwa?
Jak nam wskazuje nazwa informacji telewizyjnej – bajka, czyli opowieść zmyślona – można by skłaniać się ku temu, że pan prezydent mówił prawdę, a o telewizji nie raz słyszałem, że kłamie, mogła więc podać informację fłaszywą. Ale, że jestem zwolennikiem czystej wiary, nie osądzam, nie oceniam tej kwestii. Przypomniało mi się, że jeden z polskich polityków powiedział o sześciu królach. Mam na myśli wypowiedź najszanowniejszego pana Ryszarda Petru. Cytuję:
„Rozpoczynamy święta. Po świętach przypomnę jest sześciu króli.”
Wypowiedź ta wywołała falę dyskusji na ten temat.
Wielu ludzi śmiało się z tej wypowiedzi.
Ripostowało, że króli było trzech.
Ktoś znający święta obowiązujące w naszym kraju skłonny byłby wierzyć, że było trzech króli.
Tak przynajmniej zdają się twierdzić nasi prawodawcy.
W Internecie znalazłem taką informację:
Ustawa wprowadzająca wolne w święto Trzech Króli
W Dzienniku Ustaw opublikowana została ustawa wprowadzająca dzień wolny od pracy w święto Trzech Króli. (...)
Sprawa wydaje się być przesądzona przez autorytet prawa popartego autorytetem władzy wybranej w wyborach. Żyjemy bowiem w kraju demokratycznym, a na to kto, w jaki sposób i kto ustanawia prawa mają wpływ wybory.
A gdy wyborcy wybiorą nam głupich posłów, głupich senatorów, głupich prezydentów, to w takim wypadku możemy liczyć się z tym, że będziemy mogli mieć głupie prawa.
A kto zaufa głupiemu prawu może z siebie durnia zrobić.
Tak zwane Święto Trzech Króli ma swój kościelny rodowód i zostało ono ustalone w oparciu o wierzenia oparte przynajmniej teoretycznie na Biblii.
Wypowiedź o sześciu królach wywołała nie tylko prześmiewcze a czasami wręcz szydercze wypowiedzi.
Pojawiły się też głosy rozsądku.
Po pierwsze, że nie wiadomo ile było tych tak zwanych 'królów' i że w wierzeniach chrześcijan nie ma wzmianki o tym, że to byli królowie.
Że według wierzeń byli to mędrcy lub astrolodzy lub magowie, ale na pewno nie królowie.
Ktoś więc bezsprzecznie i bezczelnie kłamie.
Sprawa jest poważna, dlatego też bardzo proszę sprawdźmy w Biblii, która przynajmniej teoretycznie powinna być postawą wierzeń chrześcijan:
Biblia Tysiąclecia Mateusza 2:1,
Gdy zaś Jezus (powinno być Jehoszua) narodził się w Betlejem w Judei (powinno być w Jehudei) za panowania króla Heroda1, oto Mędrcy ze Wschodu przybyli do Jerozolimy.
W przypisie do słowa Mędrcy tak napisano: "Mędrcy" (dosł.: magowie) należeli do stanu kapłańskiego. Z powodu swej tajemnej wiedzy byli w wysokim poważaniu na Wschodzie.
Najszanowniejsi Świadkowie Jehowy w swojej Biblii użyli słowa astrolodzy.
Mateusza 2:1, 11, 12
(...)Kiedy już Jezus (powinno być Jehoszua) się narodził w Betlejem Judejskim (powinno być Jehudejskim) za dni króla Heroda, oto astrolodzy ze stron wschodnich przybyli do Jerozolimy(...)
(...)A gdy weszli do domu, zobaczyli dziecię z Marią, jego matką, i upadłszy, złożyli mu hołd. Otworzyli też swe skarby i dali mu w prezencie dary: złoto i wonną żywicę, i mirrę. (…)
Teolodzy różnych, nawet zwalczających się wzajemnie kościołów chrześcijańskich w kwestii 'królów' są zgodni.
Królowie zostali zmyśleni przez twórców tradycji i święta.
Dary najszanowniejszemu władcy Jehoszua Masziach (Jezusowi Chrystusowi) złożyli jacyś mędrcy lub magowie lub astrolodzy, ale na pewno nie królowie.
