ahmadeusz |
Administrator |
|
|
Dołączył: 07 Wrz 2015 |
Posty: 3021 |
Przeczytał: 14 tematów
Ostrzeżeń: 0/7
|
Płeć: Mężczyzna |
|
|
 |
 |
 |
|
105 list otwarty – Sprawiedliwie ukarać mikołajowych zwyrodnialców.
jacek ahmadeusz szatan kwaśniewski 5 dzień 4 miesiąc 12 rok EY
Najsz
Najszanowniejszy panie Andrzeju D., najszanowniejsi Czytelnicy moich listów otwartych, w poprzednim, 104 liście otwartym zatytułowanym – Sprawiedliwie ukarać szczepionkowych foliarzy pisałem o ludziach wyjątkowo podłych i parszywych - o medykach, którzy z sobie znanych przyczyn zdecydowali się bezczelnie kłamać na temat szczepionek mających uodparniać na koronawirusy SARS-CoC-2. Wypada tu nadmienić, że słowo foliarz według mojej uogólnionej definicji oznacza kogoś, kto świadomie kłamie. W Polsce jednym z najbardziej zwyrodniałych foliarzy jest aktualny prezes rady ministrów, premier Mateusz M..
Niedługo po tym jak objął swoje stanowisko zasłynął na forum międzynarodowym jako kłamca:
„Bank Zachodni był jednym z nielicznych banków, który wtedy tych kredytów nie udzielał" – tak zimą podczas wizyty w Davos zapewniał premier Mateusz Morawiecki w telewizji Polsat News.
Temat kredytów we frankach szwajcarskich udzielanych przez Bank Zachodni WBK powrócił w ostatnich dniach za sprawą Barbary Husiew. Podczas programu "Studio Polska" w TVP Info klientka banku zarządzanego przed laty przez Mateusza Morawieckiego użyła wyjątkowo mocnych słów wobec premiera.
"Kłamca i bankster"
– Jest moralnie odpowiedzialny za śmierć mojego męża i za to, że od 9 lat jako żona samobójcy, który w banku BZWBK spłacał kredyt denominowany we frankach szwajcarskich, walczę z nim w sądzie. Mateusz Morawiecki jest moralnie odpowiedzialny za tę śmierć i za los mojej rodziny – wykrzyczała zaproszona do programu kobieta.”
Jeżeli kogoś ten temat podstępnych kredytów interesuje, to polecam przeczytać mój 16 list otwarty do Prezydenta zatytułowany - Kredyty 'frankowe' i kłamiący Premier i Prezydent wraz z aneksami.
Gdyby najszanowniejszy Mateusz M. miał odrobinkę honoru, to gdy to bezczelne kłamstwo wyszło na jaw w mgnieniu ognia spłonął by ze wstydu a o tej honorowej śmierci pisały by wszystkie media na świecie. Wszak poczucie honoru wśród polityków należy do rzadkości i takie samospalenie było by sensacją na skalę światową. Najwyraźniej honor jest to pojęcie jak i uczucie totalnie obce temu zdemoralizowanemu do szpiku kości człowiekowi, który swym postępowaniem przynosi wstyd rodzajowi ludzkiemu i Bogu na którego podobieństwo ponoć został stworzony:
Rodzaju 1:27
I Bóg przystąpił do stworzenia człowieka na swój obraz, na obraz Boży go stworzył; stworzył ich jako mężczyznę i kobietę.
Z okazji święta tak zwanego 'Bożego Narodzenia', ten wierutny kłamca złożył życzenia:
„Święta Bożego Narodzenia to wyjątkowy czas ciepła, radości i nadziei, czas budowania tego, co najważniejsze, życzliwości, bliskości, szacunku (...) No i niech żadnego dziecka nie zawiedzie Święty Mikołaj...”
Kwestii 'Świąt Bożego Narodzenia' poświęciłem już 32 list otwarty do najszanowniejszego pana Prezydenta zatytułowany - O wyższości Bożego Narodzenia nad świętem Wielkanocnym.
Wytłumaczyłem w nim dlaczego chrześcijanie najlepiej zrobią jak święta te będą obchodzić jak najszerszym łukiem. Tym razem rozwinę inną, być może nawet ważniejszą kwestię, która może być odpowiedzialna za zarazę, która nawiedziła nasz kraj. Izraelici zostali ostrzeżeni, że jak nie będą posłuszni prawu, to najszanowniejszy Bóg Jehowa będzie ich karał:
Powtórzonego Prawa 28:58, 59
Jeśli nie będziesz dbał o to, by wprowadzać w czyn wszystkie słowa tego prawa, które są zapisane w tej księdze, aby się bać tego chwalebnego i napawającego lękiem imienia — Jehowy, twego Boga, to Jehowa też sprawi, że twoje plagi i plagi twego potomstwa będą plagami szczególnie dotkliwymi, wielkimi i długotrwałymi oraz chorobami złośliwymi i długotrwałymi.
Jednym zaś z wymogów Prawa Bożego jest prawdomówność. Ludzie zakłamani rodzaju najszanowniejszego pana premiera, Mateusza M., są dla najszanowniejszego Boga Jehowy obrzydliwością i w ostatecznym rozrachunku tacy zwyrodnialcy mogą trafić do Piekła:
Przysłów 12:22 ; Objawienie 21:8
Wargi fałszywe są dla Jehowy obrzydliwością, lecz postępujący w sposób nacechowany wiernością są dla niego rozkoszą. (…) Ale co do tchórzów i tych bez wiary, i obrzydliwych w swej plugawości, i morderców, i rozpustników, i uprawiających spirytyzm, i bałwochwalców, i wszystkich kłamców — ich dział będzie w jeziorze płonącym ogniem i siarką.
Jeżeli premier, Mateusz M., się radykalnie w nie zmieni na lepsze najprawdopodobniej trafi do Piekła i chociaż na ziemi nie spłonął ze wstydu gdy jego kłamstwo zostało zdemaskowane, to w Piekle być może będzie miał okazję płonąć i to nie raz, bo w Piekle śmierci nie ma:
Sura 2:24 ; 4:56
A jeśli jesteście prawdomówni! a jeśli tego nie uczynicie a wy nigdy tego nie uczynicie - to bójcie się ognia a paliwem jego będą ludzie i kamienie - który został przygotowany dla niewiernych. (...)
Zaprawdę, tych, którzy nie uwierzyli w Nasze znaki, będziemy palić w ogniu. I za każdym razem, kiedy się ich skóra spali, zamienimy im skóry na inne, aby zakosztowali kary. Zaprawdę, Bóg jest potężny, mądry!
