ahmadeusz |
Administrator |
|
|
Dołączył: 07 Wrz 2015 |
Posty: 3021 |
Przeczytał: 14 tematów
Ostrzeżeń: 0/7
|
Płeć: Mężczyzna |
|
|
 |
 |
 |
|
Kilka dni po pogrzebie całą historię opowiada nam syn zmarłej. To, co usłyszeliśmy, przeraża.
"Kilka razy byliśmy na siemiatyckim SOR-ze"
„Zaczęło się od tego, że mama źle się poczuła. Tak jakby się przeziębiła. Woziliśmy ją kilka razy osobiście samochodem na SOR do szpitala w Siemiatyczach - opowiada mężczyzna i wylicza: Pierwszy raz pojechaliśmy 10 października. Lekarz wypisał mamie receptę na ketonal i powiedział, aby kupić plastry rozgrzewające, bez recepty. Drugi raz pojechaliśmy 14 października, gdyż nie było żadnej poprawy. Wtedy mamę przyjęła inna pani doktor, przepisała jakiś antybiotyk ogólny, tabletki oraz syrop, oczywiście bez jakichkolwiek badań specjalistycznych! Żadne leki nie skutkowały, a jeśli - to na chwilę. Trzeci raz pojechaliśmy z mamą 17 października, jej stan pogarszał się coraz bardziej. Tata wcześniej dzwonił też po karetkę, lecz usłyszał odmowę.
Dostał numer telefonu do lekarza na SOR, a tam tata usłyszał, że jeżeli stan mamy jest zły to "samemu proszę przywieźć pacjentkę". Pojechaliśmy kolejny raz na SOR w siemiatyckim szpitalu. Mama nie dała rady już sama iść, tata prowadził mamę pod ramię, lecz przed drzwiami usłyszał, że nie może wejść. Pani (pielęgniarka lub lekarz, nie wiem) otworzyła drzwi i kazała mamie iść pod jakiś pokój. Już po około 5 minutach (licząc dojście, konsultację z lekarzem i powrót) mama z trudem wyszła sama, oczywiście tata cały czas czekał przed drzwiami, by pomóc jej iść. To wtedy mamę zbadała lekarz od płuc i stwierdziła obustronne zapalenie płuc, dała kolejne leki i kazała wracać do domu, w łóżku leżeć. Nie widziała potrzeby zatrzymania mamy na oddziale. Nikt nawet nie zaproponował żadnych badań, wymazu na koronawirusa.
We wtorek rano, 20 października, szykowałem się do pracy i zajrzałem do mamy. Miała sine usta, twarz miała siną, nie było z nią kontaktu. Zadzwoniłem po karetkę. Przyjechało pogotowie. Najpierw weszło dwóch ratowników w zwykłych maseczkach. Zdziwili się, że lekarz mamę w takim stanie, z zapaleniem płuc, wypisał do domu. Ale zaraz jeden wyszedł, wykonał telefon, potem zawołał tego drugiego. Ubrali się w kombinezony covidowe, mamę wynieśli prawie nieprzytomną do karetki. Jak jej podali tlen, to tak trochę oprzytomniała, ale też brata nie poznawała, była zdziwiona, że lekarze są, że gdzie ona jest. Zabrali mamę do szpitala w Siemiatyczach.
Tajny transport do Bielska?
Po jakimś czasie zadzwoniliśmy do szpitala, by dowiedzieć się o stan mamy. Nie udzielono nam żadnej informacji. Jakaś pani nam powiedziała, że nie może nam udzielić informacji i jeszcze tak głupio spytała, że co my telewizji nie oglądamy, nie wiemy, co się na świecie dzieje... Tato dzwonił parę razy. Żadnych informacji nie uzyskaliśmy. Ale w szpitalu pracuje znajoma pielęgniarka i od niej dowiedzieliśmy się, że stan mamy jest poważny i przewożą ją do szpitala w Bielsku Podlaskim, gdyż tam wożą pacjentów z dodatnim (!) wynikiem na koronawirusa. Że niby we wtorek (20 października) zrobili mamie wymaz i wysłali te badania do Warszawy. W środę jednak siemiatycki sanepid nadal nie miał wyników, ale mama już trafiła do Bielska. Chyba tego samego dnia, tego 20 października nawet, mamę przewieźli. Nie wiemy tego dokładnie, nikt do nas nie zadzwonił ze szpitala z Siemiatycz z informacją o przewożeniu mamy do jakiegokolwiek innego szpitala.
Przypomnijmy: decyzją Wojewody Podlaskiego od 19 października do odwołania SPZOZ w Bielsku Podlaskim przekształcony został w całości w szpital dedykowany WYŁĄCZNIE pacjentom zakażonym wirusem SARS-CoV-2, tzw. szpital covidowy.
Jak ustalili synowie zmarłej - wymaz w kierunku koronawirusa pobrano od pacjentki 21 października (jednak data zlecenia badania to 20 października godz. 14.49, a wymaz pobrano dopiero następnego dnia o godz. 20.21). Wyników badania w momencie decyzji i transportu nie było. Szpital covidowy w Bielsku
W środę, 21 października, tata telefonował do szpitala w Bielsku, by otrzymać informacje o stanie zdrowia mamy. Usłyszał tylko informację, że jest bez zmian, oraz aby przekonał mamę do podpisania zgody na podłączenie do respiratora - pomoże jej to w oddychaniu, a mama nie wyraża takiej zgody. Czyli jeszcze w środę mama była przytomna. W czwartek, 22 października, tato dowiedział się, że podłączyli mamę do respiratora i wprowadzili w śpiączkę farmakologiczną. Wyników badań na koronawirusa nadal nie było. W piątek rano, 23 października, zadzwonili, że mama umarła... Tato zapytał się o przyczynę śmierci. Powiedzieli, że covid. Ale na jakiej podstawie?! Przecież nadal nie było wyników! Ten ktoś dzwoniący ze szpitala podał tacie numer telefonu, żeby pod tym numerem się kontaktować, co dalej z ciałem mamy, że już wszystko załatwione, że mamy tylko tam zadzwonić. Co załatwione?!
Jak się okazało, ciało zmarłej wydano firmie pogrzebowej z Brańska. Podkreślmy - bez wiedzy rodziny. Synowie i mąż zmarłej dowiedzieli się już po pogrzebie, że akurat ten zakład pełni rolę prosektorium, gdyż w bielskim szpitalu prosektorium... "nie funkcjonuje".
Z Bielska do Siemiatycz przez Brańsk
Zadzwoniliśmy pod podany przez szpital w Bielsku numer, a tam ze trzy razy namawiali nas, by spopielić ciało mamy, że wtedy, w urnie, będzie mógł się odbyć normalny pogrzeb, a jak chcemy ciało, to mama pochowana będzie w worku, w trumnie zamkniętej, że mamy i tak nie zobaczymy, i że to wszystko musi się odbyć w rygorze sanitarnym... Bo mama miała covid. A my nadal nie mieliśmy żadnych wyników! Tato się nie zgodził. W naszym powiecie niby tylko zakład pogrzebowy pana Rybałtowskiego ma prawo chować zmarłych na covid. No i, ostatecznie, on chował mamę. Pogrzeb odbył się tego samego dnia. 23 października o 7.30 powiadomiono tatę o zgonie, o 18.00 - trumna została złożona na cmentarzu. Po nocy, w deszczu, przy reflektorach karawanu - dramat! Cały pogrzeb trwał może z 10-15 minut. Nawet nie wiem, czy mamę pochowaliśmy... Nie widzieliśmy ciała. Nie wiem, jak ją ułożyli w tej skrzyni, może rzucili po prostu, jak worek ziemniaków. Nie mieliśmy nawet szans, by rodzinę powiadomić, godnie mamę pożegnać. Dodam jeszcze, że po informacji ze szpitala o zgonie mamy, do taty zadzwonił jakiś nieznany numer. Był to pan, który poinformował, że on odbierze ciało zmarłej, ale trzeba będzie zapłacić 1.000 zł i można pieniążki przekazać dla pana Rybałtowskiego. Brat pojechał do Siemiatycz do pana Rybałtowskiego, wybrać dla mamy trumnę. Podczas tamtej wizyty miał przekazać 1.000 zł za przewóz ciała mamy. Ale jaki przewóz? Skąd? Dokąd? W tamtym momencie nie wiedzieliśmy nic, doszedł stres, presja czasu pochówku mamy, zaskoczenie o śmierci i brat zapłacił te 1.000 zł w gotówce. Okazało się, że to niby za to, że pan Rybałtowski ciało z Bielska odebrał. My dopatrzyliśmy się, że odbierał mamę z Brańska. Po co? Dlaczego mama była w Brańsku? Bo tak ktoś w tym bielskim szpitalu zdecydował?