Ilu ich było?
Trzech czy też sześciu?
Tej informacji nie znamy.
Była ich liczba mnoga, ale niesprecyzowana.
Teoretycznie mogło być ich dwóch, trzech, ale mogło być ich sześciu lub jeszcze więcej.
Tego nie wiemy.
Wiemy natomiast, że ustawa o święcie Trzech Króli obowiązuje i pośrednio lub bezpośrednio dotyczy każdego mieszkańca naszego kraju.
Jest to jawne pogwałcenie konstytucyjnej gwarancji wolności sumienia i wyznania.
Na przykład pracownikom sklepu zamkniętego w święto Trzech Króli może nie odpowiadać to oparte na kłamstwie święto.
Ich sumienie mogło zostać zgwałcone i to ustawowo.
Sytuacja jest bardzo groźna i to zarówno z tego względu, że jak twierdzą teolodzy – królowie to kłamstwo.
Dodatkowo ustawodawcy gwałcą wierzących w prawdę obywateli.
Sprawa jest więc bardzo poważna zwłaszcza dla wszystkich osób, którzy ustawę o święcie Trzech Króli przygotowali, przegłosowali i podpisali.
Mogą oni trafić do Piekła dla VIP-ów. Do Piekła gdzie trafiają najwięksi zwyrodnialcy. A o tym co też tam może ich czekać nie napiszę by czytelnikom zaoszczędzić skrajnie drastycznych opisów.
Powróćmy proszę myślami do kwestii wiary, królów i tradycji.
Wiara oparta na tradycji chrześcijańskiej opartej na biblii w sposób jawny koliduje z tradycją i kazaniem najszanowniejszego pana prezydenta.
Wystąpienia pana prezydenta słuchały też małe dzieci.
Być może dzieci te w przyszłości zaczną się spierać o to ilu króli odwiedziło najszanowniejszego pana Jezusa oraz o to czy byli to mędrcy czy też królowie, oraz o to z jakich kontynentów oni pochodzili. Ci co uwierzyli panu prezydentowi w swej naiwności mogą się upierać, że to byli królowie, a nie żadni mędrcy.
Że było ich trzech.
Jeden z Azji, jeden z Afryki, jeden z Europy.
Zastanówmy się jak takiemu dziecku okazać szacunek.
Przytaknąć i przyznać rację.
Powiedzieć:
Skoro sam pan prezydent tak mówił, to znaczy, że tak było.
Moim zdaniem, nie byłby to szacunek, ale brak szacunku połączony z szyderstwem.
Jakaś złośliwa chęć by dziecko dalej rosło w kłamstwie i kompromitowało zarówno siebie jak i samego prezydenta. Tak mogą postępować przeciwnicy pana prezydenta, którzy chcą jego zguby.
Bardzo proszę wyobraźmy sobie historię zmyśloną, ale teoretycznie możliwą.
Jedno z okłamanych przez najszanowniejszego pana prezydenta dziecko, w kompromitującej dla siebie sytuacji dowiedziało się się, że pan kłamał, że według wiary chrześcijan, nie było żadnych królów, ale mędrcy i że nie wiadomo ilu ich było.
A że dziecko to okazało się pamiętliwe i mściwe o sprawie nie zapomniało.
Gdy podrosło kupiło na targu nóż sprężynowy oraz maczetę i poczęło czekać na sprzyjający czas i miejsce.
A że dziecko było cierpliwe, dopadło pana prezydenta w ciemnych ustronnym zaułku.
Na początek wycięło kłamliwy język.
Potem uszy obcięło. Następnie obcięło nos, a po nim najpierw jądra a potem penisa.
Oczy oszczędziło by pan prezydent mógł się nasycić krwawym widokiem, ale cięło dalej.
Najpierw palce, a potem ręce i nogi. Jeszcze żyjącemu kadłubkowi harakiri zrobiło jelita wypruwając. Na deser najpierw scyzorykiem oczy wydłubało i głowę maczetą odrąbało po to by ją później rozłupać na kawałki by móc mózg z błotem i krwią zmieszać.