Jeżeli najszanowniejszy pan, panie Andrzeju D. ma jakiś kontakt, z Mateuszem M. to bardzo proszę ostrzec go przed ewentualnymi konsekwencjami trwania w kłamstwie. Takie ostrzeżenie będzie świadczyło o miłości i według Biblii jest to obowiązek człowieka:
Kapłańska 19:17
Nie wolno ci żywić w sercu nienawiści do swojego brata. Masz zdecydowanie upominać swojego bliźniego, żeby nie obciążyć się grzechem razem z nim.
Najszanowniejsi Czytelnicy, najszanowniejszy panie Andrzeju D., zastanawiałem się jaki rodzaj foliarstwa na ziemi jest najpowszechniejszy, doszedłem do wniosku, że ten związany z fałszywymi datami, które są w powszechnym użyciu w wielu krajach na ziemi.
Mam na myśli błędne daty chrześcijańskiej rachuby lat.
Według kościelnej nomenklatury mamy 2021 rok. Teoretycznie jest to 2021 rok od narodzin Chrystusa, ale według wszystkich zorientowanych w temacie znanych mi teologów i historyków data ta została ustalona błędnie i brak jest wiarygodnych dowodów historycznych by pomyłkę móc naprawić. Używanie tych dat to przejaw niewiedzy, ignorancji bądź głupoty i gigantycznej niegodziwości. Przeciętny człowiek może sobie sprawy nie zdawać z tego faktu.
Sam w błąd wprowadzony w błąd wprowadza innych. To dla mnie jest zrozumiałe, ale dlaczego używają tych dat świadomi błędów historycy i teolodzy tego nie wiem.
Wiem jednak, że osoby takie grzeszą świadomie, część być może z lenistwa inni być może z premedytacją i jedno jest pewnie, że w przypadku osób świadomych błędu jest to grzech ogromy:
Hebrajczyków 10:26-31 ; Sura 2:24
Bo jeśli rozmyślnie trwamy w grzechu po otrzymaniu dokładnego poznania prawdy, to już nie pozostaje żadna ofiara za grzechy, lecz tylko jakieś straszliwe oczekiwanie sądu oraz ognista zazdrość, która ma strawić przeciwników. Każdy, kto zlekceważył Prawo Mojżeszowe, umiera bez współczucia na podstawie świadectwa dwóch lub trzech. Jak myślicie, o ileż surowsza kara należy się temu, kto podeptał Syna Bożego i za pospolitą uznał wartość krwi przymierza, którą został uświęcony, oraz ze wzgardą znieważył ducha niezasłużonej życzliwości? Znamy bowiem tego, który rzekł: „Pomsta jest moja, ja odpłacę”; i znowu: „Jehowa będzie sądził swój lud”. Straszliwa to rzecz wpaść w ręce Boga żywego. (…) A jeśli jesteście prawdomówni! a jeśli tego nie uczynicie a wy nigdy tego nie uczynicie - to bójcie się ognia a paliwem jego będą ludzie i kamienie - który został przygotowany dla niewiernych.
Bezspornie do prawdomównych osób premier naszego kraju Mateusz M. nie należy.
Wprost przeciwnie – można by go nazwać tytanem kłamstwa. Jeżeli ktoś jest zainteresowany kłamstwami tego wyjątkowo odrażającego foliarza to polecam mój 68 list otwarty do Prezydenta zatytułowany - Best of Mateusz Morawiecki, dzieje grzechu kłamstwa.
Fakt, że taki jawnogrzesznik piastuje tak wysokie stanowisko bardzo źle świadczy o elitach rządzącego nami reżimu. Zjednoczona Prawica zwana też 'dobrą zmianą' wygląda na zgromadzenie wyjątkowo podłych kanalii. Temat rozwija mój 59 list otwarty do Prezydenta - Best of dobra zmiana, łże elity i ich sojusznicy. Przyczyną zaś takiego okropnego stanu rzeczy może być ustrój w jakim mamy nieszczęście żyć. Demokracja to jedna z największych plag trapiących współczesny świat i w interesie ludzi jest zastąpienie jej normalnym ustrojem. Temat ten opisuje mój 26 list otwarty do Prezydenta - Ostry seks oraz wady demokratycznej zarazy.
Myślę, że nadeszła odpowiednia pora by przejść do zasadniczej treści tego listu.
Będzie on poświęcony wyjątkowo parszywym foliarzom, którzy okłamują malutkie dzieci i tym samym uczą kłamać młodzież od najmłodszych lat. Są to ludzie wyjątkowo podli i odrażający.
Bardzo proszę przypomnijmy sobie słowa prezesa rady ministrów, premiera Mateusza M.:
„Niech żadnego dziecka nie zawiedzie Święty Mikołaj.”
Temat 'Świętego Mikołaja', jest bardzo dobrym materiałem do zgłębienia pojęcia ukrytego pod słowem wiara. Wiara nie jest wiedzą. Wiara to nasz osobisty stosunek do rzeczy nieznanych - nasza ocena, nasze mniemanie, nasz osąd. Skrajnym przypadkiem wiary jest dogmat wiary. Dogmat jest to przekonanie, że nasze mniemanie dotyczące czegoś nieznanego jest ponad wszelką wątpliwość poprawne, jedyne, słuszne. W tym przypadku dogmatem wiary jest przekonanie, że Święty Mikołaj istnieje i przynosi dzieciom prezenty. Niektóre małe dzieci wierzą w istnienie Świętego Mikołaja, bo im to wmówiono. Według niektórych wierzeń by dostać prezenty trzeba być grzecznym dzieckiem, według innych trzeba być dzieckiem grzesznym.
Różnica wynika z tego, że są chrześcijanie, którzy wierzą w to, że aby dostąpić zbawienia, muszą skorzystać z niezasłużonej życzliwości i aby z niej skorzystać koniecznie trzeba grzeszyć.
Wiara ta ma swoje uzasadnienie biblijne:
Jana 1:14-17 ; Efezjan 2:8-10 ; Rzymian 3:20, 23-36, 11:5,6 ; Galatów 5:4,5
A Słowo stał się ciałem i przebywał wśród nas. Widzieliśmy jego chwałę — chwałę, jaką jednorodzony syn otrzymuje od ojca. Był pełen niezasłużonej życzliwości Bożej i prawdy. (To o nim świadczył Jan. Zawołał wręcz: „Właśnie o nim mówiłem: ‚Ten, który idzie za mną, wysunął się przede mnie, bo istniał przede mną’”). A ze swojej pełni wszystkich nas obficie obdarzał niezasłużoną życzliwością. Bo Prawo zostało przekazane za pośrednictwem Mojżesza, a niezasłużona życzliwość i prawda przyszły za pośrednictwem Jezusa. (...)