Rodzina nie otrzymała nawet informacji, gdzie odzyskać rzeczy zmarłej:
W Bielsku w szpitalu nie chcieli wydać mamy rzeczy, ani ubrań, ani nic. Nie wiadomo gdzie jest chociażby mamy dowód osobisty. Zakład pogrzebowy twierdzi, że nie dostał. W Bielsku mówią, że też nie mają. W Siemiatyczach powiedzieli, że wszystko do Bielska wysłali... Nikt nie wie, gdzie są rzeczy mamy. Nie wiemy, gdzie ich szukać, może spalone, bo po covidzie? Jedziemy zaraz do Bielska się dowiadywać. Nie mamy nic. Żadnej karty leczenia mamy, karty zgonu. Nic! A mama już pochowana...
Nie wykryto wirusa SARS-CoV-2
25 października przyszły wyniki badań. Negatywne. Zmarła nie miała covid...
Rodzina, starając się wyjaśnić całe zamieszanie, spotkała się i z panem Rybałtowskim, i z przedstawicielem firmy pogrzebowej w Brańsku:Dzisiaj (poniedziałek 26 października - ak) pan Rybałtowski powiedział, że ciało ze szpitala z Bielska odebrał zakład pogrzebowy Memento Mori z Brańska, a oni - od nich, z Brańska. Wychodzi na to, że ten 1.000 złotych pan Rybałtowski dał zarobić innej firmie, ot tak, po prostu. Zajechaliśmy też do Brańska. Właściciel zakładu pogrzebowego w Brańsku wystraszył się i powiedział, że ma umowę ze szpitalem w Bielsku i zabiera z stamtąd osoby zmarłe z covidem. Jak mu pokazałem wynik, że mama nie miała covida, od razu oddał 1.000 złotych i powiedział, że będzie się domagał wyjaśnień od szpitala w Bielsku. Co do rzeczy mamy, powiedział, że nic nie dostał, tylko były przy niej kolczyki. I za chwilę jedzie po następne ciało do Bielska. To tak, jakby szpital w Bielsku sam zadecydował bez naszej zgody, bo nikt absolutnie nas o zgodę nie pytał. Wszystko odgórnie było przez kogoś ustalone i gotowe.
Łukasz Rybałtowski, przedstawiciel firmy pogrzebowej z Siemiatycz, potwierdza relację pana Arkadiusza, zaznaczając jednak, że tylko pośredniczyli w odebraniu zwłok:
Bardzo przykra sytuacja, naprawdę współczuje rodzinie. Te 1.000 zł to usługa transportowa tej firmy z Brańska. Kto i jak, na jakiej zasadzie, odebrał ciało ze szpitala, nie wiem. Przekazanie zwłok w przypadku covida odbywa się również z zachowaniem rygoru sanitarnego. Pojazd jest dezynfekowany. Dalej nasza usługa była taka, jak można powiedzieć, normalnie w tego typu uroczystościach. Nam też niekoniecznie było na rękę, że to odbywa się tak szybko, w reżimie. Ksiądz, z tego co wiem, też musiał przekładać jakieś swoje obowiązki, by móc uczestniczyć w pogrzebie zmarłej. No i, niestety, musieliśmy zgodnie z wytycznymi zamurować grób.”
Bardzo proszę przypomnijmy sobie fragment relacji, który może mieć kluczowe znaczenie:
„W środę, 21 października, tata telefonował do szpitala w Bielsku, by otrzymać informacje o stanie zdrowia mamy. Usłyszał tylko informację, że jest bez zmian, oraz aby przekonał mamę do podpisania zgody na podłączenie do respiratora - pomoże jej to w oddychaniu, a mama nie wyraża takiej zgody. Czyli jeszcze w środę mama była przytomna. W czwartek, 22 października, tato dowiedział się, że podłączyli mamę do respiratora i wprowadzili w śpiączkę farmakologiczną.”
Respirator w rękach wprawnego lub niedoświadczonego medyka może być zabójczą bronią:
„Respiratory od rządu trafiły do szpitali. Pochodzę one z Agencji Rezerw Materiałowych, a płaciły za nie samorządy, organizacje pozarządowe, samo ARM, a w niektórych przypadkach finansowali sami obywatele. Efekt? "Płuco wybuchło". Tak właśnie opisuje działanie sprzętu lekarz na jednym z forów internetowych dla medyków. Rządowy sprzęt podłączył do płuca i te się rozerwało. Jedyny plus, że płuco było sztuczne, ale sprzęt już nie. Nim mają leczyć chorych na COVID-19.”
Być może, to nie przypadek, że respiratory dostarczał dla Ministerstwa Zdrowia handlarz bronią. Mógł on nawet przeszkolić zaufanych medyków do skutecznego posługiwania się tą bronią. Zazwyczaj korinę, chorobę spowodowaną koronawirusem przechodzi się lekko lub nawet bezobjawowo i gdyby nie testy, to nawet nie wiedzielibyśmy o zakażeniu.
Po wnikliwym przeanalizowaniu kwestii testów wykrywających koronawirusa SARS-CoV-2 doszedłem do wniosku, że podstawowym celem testów jest wyłudzanie pieniędzy od społeczeństwa. Uzasadnienie tej opinii zawarłem w ostatnim aneksie do listu 96 otwartego do najszanowniejszego pana prezydenta Andrzeja Dudy zatytułowanego - Koronawirus, oszuści, testy i urojona epidemia.
W skrócie, według ekspertów testy mogą być fałszywie dodatnie, fałszywie ujemne.
Mogą też mylić wirusa grypy z koronawirusem lub innymi patogenami.
Jako produkt finalny dostajemy tylko i wyłącznie informację o zarażeniu lub nie, ale bez dokumentacji, to jest filmu pokazującego grupę koronawirusów pochodzących z wymazu, z których izoluje się jednego koronawirusa i porównuje się z wzorcowym wirusem SARS-CoV-2 czy to na pewno ten sam koronawirus. Bez tej dokumentacji sama informacja o zakażeniu jest tylko śmieciem, ale może być dowodem w sprawie o wyłudzenie pieniędzy oraz narażanie życia i zdrowia, dlatego, że już oczekiwanie na test może zabić osoby o słabych nerwach:
„62-latek zmarł w kolejce do punktu wymazowego COVID-19 w Lesznie (wielkopolskie). Bezpośrednią przyczyną śmierci mężczyzny było nagłe zatrzymanie krążenia.”
Bardzo proszę powróćmy myślami do potencjalnie śmiercionośnych respiratorów.
Jeżeli w Polsce działają dalej łowcy skór, respiratory mogą być podstawowym narzędziem do uśmiercania Polek i Polaków. Obserwując dane dotyczące śmiertelności spowodowanej koronawirusami zauważyłem, że śmiertelność ta ma przebieg falowy. W weekendy, kiedy zazwyczaj chorych się nie leczy i lekarze odpoczywają wyraźnie spada śmiertelność, po czym od poniedziałku, kiedy lekarze zaczynają leczyć chorych śmiertelność wyraźnie wzrasta. By nie być gołosłownym podam oficjalne dane z ostatnich dni. Są one szczególnie wymowne bo w międzyczasie były święta tak zwanego Bożego Narodzenia i medycy mieli więcej dni wolnych od pracy, ale osobiście radził bym szczerze wszystkim święta te obchodzić szerokim łukiem. Boże Narodzenie oraz inne chrześcijańskie święta nie poparte naukami Chrystusa to autostrada do Piekła. Ostrzegam przed nią w listach otwartych do Prezydenta. Na przykład 32 list - O wyższości Bożego Narodzenia nad świętem Wielkanocnym.