Pozostałe części ciała też na drobniejsze części okłamane dziecko posiekało i do walizki schowało. Na miejscu kaźni po panu prezydencie tylko krwawe ślady i czarne lakierki pozostały. Ciało bowiem okłamane dziecko do Wisły wrzuciło. Tam ciałem ryby się pożywiły. Obgryzione zaś kości piach rzeczny zasypał i nikt ich nie odnalazł.
A żona na pana prezydenta z kolacją czekała, ale się nie doczekała.
Z czasem w rozpacz wpadła. Na policję zadzwoniła. Rozpoczęto poszukiwania, ale okazały się daremne. Żona pana portrety na słupach ulicznych zaczęła rozwieszać.
Zadbała też o to by prasie, radiu, telewizji apele o pomoc w znalezieniu męża się znalazły.
Zbudziło to litość w okłamanym dziecku i żonie w serce wbiło ono nóż sprężynowy. Z ciałem postąpiło podobnie. I w taki to romantyczny sposób małżonkowie na dnie Wisły pośmiertnie się spotkali.
Historia to zmyślona, ale teoretycznie możliwa.
Bardzo proszę powróćmy myślami do trzech króli z opowieści najszanowniejszego pana prezydenta.
Jest ona bardzo dobrym przykładem rozbieżności pomiędzy wiarą i tradycją.
Według oficjalnej wiary dary złożyli mędrcy ze wschodu i nie wiadomo ilu ich było.
Według tradycji było to trzech króli, z różnych stron świata.
Wierząc w tradycję oskarżamy wiarę o kłamstwo.
Wierząc w wiarę podważamy podważamy prawdziwość tradycji.
Zastanówmy się nad tym do czego nam jest potrzebna ta informacja o tym ilu było króli i skąd przybyli? Myślę, że do niczego, że to bardzo dobry przykład wiedzy bezużytecznej, do życia nie potrzebnej, potencjalnie szkodliwej. Informacja dla zbawienie chrześcijan wydaje się być niepotrzebna, chociaż wizyta mędrców mogła wywrzeć wielki wpływ na życie najszanowniejszego władcy Jehoszua Masziach (Jezusa Chrystusa).
Dostał dary jak król.
Jego rodzina do niedawna uboga stała się zasobna w złoto, kadzidło i mirę.
Darów tych mogło starczyć na dostatnie życie aż do śmierci.
Są jednak sprawy wiary, które mogą mieć wielkie znaczenie dla ludzi wierzących. W swoim kazaniu powiedział pan:
„W 1995 roku nasz ojciec święty, Jan Paweł 2, wspominał o tym skąd wyrośliśmy, jako naród, jako wspólnota.”
O kwestii kłamstwa dotyczącego roku już list napisałem, więc nie będę się powtarzał.
Skupię się na słowie ojciec.
Słowo to w języku polskim ma wiele znaczeń.
Może ono oznaczać ojca fizycznego, dawcę plemnika, może też oznaczać wychowawcę dziecka adoptowanego, może oznaczać twórcę, wynalazcę, może oznaczać samca zwierząt mającego potomstwo.
Słowo ojciec może też być tytułem nadawanym sobie przez niewiernych chrześcijan nie szanujących nauk najszanowniejszego władcy Jehoszu Masziach (Jezusa Chrystusa).
Słowo Ojciec jest też imieniem jednego z Bogów opisanych w Biblii.
Ja nie wiem, którego też znaczenia używał pan prezydent mówiąc 'nasz ojciec święty, Jan Paweł 2'. Być może żadnego konkretnego. Formułka ta mogła być bezmyślnym powtórzeniem obiegowego zwrotu, ale z kontekstu wynika, że na pewno pan prezydent nie mówił o Bogu Ojcu.
Tymczasem jednym z przykazań najszanowniejszego władcy Jehoszua Masziach (Jezusa Chrystusa) był nakaz by nikogo na ziemi nie nazywać ojcem. Bardzo proszę sprawdźmy w Biblii:
Mateusza 23:9
(...)I nikogo na ziemi nie nazywajcie waszym ojcem, bo jeden jest wasz Ojciec,(...)