Zostaliście wybawieni właśnie za sprawą tej niezasłużonej życzliwości — dzięki wierze. Nie jest to wasza zasługa. To Boży dar. Nie, nie jest to rezultat waszych uczynków, żeby nikt nie miał podstaw do chełpienia się. Jesteśmy dziełem Bożych rąk, stworzeni dzięki jedności z Chrystusem Jezusem do spełniania dobrych uczynków, które Bóg z góry dla nas ustalił. (…) Dlatego żadne ciało nie zostanie przed nim uznane za prawe na podstawie uczynków prawa, gdyż dzięki prawu jest dokładne poznanie grzechu. (…) Wszyscy grzeszą i daleko im do chwały Bożej. Jest to więc dar, że zostają uznani za prawych. Dzieje się to za sprawą niezasłużonej życzliwości Bożej, dzięki wyzwoleniu na podstawie okupu zapłaconego przez Chrystusa Jezusa. Bóg ustanowił go ofiarą służącą przebłaganiu grzechów, które jest możliwe dzięki wierze w jego krew. Zrobił to, by pokazać, że był prawy, gdy wyrozumiale przebaczał grzechy w przeszłości, i by pokazać swoją prawość teraz, gdy uznaje za prawego człowieka wierzącego w Jezusa. (…) Podobnie i teraz istnieje ostatek wybrany przez Boga dzięki Jego niezasłużonej życzliwości. A jeśli dzięki niezasłużonej życzliwości, to już nie dzięki uczynkom. W przeciwnym razie niezasłużona życzliwość nie byłaby już niezasłużoną życzliwością. (…) Wy, którzy próbujecie zostać uznani za prawych na podstawie Prawa, odeszliście od Chrystusa i pozbawiliście się jego niezasłużonej życzliwości. Natomiast my za sprawą ducha z przejęciem oczekujemy uznania za prawych dzięki wierze.
Spotkałem się nawet z żartem nawiązującym do tej demagogii:
„Dlaczego Mikołaj jest zawsze uśmiechnięty? Jako jedyny zna adresy wszystkich grzesznych dziewczynek.”
To aby być grzecznym by dostać prezenty od Świętego Mikołaja i ewentualnie dostąpić po śmierci wybawienia też ma swoje biblijne uzasadnienie:
Jakuba 2:14-17
Jaki z tego pożytek, bracia moi, jeśli ktoś mówi, że ma wiarę, ale nie ma uczynków? Czyż ta wiara może go wybawić? Jeżeli brat lub siostra są nadzy i nie mają dość pokarmu na dany dzień, a ktoś z was mówi im: „Idźcie w pokoju, ogrzejcie się i dobrze najedzcie”, ale nie dajecie im tego, co konieczne dla ciała, to jaki z tego pożytek? Tak też wiara, jeśli nie ma uczynków, sama w sobie jest martwa.
Mętnymi, wewnętrznie sprzecznymi wierzeniami chrześcijan nie będziemy się zajmować w tym liście, ale zwyrodnialcami, którzy okłamują dzieci na temat tak zwanego 'Świętego Mikołaja'.
Na stronie portalu internetowego, na Temat natrafiłem na bardzo złą wiadomość:
„Dobra wiadomość: polskie dzieci wciąż wierzą w św. Mikołaja. Przodują pod tym względem na świecie (...) Polska jest globalną potęgą w dziedzinie... pisania listów do św. Mikołaja.”
Zastanawiam się jakim podłym i zdemoralizowanym dziennikarzem trzeba być, by wiarę w kłamstwo ocenić jako dobrą wiadomość, ale wiem, że w Polsce żyje wielu ludzi totalnie zdemoralizowanych. Co gorsze kanalie nawet zło nazywają dobrem. Jeden z nich, najszanowniejszy pan minister, Jarosław K., bezczelnie indoktrynował swoich popleczników:
„Żadne krzyki i płacze nas nie przekonają, że białe jest białe, a czarne jest czarne.”
Taka postawa jest skrajnie zła i została w Biblii potępiona, a osoby tak postępujące czeka biada:
Izajasza 5:20
Biada tym, którzy mówią, że dobre jest złe, a złe jest dobre, którzy ciemność przedstawiają jako światło, a światło jako ciemność, którzy gorycz przedstawiają jako słodycz, a słodycz jako gorycz!
Wiemy już, że wiara nie jest wiedzą. Wiara to nasz stosunek do rzeczy nieznanych.
Niektóre dzieci oszukane zazwyczaj przez dorosłych, często przez swoich rodziców lub inne dzieci mogą wierzyć w istnienie takiej postaci zwłaszcza, że może je ktoś odwiedzać podający się za 'Świętego' Mikołaja, a jeżeli nawet nie, to mogą znajdować w jakimś miejscu – na przykład pod poduszką prezenty, a zwyrodniali rodzice mogą je bezczelnie okłamywać, że prezenty przyniósł nocą Święty Mikołaj.
Jednak z biegiem czasu mające zmysł obserwacji dzieci mogą podejrzewać, że z tym Świętym Mikołajem jest coś nie tak. Niedawno widziałem filmik z roztrzęsioną małą dziewczynką, która zauważyła, że Mikołaj przyjechał samochodem a nie saniami. Biedne dziecko użyło nawet wulgaryzmu na literę k oznaczającego niewiernego polityka lub też prostytutkę.
Z czasem spostrzegawcze dzieci mogą się też zorientować, że rodzice ich okłamują i fakt ten mogą zapamiętać do końca życia. Mogą się zacząć odwdzięczać kłamstwami oraz podupaść na zdrowiu psychicznym. Bardzo proszę powróćmy myślami do listów do Świętego Mikołaja:
„Polska jest globalną potęgą w dziedzinie... pisania listów do św. Mikołaja.”
Bywa, że zwiedzione przez niegodziwych dorosłych dzieci wierzą w Świętego Mikołaja i nawet listy do tej urojonej postaci piszą. W Internecie znalazłem takowe, ale nie wiem, czy są autentyczne, ale i tak mogą nam dać wgląd w to co dziecko może czuć podczas pisania listów.