Bardzo proszę powróćmy myślami do statystki obejmującej zgony:
Dane podane w niedzielę, czyli dotyczące soboty:
Koronawirus: Zakażeni: 1 202 700 (dzisiaj: 8594). Zgony: 25 397 (143). Wyzdrowiało: 938 269
143 zgony
Dane podane w poniedziałek, czyli dotyczące niedzieli:
Koronawirus: Zakażeni: 1 207 333 (dzisiaj: 4633). Zgony: 25 474 (77). Wyzdrowiało: 946 017
77 zgonów
Dane podane w wtorek, czyli z poniedziałku:
Koronawirus: Zakażeni: 1 214 525 (dzisiaj: 7192). Zgony: 25 783 (309). Wyzdrowiało: 954 272
309 zgonów, czyli wzrost o kilkaset
Popatrzmy na dalsze dane:
Koronawirus: Zakażeni: 1 226 883 (środa: 12 361). Zgony: 26 255 (472). Wyzdrowiało: 975 876
472 zgony
Koronawirus: Zakażeni: 1 239 998 (czwartek: 13 115). Zgony: 26 752 (497). Wyzdrowiało: 975 876
Od tego dnia zaczął się spadek. Przyczyną mogły być święta. Zakupy, porządki świąteczne i spotkania rodzinne. Bardzo proszę zobaczmy na dane podane w sobotę w 2 dzień świąt:
Koronawirus: Zakażeni: 1 253 957 (dzisiaj: 5048). Zgony: 27 061 (69). Wyzdrowiało: 992 381
Mamy wyraźny spadek zgonów. W poniedziałek zaraportowano 29 zgonów. Spektakularny spadek i wniosek z tego wynika taki, że kiedy lekarze świętują śmiertelność gwałtownie maleje, ale kiedy lekarze wrócą do pracy i zaczną leczyć śmiertelność zaczyna rosnąć:
Dane podane w wtorek:
Koronawirus: Zakażeni: 1 268 634 (dzisiaj: 7914). Zgony: 27 454 (307). Wyzdrowiało: 1 014 005
Dane podane w w środę:
Koronawirus: Zakażeni: 1 281 414 (dzisiaj: 12 955 ). Zgony: 28 019 (565). Wyzdrowiało: 1 025 889
Dane podane w czwartek
Koronawirus: Zakażeni: 1 294 878 (dzisiaj: 13 397 ). Zgony: 28 554 (532). Wyzdrowiało: 1 036 138
Dane podane w piątek
Koronawirus: Zakażeni: 1 305 774 (dzisiaj: 11 008). Zgony: 28 956 (400). Zaszczepieni: 47,6 tys.
Dane podane w sobotę, czyli z piątku, z dnia wolnego od pracy (Nowy Rok)
Koronawirus: Zakażeni: 1 312 780 (dzisiaj: 6945). Zgony: 29 058 (102). Zaszczepieni: 47,6 tys.
Zbliżył się nowy rok, który przyniósł dodatkowe dni wolne od pracy i od razu śmiertelność zaczyna spadać. Z dnia na dzień spadek z 400 osób na 102 osoby, ale mamy kolejne dwa dni wolne od pracy:
Koronawirus: Zakażeni: 1 318 562 (dzisiaj: 5 739). Zgony: 29 119 (61). Zaszczepieni: 49,5 tys.
Koronawirus: Zakażeni: 1 322 947 (dzisiaj: 4432). Zgony: 29 161 (42). Zaszczepieni: 50 391
Być może gdyby jeszcze kilka dni lekarze nie przychodzili do pracy, nie zaczynali leczyć chorych, gdyby nie uruchamiali respiratorów to w ogóle epidemia by zniknęła, ale tak nie jest bo w poniedziałek lekarze wracają do pracy. Bardzo proszę popatrzmy na dane dotyczące poniedziałku, czyli pierwszego dnia pracy lekarzy:
Koronawirus: Zakażeni: 1 330 543 (dzisiaj: 7624). Zgony: 29 502 (341). Zaszczepieni: 100 000
W mediach tak skwitowano ten wzrost zgonów przypisywanych koronawirusom:
„Ogromny wzrost zgonów z dnia na dzień.”
Kolejny dzień pracy i kolejny wzrost liczby zgonów:
Koronawirus: Zakażeni: 1 344 763 (dzisiaj: 14 151). Zgony: 30 055 (553). Zaszczepieni: 136 262
Nadszedł kolejny dzień wolny – tak zwane Święto Trzech Króli. Według Biblii byli to mędrcy / magowie a nie królowie i liczba ich nieokreślona. Temat rozwijają moje listy otwarte do Prezydenta: 4 - Wiara tradycja szacunek i łamanie Konstytucji. 13 - Święta państwowe i kościelne łamiące Konstytucję. Dzień wolny sprawił, że znowu liczba zgonów zmalała:
Koronawirus: Zakażeni: 1 356 882 (dzisiaj: 12 054). Zgony: 30 241 (186). Zaszczepieni: 160 359
I tak jest od jakiegoś czasu mniej więcej co tydzień. Można z tego wyciągnąć wniosek, że kiedy lekarzy w pracy nie ma, śmiertelność maleje, a potem rośnie w miarę leczenia. Mogą się za tym cyklicznym zjawiskiem kryć się łowcy skór i respiratory od handlarza bronią. Bardzo proszę przeczytajmy ciekawe dane dotyczące płuc osób leczonych szpitalnie:
„U osób zmarłych na COVID-19, które spędziły w szpitalu ponad miesiąc, choroba spowodowała kompletne zaburzenie architektury płuc - twierdzi prof. Mauro Giacca z King's College w Londynie. W jego ocenie, niektóre organy pacjentów, które oglądał podczas sekcji zwłok, "w niczym nie przypominały płuc". (…) Lekarz pokazał płuca chorego na COVID-19. "Ten człowiek nie ma płuc" Tak wyglądają płuca 44-letniego człowieka, który wymaga respiratoroterapi - powiedział Bartosz Fiałek. Na nagraniu widać ujęcia z tomografu płuc. Jak tłumaczy zdrowe płuca powinny być w całości zaznaczone czarnym kolorem. W przypadku tego pacjenta tylko mały fragment był zdrowy. (…) Przebadali płuca zmarłych na COVID-19. Dokonali wstrząsającego odkrycia. Choroba COVID-19 może wywoływać straszne zmiany w płucach. Nowe odkrycie naukowców sprawia, że włos jeży się na głowie. Wstrząsające efekty zakażenia koronawirusem SARS-CoV-2. Prawdopodobnie nikt nie spodziewał się, że mogą być tak rozległe.”
A teraz przypomnimy sobie wcześniejsze doniesienia medialne:
„W środę, 21 października, tata telefonował do szpitala w Bielsku, by otrzymać informacje o stanie zdrowia mamy. Usłyszał tylko informację, że jest bez zmian, oraz aby przekonał mamę do podpisania zgody na podłączenie do respiratora - pomoże jej to w oddychaniu, a mama nie wyraża takiej zgody. Czyli jeszcze w środę mama była przytomna. W czwartek, 22 października, tato dowiedział się, że podłączyli mamę do respiratora i wprowadzili w śpiączkę farmakologiczną.”
„Respiratory od rządu trafiły do szpitali. Pochodzę one z Agencji Rezerw Materiałowych, a płaciły za nie samorządy, organizacje pozarządowe, samo ARM, a w niektórych przypadkach finansowali sami obywatele. Efekt? "Płucko wybuchło". Tak właśnie opisuje działanie sprzętu lekarz na jednym z forów internetowych dla medyków. Rządowy sprzęt podłączył do płuca i te się rozerwało. Jedyny plus, że płuco było sztuczne, ale sprzęt już nie. Nim mają leczyć chorych na COVID-19.”
Respirator w rękach wprawnego lub niedoświadczonego medyka może być zabójczą bronią i myślę, że koniecznie powinno się powołać komisję, która sprawę gruntownie prześwietli. Trzeba działać szybko, bo od jakiegoś czasu sprawę nagłaśniam i jeżeli w szpitalach działają siepacze to mogą zadbać o to by dowody przestępczej działalności zatuszować.