Przykazanie to jest bardzo proste, jasno sformułowane i łatwe do zastosowania w życiu.
Ja pomimo tego, że urodziłem się w rodzinie ateistycznej nie miałem problemu z jego stosowaniem.
Chociaż nie znałem tego przykazania nazywałem swojego rodzica płci męskiej tatą lub tatusiem. Słowo ojciec jakoś mi nie pasowało, chociaż niektórzy moi chrześcijańscy koledzy tak mawiali o swoich rodzicach, grzesząc przy tym. A przecież oni na religię chodzili, ale czego się tam uczyli tego nie wiem bo ja na lekcje religii nie chodziłem. Przypuszczam jednak, że grzeszyli oni nieświadomie. Wygląda na to, że wśród polskich chrześcijan (jak jest w innych językach tego nie wiem) przykazanie to poszło w zapomnienie. Zostało wzgardzone i się go nie przypomina. Mało tego, niektórzy niewierni chrześcijanie nagminnie je łamią. Niektórzy nawet przyjmują tytuł ojciec. Tymczasem analizowane przykazanie najszanowniejszego władcy Jehoszua Masziach (Jezusa Chrystusa) jest bardzo proste i łatwe do zastosowania. Słowo ojciec ma wiele słów bliskoznacznych, którymi może zostać w banalnie prosty sposób zastąpione. Do rodzica płci męskiej zamiast ojciec możemy mówić tata. To jest naprawdę łatwe. Słowa ojciec powinno się używać tylko w określeniu do Boga Ojca. Na przykład w modlitwie.
Mateusza 6:9
(...)Macie więc modlić się w ten sposób:
„‚Nasz Ojcze w niebiosach, niech będzie uświęcone twoje imię.
Skoro analizujemy już ten temat, to warto zwrócić uwagę na fakt, że według Biblii jako pierwszy zaczął łamać przykazania najszanowniejszego władcy Jehoszua Masziach (Jezusa Chrystusa) najszanowniejszy pan apostoł Paweł, przez wielu chrześcijan uważany za największego odstępcę, antychrysta szerzącego nauki sprzeczne z naukami najszanowniejszego władcy Jehoszua Masziach (Jezusa Chrystusa). Warto też dodać, że w Biblii znajdziemy ostrzeżenie przed naukami najszanowniejszego pana apostoła Pawła:
2 Piotra 3:15, 16
(...)napisał do was umiłowany nasz brat Paweł, wypowiadając się o tych rzeczach, jak to też czyni we wszystkich swych listach. Są w nich jednak pewne sprawy trudne do zrozumienia, które ludzie nieuczeni i niestali przekręcają — podobnie jak pozostałe Pisma — ku własnej zgubie.
Bardzo proszę zajrzyjmy teraz z należytą, wielką ostrożnością do jednego z jego listów:
1 Koryntian 4:15, 16
(...)Choćbyście bowiem mieli dziesięć tysięcy wychowawców w Chrystusie, na pewno nie macie wielu ojców; bo w Chrystusie Jezusie ja zostałem waszym ojcem przez dobrą nowinę. Toteż upraszam was, stańcie się moimi naśladowcami.
Proszę zwróćmy uwagę, że najszanowniejszy pan apostoł Paweł nie tylko nazwał on sam siebie ojcem, ale także zaczął upraszać by chrześcijanie stali się jego naśladowcami.
W kwestii nie nazywania nikogo ojcem najszanowniejszy pan prezydent stał się naśladowcą najszanowniejszego pana apostoła Pawła. I chociaż nie wiem dlaczego najszanowniejszego pana papieża Jana Pawła 2 nazwał pan prezydent ojcem, to wiem, że złamał pan przykazanie najszanowniejszego władcy Jehoszua Masziach (Jezusa Chrystusa) okazując tym samym brak szacunku jego naukom jak również samemu Bogu Ojcu:
Jana 5:23
(...)Kto nie szanuje Syna, ten nie szanuje Ojca, który go posłał.