Zacznijmy proszę od listu syna domniemanego mafioza:
„Mikołaju, jeśli chcesz jeszcze kiedykolwiek zobaczyć swoją matkę to przynieś mi prawdziwy karabin.”
Jednym z warunków od jakich się warunkuje dostanie prezentu od Mikołaja jest grzeczność.
Rodzi to możliwość, że dziecko w tym temacie nakłamie. Wyjątkowy chuligan może skłamać – byłem grzeczny – i dostanie prezent. Nauczy się w ten sposób, że kłamstwo się opłaca, ale uczciwe dzieci może skłonić do rezygnacji z prezentu:
„Drogi Mikołaju!
Byłam grzeczna przez cały rok.
No dobra, przez większość roku.
No dobra, przez jeden dzień.
Aaaa! Chrzanić to. Sama sobie coś kupię.”
Na portalu na Temat ukazał się też materiał, dotyczący Świętego Mikołaja, w którym niegodziwcom nie spodobała się uczciwa katechetka obalająca ohydne kłamstwa mikołajowych foliarzy:
„Pani od religii: ”Świętego Mikołaja nie ma”. I bez pardonu obala mit Bożego Narodzenia.
To był dla dziecka szok. Wróciło ze szkoły całe w emocjach i niewiele już tego dnia było dla niego ważne. Tylko to, że Mikołaja nie ma. Bo pani od religii powiedziała, że to rodzice kładą prezenty pod choinką. A Mikołaj, owszem, święty był, ale dawno temu i już nie żyje.
To prawdziwa historia. Tak, jak i moje oburzenie na katechetkę w jednej z warszawskich szkół. Skoro dziecko wierzy w Mikołaja, czemu mu taką radość odbierać? I kto dał jej prawo wyręczania w tej kwestii rodziców? (...)”
Artykuł doczekał się komentarzy. Niektórzy zwyrodnialcy użalali się nad losem wyrodnego rodzica, którego kłamstwa zostały zdemaskowane, ale przeważały głosy rozsądku.
Bardzo proszę zapoznajmy się z wybranymi przeze mnie komentarzami:
Paweł Rawelski
Ludzie, jak nie umiecie wychowywać własnych dzieci , to się czepiacie katechetki. Świat runął, bo kłamiecie i dziecko wam już nie zaufa. Szukanie winnych, zamiast spojrzeć prawdzie w oczy, że balast wychowania pozostawiacie obcym- księdzu szkole itd A sami, ani nie orientujecie się w rzeczywistości, ani nie szukacie faktów. Lepiej nazmyślać! Oj tragedia się stała - prawda wyszła na jaw- co to będzie )))) Tragedia to głód, kłamstwo, i chamstwo.
Mikołaj Michalski
KTO TO SŁYSZAŁ, ŻEBY WŁASNYM DZIECIOM WMAWIAĆ JAKIEŚ BZDURY O MIKOŁAJU I JESZCZE CHODZIĆ NA SKARGĘ DO DYREKTORKI ZA TO, ŻE NAUCZYCIELKA POWIEDZIAŁA PRAWDĘ!
Dyrektorka nie ma podstaw prawnych, żeby stosować środki służbowe przeciwko osobie, która powiedziała prawdę, czyli postąpiła zgodnie z założeniem swojego zawodu.
Paweł Ostromecki
Z Mikołajem jest tak samo jak z Jezusem, tylko ten drugi jest trudniejszy do zdemaskowania...
Andrzej Stefan Muchowicz
Dziwne, moje 6 i 8 lat wnuczki wiedzą, że Mikołaj to fikcja,skąd to ich sprawa. Ja w wieku 5ciu lat zauważyłem - mamo ten Mikołaj był bardzo podobny do naszej Antosi. Antosia mieszka do dziś naprzeciwko mnie. Komu to przeszkadza, ani ja, ani moje wnuczki nie odczuwamy dyskomfortu z powodu uświadomienia.
Paweł Kaniewski
"To był dla dziecka szok. Wróciło ze szkoły całe w emocjach i niewiele już tego dnia było dla niego ważne. Tylko to, że Mikołaja nie ma. Bo pani od religii.."
Świat wstrzymał oddech i stanął na krawędzi wojny..co będzie,gdy dziecko dowie się,że wróżka - zębuszka nie zabiera mleczaków??
Beata Szepietowska
To nie jest wina katechetki która - jako czarny wyjątkowo - powiedziała prawdę. Nie wiem o co chodzi rodzicom którzy przez ileś lat wkładają do głowy kłamstwo a potem rozpacz bo dziecko zawiedzione i rozczarowane. Pewnie nie tym, że mikołaja nie ma a tym, że rodzice oszukiwali go tyle lat.
Robert Wojno
Każdy wierzy w to, na co zasłużył i tak naprawdę jest to ich problem. Jedni wierzą w Boga / boga inni w św. Mikołaja, a najciekawsze jest to, że to tylko wiara, czyli przekonanie w istnienie czegoś lub kogoś. Jak w każdej wierze, jedni starają się przekonać / zmanipulować drugich do swoich wierzeń, a najgorsze jest w tym to, że część ludzi czerpie z tego korzyści i nie kryje się z tym, a wręcz próbuje narzuć swoje przekonania także tym, którzy ich wierzeń nie podzielają.
Hanna Wiśniewska
Pani katechetka powinna się douczyć. Jest duża szansa na to, że św. biskup Mikołaj również nie istniał, bowiem nie ma na to żadnych historycznych dowodów. Z tego powodu Paweł VI w roku 1969 wykreślił go z Martyrologium Romanum, czyli oficjalnej księgi liturgicznej zawierającej wykaz świętych, męczenników i błogosławionych. Wykreśleni zostali ponadto św. Krzysztof, św Barbara, św. Jerzy i tłumy innych świętych istniejących tylko w przekazach ludowych i legendach. Papież dopuścił kult lokalny wykreślonych świętych. Zapewne chodziło o zapobieżenie bałaganowi w parafiach, których patronami byli ci święci.
Warto tu dodać, że ta bestia demoralizująca dzieci i rodziców przyszła do nas z wschodu:
„Żyjący na Podkarpaciu grekokatolicy i prawosławni obchodzą w czwartek dzień św. Mikołaja. Według kalendarza juliańskiego przypada on 19 grudnia.