Bardzo proszę powróćmy myślami do czasów okupacji i narodowo socjalistycznych siepaczy:
„Nagle zatrzaskują się drzwi, uszczelnione gumą i obite żelazem, a zamknięci słyszą zasuwanie ciężkich rygli. Śrubami dokręca się drzwi, by nie przepuszczały powietrza. Ołowiane, paraliżujące przerażenie chwyta zamkniętych. Biją w drzwi, walą w nie pięściami w bezsilnej wściekłości i rozpaczy. Odpowiedzią jest ironiczny śmiech. ,,Tylko nie sparzcie się przy kąpieli” — woła ktoś przez drzwi. Niektórzy spostrzegli, że zdjęto pokrywy nad sześcioma otworami
w suficie. Rozlega się głośny krzyk zgrozy, gdy w jednym z otworów ukazuje się głowa w masce gazowej. Dezynfektorzy przystąpili do pracy. (…) Przy pomocy dłuta i młotka otwierają kilka niewinnie wyglądających blaszanych puszek. Napis brzmi: ,,Cyklon do zwalczania szkodników. Uwaga trucizna! Otwieranie tylko przez wyszkolony personel!" Puszki wypełnione są aż po brzegi niebieskimi ziarnami wielkości grochu. Natychmiast po otworzeniu puszek zawartość ich wsypywana jest do dziur. Każdorazowo otwór zamyka się natychmiast pokrywą.
Tymczasem Grabner dał znak kierowcy ciężarówki, która zajechała pod krematorium. Kierowca zapuścił silnik, którego ogłuszający warkot głośniejszy jest od śmiertelnego krzyku setek ludzi, umierających gazową śmiercią. Z naukowym zainteresowaniem Grabner obserwuje sekundnik zegarka na ręku. Cyklon działa szybko. Składa się z cyjanowodoru w postaci stałej. Gdy wysypuje się go z puszek, z ziarnek ulatnia się gaz. Jeden z uczestników tego bestialskiego przedsięwzięcia decyduje się podnieść jeszcze raz pokrywę, by splunąć w dół, do hali. Po upływie około dwóch minut krzyki cichną i przechodzą w rzężenie. Większość jest już nieprzytomna. Po upływie dalszych dwóch minut Grabner opuszcza rękę z zegarkiem.
Skończone. Głęboka cisza. Ciężarówka odjechała. Posterunki zostają zdjęte, a drużyna sprzątaczy sortuje ubrania, porządnie ułożone na krematoryjnym podwórzu.
I znów SS-mani i zatrudnieni na obszarze obozu cywile pośpiesznie przechodzą w swoich sprawach obok zielono zarosłego wzgórza, na którego sztucznie usypywanym zboczu wiatr spokojnie kołysze drzewkami. Tylko znikomo mała ilość ludzi wie, co za okropne wydarzenie rozegrało się w tym miejscu przed niewielu minutami i jaki obraz można zobaczyć pod zieloną murawą w trupiarni.
Gdy po pewnym czasie wentylator wyciągnął opary gazu, więźniowie z zatrudnionego w krematorium komanda otwierają drzwi do trupiarni. Nieco skurczone opierają się o siebie nawzajem trupy z szeroko otwartymi ustami, zwłaszcza u drzwi są mocno ściśnięte. W śmiertelnym strachu wszystko cisnęło się do drzwi, by próbować je wysadzić. Zupełnie apatyczni i otępiali więźniowie zatrudnieni w krematorium wykonują swoją pracę jak roboty. Trudno jest wyciągnąć z hali kurczowo obejmujące się zwłoki, gdyż gaz usztywnił członki. Z komina wybuchają gęste
chmury dymu. (...)
Transport za transportem znikał w oświęcimskim krematorium. Codziennie!
Przybywało coraz więcej ofiar, mordowanie trzeba było zorganizować na większą skalę. Trupiarnia była za ciasna. Palenie zwłok trwało za długo.
A Hitler czekał niecierpliwie na zniszczenie milionów francuskich, belgijskich, holenderskich, niemieckich, eolskich, greckich, włoskich, słowackich, czeskich i węgierskich Żydów, Transportowano ich tu w bydlęcych wagonach z obozów zbiorowych, np. z Verne koło Paryża, z Westerberg w Holandii, z Terezina w Czechosłowacji, i z Antwerpii, Warszawy, Salonik, Krakowa, Berlina, później także z Budapesztu itd. Brzezinkę można byto rozbudować! Po roku wyglądało to już inaczej. (…) Z chwilą, gdy wszyscy zamknięci są w komorach gazowych i rygle za nimi są zasunięte, kończy się służba dla większości SS-manów. Podobnie jak przy poprzednich gazowaniach w starym krematorium w Oświęcimiu, rozpoczyna urzędowanie „dezynfektor".
Jedynie warkot silnika ciężarówki wydaje im się tu niepotrzebny.
Prawdopodobnie miarodajne placówki służbowe SS nie wiedziały, że mieszkańcy niezbyt oddalonej wioski (...) po drugiej stronie Wisły częstokroć nocą byli świadkami tych okropnych scen. W jasnym blasku płonących w dołach zwłok mogli rozpoznać pochód nagich postaci idących z baraków-rozbieralni do komór gazowych. Słyszeli krzyki bestialsko bitych, którzy nie chcieli wejść do pomieszczeń śmierci. Słyszeli strzały, którymi zwalano z nóg wszystkich, których z braku
miejsca nie można było wcisnąć do środka. W ciągu dnia widzieli polscy cywilni robotnicy, budujący nowe wielkie krematoria w odległości kilkuset metrów od domków chłopskich użytych jako komory gazowe, jak więźniowie wyciągali coś z drzwi tych domków, ładowali na płaskie rollwagi i jechali z tym w kierunku dołów, z których wciąż i wiecznie unosiły się chmury dymu. Specjaliści kładł i tak do jednego dołu jedne na drugie, tysiące i więcej zwłok. Między nie szły warstwy drewna. Metanolem podpalano wówczas ową Freilichtbuhne (scenę na wolnym powietrzu). SS-mani z Oświęcimia, którzy z radością i systematycznie mordowali, dbali jednak bardzo pilnie o to, by napełniać kasy. Gdy otwierano komorę gazową i po odpływie gazu zmuszeni do tej straszliwej roboty więźniowie wyciągali trupy, rozpoczynała się najstraszliwsza robota zmuszonych do niej nieszczęśników, którzy przy pomocy specjalnych narzędzi wyłamywali trupom złote zęby, zbierając je do garnka. Nawet włosy nowo przybyłych strzyżonych w saunie spieniężano! Gdy pytano SS-mana, w obliczu leżących na ziemi zwłok mężczyzn i kobiet, dzieci o uśpionych twarzach, dlaczego trzeba było tych ludzi wytępić, otrzymywało się na ogół w pełni dlań wystarczające wyjaśnienie: ,,To tak musi być"! Propaganda natrafiła u tych ludzi na aż nazbyt podatną glebę. Sadystyczne i megalomańskie skłonności oraz duchowe ograniczenie tych ludzi przyczyniły się do tego, że owe kreatury niegodne określenia człowieka, czuły się przedstawicielami najwyższej rasy. Takiej, której przysługiwało prawo odmawiania innym wszelkich praw życiowych, a nawet wytępienia ich przy pomocy wszystkich środków. Po prostu w Żydzie nie widzieli człowieka. Chyba nigdzie przysłowie ,,śmierć jednego jest chlebem drugiego” 0 nie znalazło tak pełnego zastosowania jak w tym obozie zagłady. Mordercy z Oświęcimia żyli tak szumnie i dumnie aż do dnia (…) kiedy to natarcie armii rosyjskiej gwałtownie położyło kres temu koszmarowi. (…) Himmler był niezadowolony z oświęcimskich metod zagłady. Przede wszystkim szło to o wiele za wolno. Po drugie wielkie stosy rozsiewały taki fetor, że cała okolica w promieniu wielu kilometrów musiała go wdychać! Nocą na odległość wielu mil widać było nad Oświęcimiem zabarwione na czerwono niebo. Bez tych wielkich stosów nie byłoby przecież możliwe usunąć niezliczoną ilość zwłok tych, którzy zmarli w obozie i trupów z komór gazowych. Komin oświęcimskiego krematorium i tak już zarysował się niebezpiecznie wskutek przegrzania....”