Najszanowniejszy panie prezydencie, nie wiem co jest przyczyną tego, że zachowując z jednej strony pozory religijności jednocześnie okazuje pan brak szacunku samemu najszanowniejszemu władcy Jehoszua Masziach (Jezusowi Chrystusowi) tym samym nie szanując najszanowniejszego Boga Ojca.
Przyczyną tą może być brak znajomości chrześcijańskich przykazań.
Przyczyną też może być to, że wyżej stawia pan złą tradycję od dobrej wiary.
Jaka jest prawda w tej kwestii tego nie wiem.
Bardzo proszę przejdźmy do dalszej analizy pańskiego świątecznego kazania. Tym razem zajmiemy się kwestią przekonań:
Każdy może przyjść i być między nami, (…) jeżeli szanuje nasze przekonania
Słowo przekonanie jest słowem znaczeniowo zbliżonym do słowa wiara.
Jest to nasz osobisty osąd jakiegoś problemu. I chociaż praktycznie znaczy to samo, to może znaczyć coś przeciwnego.
Bywa bowiem i tak, że kaznodzieje głoszą w to co nie wierzą, a wierzą w o czym nikomu nie mówią.
Weźmy na przykład Święto Trzech Króli.
Według tego co głosił najszanowniejszy pan prezydent – według tradycji - najszanowniejszego władcę Jehoszua Masziach (Jezusa Chrystusa) odwiedziło trzech królów z różnych stron świata.
Dla tych, którzy uwierzyli w słowa prezydenta, słowa te mogą stać się wyznaniem wiary.
Według wiary chrześcijan opartej na Biblii nie byli to królowie, ale mędrcy i liczba ich jest nieznana. Nie przyszli oni z różnych części świata ale z jednej.
Oprócz tradycji i wiary mamy też przekonania.
Mogą się one pokrywać z wiarą lub z tradycją, mogą też być inne.
W swoim życiu spotkałem praktykującego katolika nie wierzącego w Boga, spotkałem też zadeklarowanego ateistę, w którym pod oficjalnym wyznaniem wiary ateistycznej odnalazłem ukrytą wiarę w duszę nieśmiertelną.
Jakie są pana prezydenta przekonania, tego nie wiem, ale wiem, że chce pan by były one szanowane, chociaż nie wiem co pan dokładnie ma na myśli, bowiem słowo szacunek ma wiele znaczeń.
Przypomnijmy sobie teraz całe przeanalizowane zdanie z trochę poszerzonym kontekstem:
„Każdy może przyjść i być między nami, jeżeli szanuje naszą tradycję, jeżeli szanuje naszą wiarę, jeżeli szanuje nasze przekonania, jeżeli nie chce ich naruszać.”
Zaprosił pan każdego, do bliżej nie określonego grona, ale pod warunkiem, że nie będzie chciał on naruszać tradycji, wiary i przekonań.
Obawiam się, że najszanowniejszy pan prezydent oczekuje od życia rzeczy niemożliwych.
Gdyby znał pan historię swego kościoła to wiedział by pan, że jego wiara się zmieniała i prawdopodobnie mogą następować dalsze zmiany.
Zmianom podlegają też tradycje. Jedne tradycje zanikają, inne się pojawiają i zyskują na popularności, czego przykładem może porzucona prastara chrześcijańska tradycja jedzenia skalanymi rękoma oraz stosunkowo nowa tradycja ubierania świątecznej choinki, która to tradycja w niektórych krajach zrobiła zawrotną karierę.
A z przekonaniami zdarza się i tak, że podczas jednej dyskusji na jakiś temat mogą się one zmieniać wielokrotnie pod wpływem różnych przekonujących argumentów.
Mówi się, że tylko krowa poglądów nie zmienia, ale czy to jest prawda tego nie wiem.
Krową nie jestem i myślę, że i krowa może zmieniać poglądy, ale jaka jest prawda w tym temacie nie wiem.
Proszę zastanówmy się nad skrajnym przypadkiem człowieka bardzo, a to bardzo głupiego.
Durnego tak, że bardziej głupszym być już nie można
Uwierzył on w kłamstwo, praktykuje złe tradycje szkodzące zarówno jemu samemu jak i otoczeniu, stanowiąc tym samym zagrożenie zarówno dla życia swego jak i dla życia innych ludzi.