Św. Mikołaj jest jednym z ważniejszych świętych chrześcijan wschodnich
"W nocy ze środy na czwartek wierni obdarowali się prezentami. Natomiast w czwartek w cerkwiach odprawia się nabożeństwa związane z kultem świętego" - powiedział PAP dziekan sanocki i proboszcz parafii greckokatolickiej w Komańczy ks. Andrzej Żuraw.
Na Wschodzie kult św. Mikołaja rozpowszechnił się od VI stulecia, na Zachodzie - od przeniesienia w 1087 r. jego relikwii do Bari w południowych Włoszech. Jest m.in. patronem Rusi.
Na Wschodzie kult św. Mikołaja rozpowszechnił się od VI stulecia, na Zachodzie - od przeniesienia w 1087 r. jego relikwii do Bari w południowych Włoszech. Jest m.in. patronem Rusi.
Postać Świętego, mimo braku wiadomości o jego życiu, jest jedną z najbardziej barwnych w hagiografii. Jest patronem Grecji, Rusi, Antwerpii, Berlina, Miry, Moskwy, Nowogrodu; bednarzy, cukierników, dzieci, flisaków, jeńców, kupców, marynarzy, młynarzy, notariuszy, panien, piekarzy, pielgrzymów, piwowarów, podróżnych, rybaków, sędziów, studentów, więźniów, żeglarzy.”
Bardzo proszę zastanówmy się nad fragmentem ostatniego, zacytowanego przeze mnie komentarza:
„Z tego powodu Paweł VI w roku 1969 wykreślił go z Martyrologium Romanum.”
Jaki 1969 rok? Przecież data ta to fałsz, o czym już wcześniej pisałem.
Używanie tych dat to przejaw niewiedzy, ignorancji bądź głupoty i gigantycznej niegodziwości.
Ja sam tych dat używałem po części z niewiedzy, po części z ignorancji.
Nie interesowałem się specjalnie historią, a zwłaszcza datami, do których nie miałem i nie mam pamięci. Być może w podobnej sytuacji jest większość ludzi naszej planety. Niektórzy mogą nie wiedzieć co oznacza ta data i co oznacza określenie nasza era. Jeżeli ktoś nie wie co oznacza ten termin, to zapraszam do zajrzenia do słownika Państwowego Wydawnictwa Naukowego:
Era - okres zapoczątkowany jakimś doniosłym wydarzeniem (rzeczywistym lub legendarnym), od którego niekiedy liczono lata.
Era starożytna, nowożytna. Era rewolucji. Era kosmiczna. Era od założenia Rzymu.
Nasza era (skrót: n.e.) era rozpoczynająca się od roku narodzenia Chrystusa.
Mam w domu wielotomową encyklopedię o religii Państwowego Wydawnictwa Naukowego.
Jest w encyklopedii tej w 5 tomie hasło poświęcone najszanowniejszemu władcy Jehoszua Masziach (Jezusowi Chrystusowi). Hasło jest obszerne. Opracowali je trzej autorowie, najszanowniejsi państwo - Michał Wojciechowski, Jan Harasimowicz, Antoni Bednarek.
Powołano się w nim na bogatą bibliografię mogącą świadczyć o tym, że na świecie również idiotów nie brakuje. Bardzo proszę sięgnijmy do tego hasła - Encyklopedia PWN. T. 5:
„Jezus Chrystus (...) Jezus z Nazaretu, ur. ok. 8-7 r. p.n.e.”
Skrót – p.n.e. - oznacza czas przed 'naszą' erą, lata prze narodzinami Chrystusa, czyli, że według wiedzy zawartej w Encyklopedii PWN Chrystus urodził się 8, 7 lat przed swoim narodzeniem, co jest oczywiście nonsensem – bzdurą mogącą świadczyć albo o niewiedzy osób pracujących nad tym hasłem, tudzież o foliarstwie. Być może autorzy, kolektorzy, wydawcy tej encyklopedii z pełną świadomością zamieścili tę absurdalną informację licząc na to, że chrześcijanie lub inni niedouczeni ludzie będą te idiotyzmy powtarzać, co też się dzieje.
Podobne duby smalone dominują w różnych dziełach czy to 'naukowych', czy też teologicznych.
Zastanawiam się tylko dlaczego? Na stronie jednej z uczelni nauczającej historii napisano:
„Ucząc się historii, uczymy się siebie, poznajemy sposób myślenia przodków, kształtując tym samym nasze spojrzenie na świat. Rozumiejąc czynniki przyczynowo-skutkowego układu dziejów, zdobywamy cenną wiedzę o życiu ludzkim. Historia należy do nauk humanistycznych, zbieranie danych z dawniejszych lat towarzyszy ludzkości od zarania dziejów. Historia jest jedną z najstarszych dziedzin wiedzy.
Bazuje na opowieściach o wydarzeniach z życia jednostek, jak i całych społeczności. W dużej mierze opiera się na mitach i legendach scalających całe pokolenia. Historia ma wiele twarzy - zajmuje się sztuką, literaturą, myślą i kulturą polityczną, jak i muzyką czy archeologią, gromadząc przedmioty z dawnych lat.
Świadomość historyczna jest świadomością życia. Dzięki nauce historii rozumiemy skąd przybyliśmy, kim jesteśmy, a nawet i dokąd zmierzamy. Historia wyznacza nasze cele, jak i przestrzega przed popełnieniem tych samych błędów. Historia jest również prowokatorką, bowiem lubi zataczać koła i prowadzić nas w te same miejsca.”
W pełni rozumiem, że ludzie niedouczeni, źle nauczeni powtarzają taką dezinformację nawet nie zdając sobie z tego sprawy. Sam też przez większość swego życia używałem chrześcijańskiej rachuby kłamstw i nawet na myśl mi nie przyszło, że kłamię, i że mogłem w tym temacie być okłamywany przez nauczycieli historii i innych przedmiotów.
Kiedy się w mistyfikacji zorientowałem i zacząłem sprawę nagłaśniać, to okazało się, że są historycy i przede wszystkim teologowie znakomicie są w oszustwie zorientowani.
Spotkałem się z stwierdzeniem, że ameryki nie odkryłem, ale dobrze sobie sprawę zdawałem, że każdy rzetelny historyk zapoznany z powstaniem chrześcijańskiego kalendarza wie o mistyfikacji.
Rozumiem jednak, że przeciętny wykładowca historii może sobie sprawy nie zdawać z tego, że tkwi w błędzie i w błąd wprowadza innych.
Na lekcjach poświęconych chronologii historycznej (chronologia - określanie dat wydarzeń; pomocnicza nauka historii zajmująca się ustalaniem dat) mogli się nie przykładać do nauki.