Jak widzimy, to że w dzisiejszej Polsce obiekty państwowej, narodowej służby zdrowia nie bez powodu są nazywane Polskimi Obozami Zagłady. Co prawda nie morduje się nas otwarcie, ale na traumatyczne przeżycia a nawet śmierć z rąk medyków można liczyć. Lekarze mogą pozorować akcję ratunkową, ale celem jej może być uśmiercenie nieszczęśnika, który dostał się w ich ręce. Przypomniała mi się akcja ratowników medycznych podczas tragicznego zdarzenia w Gdańsku podczas żebrania o pieniądze w ramach tak zwanej Wielkiej Orkiestry Świątecznej Pomocy. Uwiecznieni przez obiektywy ratownicy przez wiele minut uciskali klatkę piersiową zranionego nieszczęśnika. Według specjalistów takie zachowanie mogło doprowadzić do śmierci. Szerzej temat opisuje mój 21 list otwarty zatytułowany - Paweł Adamowicz - morderstwo czy mistyfikacja?
Natomiast 65 list otwarty zatytułowany - Wielka Orkiestra Świątecznej Przemocy i Wojenny Nobel – tłumaczy dlaczego dla tej organizacji lepsza była by nazwa Wielka Orkiestra Świątecznej Przemocy. Bardzo proszę zapoznajmy się z doniesieniami, które od niedawna coraz częściej zaczynają dominować w wiadomościach:
„Karetka ze Szczecinka czekała z pacjentem kilka godzin przed Szpitalem Wojewódzkim w Koszalinie. Koszaliński szpital pacjenta nie przyjął. Chory wrócił do Szczecinka. Karetka ze Szczecinka czekała z pacjentem kilka godzin przed Szpitalem Wojewódzkim w Koszalinie. Koszaliński szpital pacjenta nie przyjął. Chory wrócił do Szczecinka.”
„Koronawirus w Centrum Zdrowia Dziecka. Zakażony personel medyczny, zamknięte oddziały.
Szpital Powiatowy w Międzychodzie zawiesza pracę oddziału pediatrycznego - od jutra w tym miejscu będzie działał oddział zakaźny.”
„Są wyniki sekcji zwłok 56-latka, którego mimo duszności i osłabienia, nie przyjęto do szpitala w Limanowej. Mężczyzna zmarł w samochodzie, w drodze powrotnej do domu. Ustalono, że przyczyną śmierci była niewydolność oddechowa w przebiegu COVID-19 - informuje serwis limanowa.in Mężczyzna zgłosił się do szpitala w Limanowej 9 listopada. Skarżył się na duszności. Nie został jednak przyjęty na oddział. Jak podaje serwis limanowa.in, pacjenta odesłano, bo nie posiadał wyniku testu na koronawirusa.”
„"Wyszedł do mnie młody ratownik, któremu powiedziałam że przyjechałam z mężem, który nie ma sił, żeby wyjść z samochodu. (...). Ratownik zawołał lekarkę, która od razu powiedziała mi, że skierowanie na odział nie wystarczy (wystawione dzień wcześniej w prywatnym gabinecie, na wypadek pogorszenia się stanu zdrowia -red.) i trzeba mieć jeszcze skierowanie na COVID-19, więc 'nic nie może zrobić'. Kilka razy powtarzałam, że mąż ma duszności, płytko oddycha, jest bardzo osłabiony i nie może wyjść z auta" - relacjonuje w rozmowie z serwisem żona zmarłego 56-latka. - Przyczyną zgonu była niewydolność oddechowa w przebiegu infekcji COVID-19 - przekazał w piątek (20 listopada) Mirosław Kazana, szef limanowskiej prokuratury.”
„W szpitalu MSWiA w Warszawie ponownie wstrzymano planowe zabiegi i operacje. - Obecnie w Centralnym Szpitalu Klinicznym MSWiA w Warszawie jest około 185 wolnych łóżek covidowych – poinformowała w środę Iwona Sołtys, kierownik działu obsługi pacjenta CSK MSWiA. (...)
Szpital MSWiA nie będzie przyjmować innych pacjentów niż zakażonych koronawirusem. Nie ma miejsc na OIOM-ach dla pacjentów niezakażonych, wstrzymano wszystkie planowe przyjęcia i zaplanowane operacje.”
„Wpisali koronawirusa bez wyniku testu. Ciało polecili spopielić. Chcieli coś ukryć?!
Wyniku testu nie było, a i tak wpisali koronawirusa. 50-letnia kobieta z Nurca Stacji zachorowała, miała poważne objawy, ale nie przyjęto jej na oddział. Ostatecznie zmarła, nie udało się jej uratować. Jako przyczynę zgonu podano COVID, mimo że wyniku testu na koronawirusa nie było. Gdy przyszedł, już po wszystkim, okazało się, że jest negatywny.”
„Szpital Września. Do odwołania wstrzymane są przyjęcia na Oddziała Położniczo-Ginekologiczny z Blokiem Porodowym. Brak miejsc w szpitalach w Warszawie, we Wrocławiu ale i w mniejszych miastach. Zabiegi ratujące życie wykonywane w prowizorycznych warunkach, kłótnie między bezsilnymi pracownikami szpitali a wyczerpanymi ratownikami - obraz ochrony zdrowia, wyłaniający się z kolejnych nagrań ujawnionych przez [link widoczny dla zalogowanych] jest coraz bardziej przygnębiający.”
„Szpital MSWiA przy ulicy Dojazd w Poznaniu ma zostać przekształcony w szpital jednoimienny. Pacjenci, którzy obecnie przebywają w szpitalu, w rozmowie z naszą reporterką zaapelowali do wojewody, by ten przemyślał tę decyzję. - Odbieracie nam możliwość leczenia.”
„Dramat w Zawierciu. Pacjentka zmarła na zapalenie wyrostka, bo lekarze czekali na wynik testu na COVID-19 zamiast ją leczyć. – Nigdy sobie nie wybaczę, że przywiozłem tu żonę – rozpacza Marian Muchowicz (72 l.), który pochował swoją drugą połówkę.”
„Szpital Gniezno. Po kilku godzinach czekania pacjentka nie została przyjęta na planowy zabieg
Skontaktowała się z nami rodzina 76-letniej pani Janiny, która 1 października miała zostać przyjęta planowo na zabieg koronarografii na oddział kardiologii przy ul. św. Jana. Miała, bo nie została przyjęta. Dlaczego? Pani Janina przyjechała wraz z synem, zgodnie z procedurami, najpierw do szpitala na 3 maja o 7:30 i do 14:00 czekała za wykonaniem testu na koronawirusa, który jednak nie został wykonany, bo okazało się, że go nie ma. Najpierw były zapewnienia, że test zostanie wykonany po 4 godzinach, potem że do 14, a następnie, że nie będzie wykonany. Teraz termin przyjęcia starszej pani został przełożony na 17 października. Dlaczego?”
„Ta decyzja zaskoczyła wszystkich. Od jutra Klinika Ginekologii i Położnictwa przy ul. Chałbińskiego we Wrocławiu wstrzymuje przyjęcia pacjentek. A są to pacjentki, które są w ciąży i czekają na poród. Pacjentki, których dzieci wymagają specjalistycznej opieki neonatologów i takie, które od miesięcy czekają na rozległe, skomplikowane zabiegi onkologiczne. Decyzją wojewody zlikwidowanych zostanie 70 takich specjalistycznych miejsc, a powstanie zaledwie siedem dla zakażonych Covid-19. Z tą decyzją nie zgadzają się lekarze.”
„Klinika Chirurgii Onkologicznej oraz Klinika Urologii Onkologicznej przy ul. Garncarskiej w Krakowie wstrzymuje na tydzień przyjęcia nowych pacjentów. Zamknięty jest również blok operacyjny. Wszystkie zabiegi chirurgiczne zostały odwołane.”
„62-latek zmarł w kolejce do punktu wymazowego COVID-19 w Lesznie (wielkopolskie). Bezpośrednią przyczyną śmierci mężczyzny było nagłe zatrzymanie krążenia.
Jak podano, mężczyzna przyszedł do punktu wymazowego w piątek 30 października. Od rana przed punktem pobrań miały się tworzyć kolejki.