By było jeszcze gorzej według jego przekonań, jego wierzenia i jego tradycje chociaż - czasami w sposób jawny sprzeczne ze sobą - uznaje on za najlepsze na świecie.
Takie schizofreniczne poglądy u chorych umysłowo ludzi się zdarzają.
Na dodatek człowiek ten żąda od wszystkich tego by szanowali jego wierzenia, tradycje i przekonania i by nikt nie chciał ich naruszać.
Bardzo proszę zastanówmy się jak takiemu człowiekowi okazać szacunek?
Może najszanowniejszy pan prezydent napisze co o tym myśli?
Jak najszanowniejszy pan prezydent okazał by szacunek takiej osobie?
Ja myślę, że nadeszła pora na podsumowanie i zakończenie tego listu.
Po pierwsze święta typu Święto Trzech Króli, Wielkanoc, Boże Narodzenie przez to, że są państwowe są sprzeczne s konstytucją i w ogóle nie powinny istnieć w kraju, który chce gwarantować wolność sumienia i wyznania. Dotyczy to absolutnie każdych świąt, czy to kościelnych czy jakichkolwiek innych.
Osobiści nie mam nic przeciwko temu, by ktoś coś świętował.
Uważam, że każdy ma do tego prawo i oprócz cotygodniowego dnia wolnego od pracy każdy obywatel powinien mieć też prawo do świętowania na przykład przez 13 dodatkowych dni w roku według swego uznania.
Nawet jeżeli będzie chciał uświęcać jakieś święto urągające jego wierze i zdrowemu rozsądkowi niech świętuje. Jeżeli ktoś chce z siebie robić błazna i pośmiewisko ma do tego prawo podobne do tego jakie mają prawo aktorzy, komicy, błaźni, komedianci...
Jednak zmuszanie do podobnych zachowań wszystkich obywateli państwa ustawą nakazującą powstrzymywanie się od pracy by propagować tradycję opartą na kłamstwie uważam za skrajny przykład i głupoty i niegodziwości.
Rozumiem jednak, że istnieje całkiem spore grono apostołów zła, siewców głupoty i nienawiści oraz piekielnych sadystów którym taka sytuacja bardzo odpowiada, a panujący w naszym kraju ustrój – totalitarna demokracja sprzyja tej grupie społecznej.
Czy taka rzeczywistość jest dobra?
Moim zdaniem jest bardzo zła, dlatego też napisałem ten list.
Mam też największą prośbę do najszanowniejszego pana prezydenta Andrzeja Dudy – najszanowniejszy panie prezydencie ma pan możliwości ustawodawcze.
Może się pan zapisać na kartach historii jako wielki reformator społeczny i religijny.
Bardzo proszę o zmienienie prawa dotyczącego dni wolnych od pracy na prawo zgodne z prawem i sprawiedliwością. Bardzo proszę spróbować. Proszę się nie bać. Życzę panu odwagi.
By dopomóc panu postanowiłem się pomodlić w intencji pana oraz innych prawodawców tworzących prawo.
Najszanowniejszy Boże Ojcze, czy mogę Cię prosić o to być dopomógł najszanowniejszemu panu prezydentowi Andrzejowi Dudzie oraz innym prawodawcom w tworzeniu jak najlepszych sprawiedliwych praw?
Jeżeli mogę, to proszę o to najmocniej w imieniu najszanowniejszego władcy Jehoszua Masziach (Jezusa Chrystusa).
Na wszelki wypadek w podobnej intencji postanowiłem pomodlić się do najlepszego spośród wszystkich najlepszych Dobrych Bogów, Boga:
Najszanowniejszy, najlepszy spośród najlepszych Dobrych Bogów Boże, czy mogę Cię prosić o to być dopomógł najszanowniejszemu panu prezydentowi Andrzejowi Dudzie oraz innym prawodawcom tworzyć jak najlepsze, jak najsprawiedliwsze prawa?
Jeżeli mogę, to proszę o to najmocniej jak tylko człowiek może prosić.
Z wyrazami największego szacunku i życzeniami najlepszości jacek ahmadeusz szatan kwaśniewski |
|