To rozumiem, ale są przecież historycy, którzy doskonale sobie sprawę zdają z błędu i z tego, że przy obecnym stanie wiedzy nie ma możliwości go naprawić.
Tacy ludzie to podli i szkaradni foliarze, wyjątkowo podłe bestie, które z sobie tylko znanych przyczyn dbają o to byśmy trwali w błędzie. Największą rolę w tej niegodziwości odgrywają przede wszystkim ministrowie, premierzy, posłowie, senatorowie. To oni ustalają prawa, mają pośredni wpływ na to co się naucza w szkołach, uczelniach, ale być może większość z nich to ignoranci lub ludzie wyjątkowo otępiali umysłowo. Kiedy obradują posłowie, radni, rząd - życie każdego jest zagrożone dlatego, że rządzą nami głupcy. Dowody w listach otwartych do Prezydenta - 92 Stop wariatom u władzy; 93 Stop debilom w Sejmie i Senacie; 94 - Stop idiotom w samorządach terytorialnych.
Człowieka mądrego od głupiego różni między innymi stosunek do błędu. Gdy mądremu człowiekowi ktoś wytknie błąd, to będzie wdzięczny. Podziękuje i postara się go naprawić oraz zapamiętać by więcej go nie powtarzać. Głupiec, gdy mu wytknąć błąd może się obrazić. Mataczyć. Próbować błąd zamieść pod przysłowiowy dywan...
Przeciętny poseł, senator czy minister może mieć wielkie problemy z zrozumieniem mowy pisanej. Do takich osób nawet najprostsze argumenty mogą nie dotrzeć.
Czytając ten tekst mogą myśleć, że to ja jestem głupi i chcę ich w coś wkręcić.
To rozumiem, ale nie rozumiem dlaczego osoby inteligentne, temat znający być może dużo lepiej ode mnie, nie interweniują?
Czyżby im wszystkim zależało na tym by chrześcijanie robili z siebie debili i tym samym sprawiali, że ludzie postronni obelżywie mówili o ich Bogu?
Wszak chrześcijanie używający tych dat, nie tylko kłamią, ale również grzeszą obrzydliwie.
Myślę, że koniecznie trzeba skończyć z tą odrażającą foliarską praktyką.
Zachętę do porzucenia grzechów znajdziemy też w Biblii:
1 Piotra 4:1-4
Skoro więc Chrystus cierpiał w ciele, wy też uzbrójcie się w to samo nastawienie umysłu; gdyż ten, kto cierpiał w ciele, zaniechał grzechów, aby przez resztę swego czasu w ciele żyć już nie dla pragnień ludzkich, lecz dla woli Bożej. Wystarczy bowiem, że w minionym czasie wykonywaliście wolę narodów, gdy się oddawaliście rozpasaniu, pożądliwościom, nadużywaniu wina, hulankom, pijatykom i bezprawnym bałwochwalstwom. Ponieważ już nie biegniecie z nimi do tego samego dołu rozwiązłości, dziwią się i mówią o was obelżywie.
W Biblii znajdziemy też ostrzeżenie przed ludźmi pokroju premiera Mateusza M.:
Psalm 58:3
Niegodziwcy już od wyjścia z łona są zwyrodnialcami; już od wyjścia z brzucha się błąkają; mówią kłamstwa.
Bardzo proszę powróćmy myślami do tematu Świętego Mikołaja.
Okłamywane dzieci o nie istnieniu Świętego Mikołaja przynoszącego im prezenty mogą dowiedzieć się też od swoich rówieśników. Ja byłem od młodości wychowany w ateistycznej rodzinie i wiedziałem, że prezenty kupują rodzice lub inni ludzie, ale znałem dzieci wierzące w Świętego Mikołaja. Kłóciły się one i próbowały przekonać, że Święty Mikołaj istnieje i to on przynosi im prezenty. Przypomniała mi się książka autobiograficzna najszanowniejszej pani Isodory Duncan, wybitnej tancerki. Bardzo proszę zapoznajmy się z jej fragmentem:
„Wcześnie, w piątym roku życia, zaczęłam uczęszczać do szkoły publicznej. Zdaje mi się, że matka sfałszowała mój wiek. Trzeba było znaleźć miejsce, gdzie by można było mnie zostawiać. Sadzę, że już u dziecka przejawia się to, czego dokona ono później w życiu. Byłam już tancerką i rewolucjonistką. Moja matka, ochrzczona i wychowana w katolickiej rodzinie irlandzkiej, była gorliwa katoliczką aż do chwili, gdy stwierdziła, że ojciec nie był tym wzorem doskonałości, za jaki go zawsze uważała. Rozwiodła się i pozostała sama z czworgiem dzieci, przepychając się przez życie. Od tego czasu wyrzekła się wiary katolickiej — stała się ateistką, zwolenniczką Boba
Ingersolla (Amerykański mówca, polityk prawnik, popularyzujący krytykę Biblii), którego dzieła nam czytywała. Między innymi nabrała przekonania, że wszelki sentymentalizm jest nonsensem. Gdy jeszcze byłam dzieckiem, wyjawiła nam tajemnicę świętego Mikołaja. Skutek był taki, że podczas szkolnej uroczystości gwiazdkowej, gdy nauczycielka rozdawała ciastka i cukierki, mówiąc: ,,patrzcie, dzieci, co wam przynosi święty Mikołaj, powstałam uroczyście i odparłam:
— Ja pani nie wierzę, nie ma żadnego świętego Mikołaja.
Nauczycielka wyraźnie zirytowała się.
— Cukierki są tylko dla małych dziewczynek, które wierzą w świętego Mikołaja — powiedziała.
— Więc nie chcę pani cukierków — odparłam.
Nauczycielka nierozważnie wpadła w gniew i dla odstraszającego przykładu kazała mi wyjść z ławki i usiąść na podłodze.
Podeszłam do tablicy i zwracając się do klasy, wygłosiłam pierwsze z mych słynnych przemówień. .
— Nie wierzę w kłamstwa — krzyknęłam. — Matka mi powiedziała, że jest za biedna, aby być świętym Mikołajem, tylko bogate matki mogą udawać świętego Mikołaja i rozdawać podarki.