- W pewnym momencie mężczyzna zasłabł, wezwano zespół ratownictwa medycznego - podkreślił cytowany przez portal dyrektor Wojewódzkiego Szpitala Zespolonego w Lesznie Tomasz Karmiński. Lekarze stwierdzili zgon 62-latka. Bezpośrednią przyczyną zgonu było nagłe zatrzymanie krążenia. Według ustaleń dziennikarzy portalu, mężczyzna nie był pacjentem szpitala, zaś skierowanie na wymaz otrzymał od lekarza Podstawowej Opieki Zdrowotnej. Zanim 62-latek udał się na pobranie wymazu, miał być badany przez lekarza w przychodni.”
„Brak kontaktu z przychodniami Podstawowej Opieki Zdrowotnej, utrudniony dostęp do specjalistów, brak możliwości sprawdzenia, jak długo się czeka na miejsce u lekarza czy w szpitalu, wątpliwości czy w czasie teleporady lekarz postawił właściwą diagnozę. W pierwszych miesiącach pandemii do biura Rzecznika Praw Pacjenta wpłynęła lawina skarg. Wynika z nich jedno: polska służba zdrowia skupiła się tylko na osobach chorujących na COVID-19. O pozostałych pacjentach zapomniano.”
„Dwóch ciężko rannych motocyklistów nie przyjęły szpitale w Chełmie i we Włodawie. Jeden z pacjentów zmarł w karetce, drugi po dwóch dniach w szpitalu w Lublinie.
Wysłaliśmy do tego wypadku dwa zespoły ratownictwa – z Woli Uhruskiej i Włodawy. Dwóch motocyklistów było w stanie ciężkim. Dyspozytorzy starali się o przyjęcie pacjentów w różnych szpitalach – we Włodawie i w Chełmie – relacjonuje Anetta Szepel, pielęgniarka koordynująca w Stacji Ratownictwa Medycznego w Chełmie.
– Niestety, Włodawa odmówiła przyjęcia pacjenta tłumacząc się, że są szpitalem covidowym i przyjmują tylko takich pacjentów. Z kolei w Chełmie, który też odmówił, są wstrzymane przyjęcia na chirurgię ze względu na zakażenia koronawirusem wśród personelu. Szpital tłumaczył, że nie ma możliwości zaopatrzenia pacjenta na sali operacyjnej. Ostatecznie pacjent nie dojechał do tego szpitala, zmarł w karetce – dodaje pielęgniarka.”
„Nie żyje 17-letni Bartek. Kiedy dotarł do szpitala, było już za późno
Jak donosi portal popularne.pl, problemy zdrowotne Bartka zaczęły się już w domu, w Sulikowie. Nastolatkowi dokuczał silny ból głowy, niedługo później zapadł w śpiączkę. Zaniepokojeni rodzice od razu wezwali pogotowie. Ratownicy, którzy zjawili się na miejscu, od razu zauważyli, że pacjent ma wysoką gorączkę. Stwierdzili, że ma koronawirusa. Zabrali go do karetki i pojechali do szpitala.
Pierwszym celem ratowników medycznych stał się szpital w Zgorzelcu. Niestety, 17-latek nie został do niego przyjęty. Według tamtejszego dyrektora ds. medycznych w placówce nie było oddziału, na który mógłby trafić pacjent. Karetka pojechała więc w kierunku Bolesławca. Ratownicy przez cały czas starali się utrzymać przy życiu chłopaka, którego stan się pogarszał. W końcu podjęli decyzję o intubacji. Kiedy karetka pogotowia stanęła na podjeździe szpitala w Bolesławcu, lekarze zajęli się pacjentem. To oni, oskarżając medyków ze Zgorzelca o zaniedbanie, wykonali mu badanie tomografem komputerowym. Wyniki były szokujące. Okazało się, że 17-latek wcale nie został zakażony koronawirusem. W jego mózgu powstał natomiast ropień śródczaszkowy. Nie było chwili do stracenia, jednak pomoc bolesławskich lekarzy na tym się skończyła. Po przeanalizowaniu wyników ratownicy wraz z chłopcem zostali skierowani do placówki w Legnicy.
17-latek w końcu trafił na stół operacyjny. Niestety, dziesięciogodzinne podróżowanie karetką w znacznym stopniu pogorszyło jego stan zdrowia. Mimo starań legnickich medyków pacjent zmarł dwie godziny po zabiegu. Sprawa jego śmierci została przekazana Rzecznikowi Praw Pacjenta. Ten jednak nie dostrzega żadnych nieprawidłowości.”
"„Jestem chory. Nikt mi nie chce pomóc. Pogotowie nie. Przychodnie nie. Załamałem się” - napisał w poniedziałek (12 października) rano na Facebooku wrocławski poeta Mirosław Jerzy Gontarski. Po kilku dniach zmarł."
„50-letni mężczyzna uskarżający się na duszności w poniedziałek rano zgłosił się na SOR w Limanowej. Niestety nie został przyjęty, gdyż nie miał wykonanego testu w kierunku SARS-CoV-2. W czasie powrotu do domu jego stan zdrowia gwałtownie się pogorszył. Mimo wezwania karetki i podjętej reanimacji, życia ponad 50-letniego mężczyzny nie udało się uratować.”
„Zmarł 26-latek, który kilka godzin czekał na przyjęcie do szpitala
26-latek został przywieziony do Szpitalnego Oddziału Ratunkowego we wtorek po południu w złym stanie, uskarżał się na silny ból brzucha. Mężczyzna był również w trakcie leczenia onkologicznego. Po przyjeździe do szpitala wykonano mu test na obecność koronawirusa – wynik okazał się pozytywny. - Lekarz z oddziału ratunkowego szpitala we Włoszczowie, nie badając pacjenta, odesłał go, nie wskazując szpitala, do którego powinien zostać on skierowany. W karetce 26-latkowi podano płyny i leki, poczuł się po nich nieco lepiej – poinformowała PAP Marta Solnica, dyrektor Świętokrzyskiego Centrum Ratownictwa Medycznego i Transportu Sanitarnego w Kielcach. Dodała, że następnie około godziny 17 zespół pogotowia ratunkowego przekazał 26-latka pod opiekę rodziny. Jednak w niedługim czasie okazało się, że stan mężczyzny ponownie uległ pogorszeniu, a Szpitalny Oddział Ratunkowy w dalszym ciągu nie zgadzał się na przyjęcie pacjenta onkologicznego z koronawirusem. Dyrekcja szpitala tłumaczyła, że Włoszczowski SOR nie mógł przyjąć mężczyzny na oddział zakaźny, ponieważ pacjent wymagał leczenia w ośrodku specjalistycznym w związku z chorobami współistniejącymi.
- Po godzinie 19 do patrolu policji będącego w pobliżu szpitala podeszła kobieta, która stwierdziła, że jej brat, który uskarżał się na ból brzucha, nie został przyjęty do szpitala. Policjanci interweniowali i ostatecznie mężczyzna został przyjęty. Niestety po kilku godzinach zmarł. Obecnie w tej sprawie prowadzimy czynności pod nadzorem prokuratury rejonowej we Włoszczowie – powiedziała PAP Monika Jałocha, oficer prasowa włoszczowskiej policji. Postępowanie wyjaśniające prowadzi także dyrekcja szpitala.”
„Nie żyje 73-latek z Domu Pomocy Społecznej im. Małżonków Terakowskich w Gnieźnie, do którego nie przyjechała wezwana karetka. Mężczyzna miał gorączkę, płytki oddech i boleści. (…)
W tej sytuacji pracownice DPS zdecydowały, że należy o stanie mężczyzny poinformować Poradnię Nocną i Świąteczną Opieki Zdrowotnej w Gnieźnie. Lekarz dyżurny udzielił porady lekarskiej.
W nocy mężczyzna jednak zmarł.”
„Porażające informacje z polskiego miasta. Pacjent zmarł w karetce przed zamkniętym szpitalem.
Mężczyzna wymagał pilnej hospitalizacji, ratownicy pogotowia przywieźli go do szpitala, na miejscu zastali jednak zamknięte drzwi. lekarka odmówiła przyjęcia pacjenta, 61-latek zmarł w karetce pod placówką. media obiegły wstrząsające doniesienia, sprawą zajęła się już lokalna prokuratura.”
„Koronawirus Wałbrzych. Szpital zamknął hematologię i neurologię.”
„Dramat! Stoją w kolejce po test w deszczu i z objawami COVID-19
Takie sceny nie powinny mieć miejsca w dobie pandemii! Jedna z internautek opublikowała w mediach społecznościowych film, na którym widać kilkudziesięcioosobowe kolejki przed szpitalem na Brochowie we Wrocławiu. W takich warunkach ludzie z objawami Covid-19 czekają w deszczu na test na obecność koronawirusa. Wrocławski szpital nie jest, niestety, wyjątkiem.”
„Dramatyczne zdjęcia ze szpitala w Zgierzu. Placówka potwierdza: Są autentyczne.”
„Dyrektorka jednej z krakowskich szkół dzwoniła do sanepidu ponad dwieście razy, nim udało się jej dodzwonić. Sporo osób ma podobne doświadczenia, ale szkoły są w wyjątkowej sytuacji, bo odpowiadają za kadrę i miliony uczniów.”
„W Tarnowskich Górach 71-letnia kobieta zmarła po tym, jak pod tamtejszym dworcem straciła przytomność i nikt jej nie pomógł. Jak się okazało, przechodnie nie zrobili tego ze strachu przed koronawirusem. Doniesienia okazują się naprawdę tragiczne.”
„Karetka kilka godzin krążyła między szpitalami. Pacjentka ostatecznie zmarła.
System, który powinien ratować zdrowie i życie pacjentów, nie działa. Jeśli coś się szybko nie zmieni, pacjenci będą umierać w karetkach, stojących w kolejce przed szpitalami - po śmierci mieszkanki Sanoka, ratownicy medyczni apelują do władz o zmianę w systemie lecznictwa. Dramatyczne wydarzenia, do jakich doszło w Sanoku, nie są odosobnionym przypadkiem, bowiem coraz częściej mają one miejsce w całym kraju.”
„System ochrony zdrowia jest w agonii - stwierdził w rozmowie z Polsat News Ireneusz Szafraniec prezes-elekt Polskiego Towarzystwa Ratowników Medycznych. Jak podkreślił, także ratownictwo medyczne znajduje się w krytycznej sytuacji. Ten system jest niewydolny, bo karetki oczekują przed szpitalami, czekają aż ktoś umrze i się zwolni miejsce – stwierdził.”
„15-latka 2 dni umierała na oczach rodziców. Dyspozytor 3 razy odmówił wysłania karetki, potem było już za późno. Nastolatka przez dwa dni czekała na pomoc, a rodzice bezradnie patrzyli, jak ich córka umiera w swoim własnym domu. Kiedy w końcu wysłano pomoc, było już za późno. 15-latka z Ostródy zmarła, a jej rodzina nie ma zamiaru zostawić tej sprawy bez wyjaśnienia. Nastolatka od wczesnego dzieciństwa cierpiała na problemy zdrowotne. Gdy jej stan pogarszał się z godziny na godzinę, a bliscy próbowali wezwać pogotowie, nikt jeszcze nie wiedział, że pomoc nie nadejdzie w porę. Być może udałoby się ją uratować.”
„11 szpitali z woj. śląskiego odmówiło przyjęcia ciężko chorego 72-latka z Tarnowskich Gór na oddział intensywnej terapii, tłumacząc to brakiem miejsc. Mężczyzna zmarł w miejscowym szpitalu. Badania wykluczyły zakażenie koronawirusem.”
„Policja i prokuratura wyjaśniają okoliczności śmierci 60-letniego pacjenta szpitala miejskiego im. Strusia w Poznaniu. Mężczyzna wypadł w piątek późnym popołudniem z okna na 6. piętrze budynku; zginął.”
„Nie żyje 48-letnia pielęgniarka, której w poważnym stanie nie przyjął szpital w Piotrkowie Trybunalskim (woj. łódzkie) – podaje portal Tvn24.pl. Lecznica informowała, że stan pacjentki nie kwalifikował jej do przyjęcia. Test na koronawirusa wyszedł ujemny, jednak stan pielęgniarki pogorszył się na tyle, że nie mogło obejść się bez szpitala. Nie doczekała się jednak hospitalizacji, umierając tuż przed planowym przyjęciem.”
„Zmarł 26-latek, który kilka godzin czekał na przyjęcie do szpitala
26-latek został przywieziony do Szpitalnego Oddziału Ratunkowego we wtorek po południu w złym stanie, uskarżał się na silny ból brzucha. Mężczyzna był również w trakcie leczenia onkologicznego. Po przyjeździe do szpitala wykonano mu test na obecność koronawirusa – wynik okazał się pozytywny. - Lekarz z oddziału ratunkowego szpitala we Włoszczowie, nie badając pacjenta, odesłał go, nie wskazując szpitala, do którego powinien zostać on skierowany. W karetce 26-latkowi podano płyny i leki, poczuł się po nich nieco lepiej – poinformowała PAP Marta Solnica, dyrektor Świętokrzyskiego Centrum Ratownictwa Medycznego i Transportu Sanitarnego w Kielcach. Dodała, że następnie około godziny 17 zespół pogotowia ratunkowego przekazał 26-latka pod opiekę rodziny. Jednak w niedługim czasie okazało się, że stan mężczyzny ponownie uległ pogorszeniu, a Szpitalny Oddział Ratunkowy w dalszym ciągu nie zgadzał się na przyjęcie pacjenta onkologicznego z koronawirusem. Dyrekcja szpitala tłumaczyła, że Włoszczowski SOR nie mógł przyjąć mężczyzny na oddział zakaźny, ponieważ pacjent wymagał leczenia w ośrodku specjalistycznym w związku z chorobami współistniejącymi.
- Po godzinie 19 do patrolu policji będącego w pobliżu szpitala podeszła kobieta, która stwierdziła, że jej brat, który uskarżał się na ból brzucha, nie został przyjęty do szpitala. Policjanci interweniowali i ostatecznie mężczyzna został przyjęty. Niestety po kilku godzinach zmarł.”
„„Służba zdrowia w Polsce nie istnieje” – mocny wpis ratownika medycznego
To już jest KONIEC systemu Państwowe Ratownictwo Medyczne!!! Ochrona zdrowia, nazywana przez polityków służbą zdrowia już w Polsce nie istnieje! – tymi słowami rozpoczyna swój post na Facebooku Tomasz Wyciszkiewicz, ratownik medyczny z Lubina. W dalszej części wpisu autor dość szczegółowo opisuje przeciętny dzień swojej pracy, pokazując tym samym, jak poważna zapaść panuje w polskiej ochronie zdrowia.”
„Dwóch ciężko rannych motocyklistów nie przyjęły szpitale w Chełmie i we Włodawie. Jeden z pacjentów zmarł w karetce, drugi po dwóch dniach w szpitalu w Lublinie.
Do wypadku doszło 2 listopada po południu na trasie z Włodawy do Chełma. W pobliżu miejscowości Żłobek osobowy ford zderzył się z motocyklem. Jak ustalili policjanci, kierowca forda wyprzedzał ciężarówkę, kiedy z przeciwka nadjechał motocykl. Doszło do czołowego zderzenia. – Kierowca motocykla oraz jego pasażer doznali rozległych obrażeń ciała i zostali przewiezieni do szpitala – poinformowała podinsp. Bożena Szymańska z policji we Włodawie.”
„Pojazdy, które są wysyłane do pacjentów, często po kilka godzin czekają przed szpitalami, przez co dyspozytorzy nie mogą kierować ich do chorych. Takie sytuacje w ostatnim czasie miały miejsce w Tarnowie i Oświęcimiu.”
„80-letni pan Jan z Bielawy przez siedem godzin czekał w karetce z udarem mózgu. W tym czasie był wożony od szpitala do szpitala. Najpierw do Świdnicy, następnie Dzierżoniowa, Wałbrzycha i ponownie do Dzierżoniowa. Tam po 20 minutach od przyjęcia pan Jan niestety zmarł.”
„Padł nowy rekord zakażeń i zgonów. Sytuacja jest dramatyczna. Tak źle w Polsce jeszcze nie było. Tysiące nowych zakażeń. Zatrważająca liczna ofiar.”
„Dwie osoby nie żyją. Kilka dni czekały na poradę lekarza rodzinnego - myregion
Mieszkanka gminy Siedlec zmarła, bo nie otrzymała na czas pomocy medycznej. Z nieoficjalnych informacji wynika, że kobieta chorowała i gorączkowała od kilku dni, ale nie udało się jej uzyskać pomocy lekarza rodzinnego. W końcu rodzina wezwała pogotowie. Karetka nie zabrała jednak pacjentki do szpitala przy pierwszej wizycie, a przy kolejnej ratownicy stwierdzili zgon.”