Zaledwie to powiedziałam, nauczycielka schwyciła mnie i usiłowała posadzić na podłodze. Trzymając się jej, wyprężyłam nogi, tak że zdołała tylko bić moimi obcasami o parkiet. Ponieważ nie mogła sobie dać ze mną rady, postawiła mnie do kąta. Stałam tam i odwróciwszy głowę, krzyczałam: „nie ma świętego Mikołaja! nie ma świętego Mikołaja'", tak że wreszcie
zmuszona była odesłać mnie do domu. Szłam do domu, przez całą drogę krzycząc:
— Nie ma świętego Mikołaja!
Nigdy nie przezwyciężyłam poczucia niesprawiedliwości, z jaką mnie wówczas potraktowano, pozbawiając cukierków i karząc za to, że powiedziałam prawdę. Gdy opowiedziałam sprawę matce i zapytałam, czy miałam słuszność mówiąc; przecież nie ma świętego Mikołaja? — matka odparła:
— Nie ma świętego Mikołaja i nie ma Boga, tylko nasz własny rozum może nam pomóc.
Gdy tego wieczora siedziałam u je] nóg na dywaniku, czytała mi wykłady Boba Ingersolla.
Zdaje mi się, że ogólne wykształcenie, jakie dziecko otrzymuje w szkole, jest całkowicie bezużyteczne. Pamiętam, ży w szkole uważano mnie albo za zdumiewająco inteligentną i przodującą, albo za beznadziejnie głupią, na szarym końcu. Zależało to od kaprysu pamięci, od tego, czy zadałam sobie trud, by nauczyć się zadanej lekcji. W rzeczywistości nie miałam zielonego pojęcia, o co chodzi. Niezależnie od tego, czy byłam na czele klasy, czy na samym końcu, nudziłam
się jednakowo. Patrzyłam na zegar, aż wskazówka pokaże trzecią i będziemy wolni. Prawdziwe wykształcenie otrzymywałam wieczorami, gdy matka grywała nam Beethovena, Schumanna, Schuherta, Mozarta, Chopina lub głośno czytała Szekspira, Shelleya, Keatsa czy Burnsa, Tymi lekcjami byliśmy zachwyceni. Poezję recytowała matka przeważnie z pamięci.
Biorąc z niej przykład, pewnego dnia na uroczystości szkolnej — jako sześciolatka — zelektryzowałam pbliczność, recytując Wiliama Lytle'a poemat Antoniusz i Kleopatra...”
Bardzo proszę powróćmy myślami do naszego narodowego foliarza, prezesa rady ministrów – premiera Mateusza M. i jego słów:
„Niech żadnego dziecka nie zawiedzie Święty Mikołaj.”
Życzenie to zaliczył bym do kategorii brudnej utopii.
Być może są dzieci, których 'Mikołaje' nie zawodzą, ale mogą być dzieci niezwykle rozczarowane otrzymanymi prezentami.
Niektóre dzieci podchodzą bardzo poważnie do pisania listów do Mikołaja i potrafią poprosić o wszystko o czym marzą. Czytałem, że niektóre listy potrafią mieć wiele stron, a życzenia dzieci mogą znacznie przekraczać budżet ich rodziców.
Im większa różnica pomiędzy złożonym zamówieniem a otrzymanym prezentem tym większe może być rozczarowanie dziecka. Buszując w Internecie natrafiłem wiele listów pisanych być może przez dzieci do 'Mikołajów' i myślę, że warto część z nich przypomnieć.
„Chciałbym narty, łyżwy, sanki i grypę na zakończenie ferii świątecznych.”
Zwłaszcza życzenie grypy na zakończenie ferii pokazuje, że nie każde życzenie dzieci jest w zasięgu możliwości rodziców. Sam jako dziecko zazdrościłem innym chorobliwym dzieciom.
Ten czy inny kolego leżał sobie w łóżku, czy szpitalu, a ja musiałem chodzić do szkoły, w której uczono mnie wielu niepotrzebnych w życiu rzeczy w tym fałszywych dat. Temat ten rozwija mój 29 list otwarty zatytułowany - Żenujące, żałosne, karygodne, szkolnictwo państwowe.
Bardzo proszę powróćmy myślami do listów z pretensjami. Są to listy pisane już po dostaniu prezentów. Powodem tych listów bywa rozczarowanie. Dzieje się tak dlatego, że dzieci mogą bardzo poważnie traktować pisanie listów z życzeniami i szczerze wierzyć w to, że Mikołaj spełni ich marzenia. Gdy nie spełnia mogą się czuć bardzo rozczarowane:
„Drogi święty Mikołaju już jest po twoim święcie. Jestem baradzo nie zadowolony z otrzymanych prezentów. Od 8 lat przesyłam Ci listy z prośbami o różne rzeczy. Żadna się nie spełniła. 7 lat temu gdy prosiłem o piłkę do nogi, dostałem piłeczkę tenisową. 6 lat temu chciałem dostać Iron Mana, a dostałem plastikowego Kubusia Puchatka, który 2 tygodniach się rozleciał. 5 lat temu bardzo prosiłem o saksofon, a dostałem plastikowy flet. 4 lata temu stwierdziłem że przez ostatnie 4 lata nie byłem wystarczająco dobrym dzieckiem, więc postanowiłem się zapisać do znienawidzonego chóru kościelnego. I tak nic nie pomogło, zamiast bluzy firmowej dostałem parę tanich skarpetek z bazaru. To jest właśnie sprawiedliwość. Rok temu prosiłem o samolot na sterowanie, a co dostałem ? Papierowy latawiec który zawisł na drzewie. Postanowiłem postawić na jedną kartę. Doszedłem do wniosku że jesteś święty, a ja się nie modliłem od bardzo długie czasu, więc te prezenty to kara za nie chodzenie do kościoła . Stwierdziłem że chodzenie tylko w niedziele nie pomoże, a więc trzeba się wstawiać na msze co dzień. Przez 363 dni maszerowałem do kościoła z myślą że na św. Mikołaja dostane upragniony nowy komputer. Wreszcie nadszedł ten dzień z upragnieniem czekałem aż ktoś zadzwoni do drzwi. Zapukałeś do mnie dokładnie o godzinie 19 minut 22. Ja od razu zacząłem rozpakować prezenty, i co ujrzałem - czerwony sweterek, para wełnianych skarpet i radio w kształci ekomputera . Byłem totalnie załamany. Święty Mikołaju w liście wyraźnie było napisane jaki ma być komputer. Żądam wyjaśnień , chodziłem co dzień do kościoła, miałem bardzo dobre stopnie w szkole. Czekam na odpowiedz! Z poważaniem ...”
„DROGI MIKOŁAJU !!!
Musisz być zaskoczony, że piszę do Ciebie dziś, 26 grudnia. No cóż, bardzo pragnąłbym wyjaśnić pewne sprawy, które miały miejsce na początku miesiąca, kiedy, pełen złudzeń, napisałem do ciebie list. Prosiłem o rower, kolejkę elektryczną, parę rolek oraz strój do piłki nożnej. Zniszczyłem sobie umysł ucząc się przez cały rok. Nie tylko byłem pierwszy w klasie, ale miałem też najlepsze oceny w całej szkole. Nie skłamie, jak powiem, że nie było nikogo w całej okolicy, kto zachowywał się lepiej ode mnie wobec rodziców, braci, przyjaciół i sąsiadów. Byłem posłuszny i nawet pomagałem starszym przechodzić przez ulicę. Faktycznie nie było niczego możliwego dla mnie do zrobienia, czego bym nie zrobił dla ludzkości. I gdzie Ty k**** masz jaja, żeby dać mi jakieś p******** jo-jo, c***** gwizdek i parę wstrętnych skarpetek? Co ty sobie, k**** wyobrażasz Ty stary, tłusty kutasie, że robisz ze mnie frajera przez cały rok, żeby na koniec pod choinkę puścić mi takie gówno? I na dodatek, jakbyś jeszcze mnie za mało wydymał, to Kowalskiemu z naprzeciwka dałeś tyle zabawek, że ledwo do domu wszedł. Żebym Cię kurwa nie widział, jak próbujesz zmieścić te swoje wielkie, tłuste dupsko w moim kominie w przyszłym roku. W********* Cię i obrzucam kamieniami te Twoje j***** renifery ! Wypłoszę je, i będziesz musiał z********* na ten swój biegun północny na piechotę, tak jak ja muszę z**********, skoro nie przywiozłeś mi tego zasranego roweru. P****** SIĘ! W przyszłym roku się przekonasz, jaki mogę być wstrętny!
TY GRUBY O********!”
Przypomniał mi się żart dotyczący wulgaryzmów:
Mama pyta Jasia:
- Kto cię nauczył przeklinać?
- Święty Mikołaj mamo!
- Mikołaj? Jak to!
- Bo zawsze przynosi mi takie prezenty, że nic tylko usiąść i kląć.
Bardzo proszę zapoznajmy się jeszcze z kilkoma żartami, które pozwolą nam lepiej zrozumieć dzieci okłamywane przez zwyrodniałych rodziców i innych niegodziwców:
Święty Mikołaju! Ponieważ mam małe kieszonkowe, włóż mi pod poduszkę bębenek, trąbkę i pistolet na kapiszony. Dzięki temu dziadek będzie mi płacił za to, że nie zagram na bębenku, narzeczony mojej siostry za to, że nie zatrąbię, kiedy oni się całują, a moja babcia, która ma słabe serce, za to, że nie będę jej straszyć wystrzałami z pistoletu.
Jasio.
Mały chłopczyk pyta kolegę:
- Jak myślisz, czy Święty Mikołaj istnieje?
- Istnieje.
- A skąd wiesz?
- Bo rodzice nie kupowaliby mi takich głupich prezentów.
- Mamo, z mego listu do św. Mikołaja wykreśl kolejkę elektryczną, a wpisz łyżwy.
- A co, nie chcesz już pociągu?
- Chcę, ale jeden już znalazłem w Waszej szafie.
Dzieci wybierają zawody aktorek, piosenkarzy, strażaków, policjantów itp.
Tylko Jaś mówi, że chciałby zostać św. Mikołajem.
- Czy dlatego Jasiu, że roznosi prezenty? - pyta nauczycielka.
- Nie. Dlatego, że pracuje raz w roku.
Jasio do mamy:
- Mamusiu, to prawda, że dzieci przynosi bocian?
-Tak synku.
-A Święty Mikołaj przynosi prezenty?
-Tak Jasiu.
-A ty gotujesz, sprzątasz i robisz zakupy?
-Tak skarbie.
-To właściwie po co trzymamy tatę?
Zbliżają się święta, lecz w rodzinie Jasia się nie przelewa. Zdesperowany Jasio pisze list do św. Mikołaja:
"Drogi św. Mikołaju, jestem bardzo biedny, ale chciałbym dostać na gwiazdkę klocki Lego, piłkę i kolejkę elektryczna."
Panie na poczcie nie bardzo wiedzą co zrobić z tym listem, gdyż Jasio nie napisał adresu do Mikołaja.
Postanawiają przeczytać list.
Tak się wzruszają losem biednego Jasia, że postanawiają spełnić jego życzenia.
Jednak pracownice poczty same dużo nie zarabiają, więc pieniędzy starczyło tylko na piłkę i klocki.
Wysyłają prezenty do Jasia.
Po jakimś czasie przychodzi list od Jasia, panie na poczcie otwierają go i czytają:
"Drogi Mikołaju dziękuję Ci za wspaniale prezenty, a tę kolejkę to pewnie te jędze z poczty ukradły".
Przedszkolak pyta kolegę:
- Co dostałeś na gwiazdkę?
- Trąbkę.
- Mówiłeś, że dostaniesz lepsze prezenty!
- To super prezent! Dzięki niej zarabiam codziennie złotówkę!
- W jaki sposób?
- Tata mi daje, żebym przestał trąbić!
Przed świętami św. Mikołaj rozdaje prezenty na ulicy. Jasio po otrzymaniu jednego z nich mówi:
- Święty Mikołaju, dziękuję ci za prezent.
- Głupstwo - odpowiada święty Mikołaj. - Nie masz mi za co dziękować.
- Wiem, ale mama mi kazała.
- Mamo, z mego listu do św. Mikołaja wykreśl kolejkę elektryczną, a wpisz łyżwy.
- A co, nie chcesz już pociągu?
- Chcę, ale jeden już znalazłem w Waszej szafie.
Po świętach Bożego Narodzenia do psychiatry przychodzi mały Jasio i mówi:
- Panie doktorze, z moim tatą jest coś nie w porządku. Przed kilkoma dniami przebrał się za starego dziadka i twierdził, że nazywa się św. Mikołaj!
Św. Mikołaj przyjechał do Etiopii i rozmawia z dziećmi:
- Dzieci, a czemu wy takie chude jesteście?
- Bo nie jadłyśmy od miesiąca!
Co! Jak nie jadłyście, to nie będzie prezentów!!! |
|