„"Umieralnia", tak o jednym z oddziałów covidowych szpitala miejskiego w Poznaniu mówią pacjenci. - Zostawia się ludzi na całą noc i nie wolno nikomu wciskać przycisków alarmowych. Chorzy umierają, mimo wołania i krzyków.”
„63-latek zmarł przed szpitalem powiatowym w Złotowie. Mężczyzna stał w kolejce do punktu wymazowego - poinforomowało TVP3 Poznań. Do tragedii doszło we wtorek rano. 63-latek otrzymał od lekarza POZ skierowanie na test na obecność koronawirusa. Mężczyzna udał się do złotowskiego szpitala. W kolejce oczekiwał na pobranie wymazu. Jak relacjonuje TVP3 Poznań, w pewnym momencie stracił przytomność i upadł na ziemię.
Na pomoc 63-latkowi ruszyły pozostałe osoby oraz funkcjonariusze policji. - Policjanci zatrzymali się, gdy zobaczyli ludzi, którzy do nich machali. Okazało się, że jeden z mężczyzn stracił przytomność. Funkcjonariusze od razu przystąpili do masażu serca. Jeden z nich pobiegł na pobliski SOR szpitala i zaalarmował medyków - powiedział rzecznik prasowy policji złotowskiej Maciej Forecki.”
„"Zwłoki układałem piętrowo, bo nie było miejsca". Pełne chłodnie w szpitalnych kostnicach. Pacjenci w ciężkim stanie, których karetka nie zabierze, bo nie ma gdzie. Covidowe oddziały bez respiratora, na których zakażeni w ciężkim stanie przegrają walkę o życie. System ochrony zdrowia się załamał. Oto relacje wprost z frontu koronawirusowej wojny.”
Najszanowniejszy panie Andrzeju D. podobnych przykładów można by mnożyć, a część z nich to być może sprawa dla prokuratorów i być może katów. Koniecznie powinno się przywrócić tradycję uśmiercania zbrodniarzy. Wszak kara śmierci jest zgodna z obowiązującą Konstytucją.
Temat ten omawia mój 44 list otwarty zatytułowany - Kara śmierci zgodna z obowiązującą Konstytucją. Być może kilkaset wyroków śmierci na wysoko postawionych urzędnikach poprawi tragiczną sytuację państwowego systemu zdrowia i zdyscyplinuje pozostałych przy życiu urzędników, ale na razie sytuacja jest tragiczna. Przymus noszenia niezalecanych przez niektórych specjalistów maseczek połączony z znacznym ograniczeniem dostępu do usług medycznych zaowocował zwiększeniem śmiertelności. Dziennie umiera setki Polek i Polaków. Niedawno szczególnie zbulwersowała opinię społeczną śmierć ratownika medycznego:
„Nie żyje kierowca karetki zakażony koronawirusem. Mężczyzna nie otrzymał pomocy w szpitalach zakaźnych z powodu braku miejsc. Gdy w końcu został przyjęty do Szpitala Powiatowego w Garwolinie, zmarł w karetce w drodze do placówki.”
Bardzo proszę zapoznajmy się uważnie z komentarzami społeczeństwa w tej sprawie, dlatego, że jest pośród nich wiele spostrzeżeń wnikliwych i wartych dokładnej analizy:
„A teraz odpowiedzialnych aparatczyków PIS pod sąd - za zbyt wczesne poluzowanie obostrzeń związanych z koronawirusem, a w konsekwencji zachorowanie i śmierć wielu osób! Przypominam, że PISowskie wybory musiały się odbyć, bo jesienią czeka nas katastrofa ekonomiczna i gospodarcza, a wtedy rządzący Polską dostaliby od wyborców kopa w zad i nie wygraliby wyborów! A dyktator developer rządzący Polską z tylnego siedzenia - oczywiście za nic nie odpowiada!”
„Kumple po fachu go olali. Szkoda. W pracy nigdy nie szukaj kolegów.”
„Pytaj się dyrektorów szpitali dlaczego odmawiają przyjęć, nawet na wojnie nigdy nie zdarzają się przypadki odmowy przyjęcia rannego.”
„Na kogo rządzący znowu zwalicie winę za tą śmierć ? Dlatego się Wam marzy BEZKARNOŚĆ+ Wszystko jest utkane po to, by przykryć Waszą TOTALNĄ niekompetencje!”
„Nie dali rady znaleźć miejsca dla kierowcy karetki to co dopiero dla zwykłego pacjenta jeszcze z dodatkowymi chorobami. Tak jak pisałem - lepiej umierać w domu niż być wożonym kilkanaście godzin bez udzielenia pomocy aż do zejścia śmiertelnego ! Czyja to wina, rządu czy wirusa ? Niech każdy odpowie sobie sam ! Minister od zdrowia powinien wszystkim Polakom od marca br zwrócić składki zdrowotne na skutek nieświadczenia pomocy medycznej zgodnie z art. 68 KONSTYTUCJI RP - Obywatelom, niezależnie od ich sytuacji materialnej, władze publiczne zapewniają równy dostęp do świadczeń opieki zdrowotnej finansowanej ze środków publicznych. Warunki i zakres udzielania świadczeń określa ustawa. Władze publiczne są obowiązane do zapewnienia szczególnej opieki zdrowotnej dzieciom, kobietom ciężarnym, osobom niepełnosprawnym i osobom w podeszłym wieku. Władze publiczne są obowiązane do zwalczania chorób epidemicznych i zapobiegania negatywnym dla zdrowia skutkom degradacji środowiska.”
„Sądzę, że już nie długo krew się poleje, komuś puszczą nerwy. Jakiemuś Ojcu, Matce któremu umrze dziecko na rękach bo nie przyjmą na oddział bo podejrzenie wirusa.”
„Dlaczego Polacy nie rozliczacie władzy za służbę zdrowia? najważniejszą ze wszystkich służb.”
„Ludzie umierają z powodu braku opieki medycznej a nie przez wirusa. Cała prawda o tym cyrku!”
'Gdzie etyka lekarska??? Nie pojmuję tego...choćby miał leżeć na materacu na podłodze powinien zostać przyjęty... chociaż podjąć próbę ratowania..ludzie co się z wami dzieje ???? gdzie wasze sumienia.”
„Zamiast na szpitale ,to rząd rozdał miliardy na tarcze dla hoteli, które i tak padną bo turystów nie ma. Dlaczego jeszcze nie ma szpitali polowych np. w takich hotelach?”
„Należy zabrać się za kontrolę szpitali i całego personelu medycznego. Oni widzą w pacjencie tylko pieniądze a nie chorego potrzebującego pomocy. Zlikwidować teleporady. Lekarz ma leczyć a nie pozorować działania. W gabinetach prywatnych nie boją się wirusa, biorąc za wizytę kilkaset złotych”
„Pracownik szpitala który personalnie odmawia przyjęcia chorego do szpitala powinien być natychmiast aresztowany i skazany za zabójstwo lub co najmniej za usiłowanie zabójstwa.”
„Jestem żołnierzem i niosę pomoc na każdy rozkaz pomagam tam gdzie mnie wysyłają, a teoretycznie powinienem bronić tylko granic. Ale przysięga to przysięga. Pytam czy strażak na wieści o pożarze mówi że nie pójdzie bo się boi, czy policjant jadący na groźną interwencje może powiedzieć że nie jedzie bo może zginąć, czy ratownik w karetce może powiedzieć że nie pojedzie że się boi nie. Ale jakimś cudem część z naszych lekarzy (nie wszyscy bo jest znakomita część tych wspaniałych, którzy się poświęcają) nagle nie chce być lekarzem bo się boi, a wykształciła się za państwowe pieniądze smutne naprawdę smutne.”
„Wszystkich "dochtorów od siedmiu boleści" którzy odmówili przyjęcia pacjenta do paki za nie udzielenie pomocy. Kodeks karny- jest na to artykuł.”
„Ten wirus , jak i każda inna choroba zawsze najbardziej dotyka tych najniżej w drabinie społecznej . Gdyby to był lekarz , polityk , dziennikarz , to miejsce by się znalazło . Szary człowiek w podbramkowych sytuacjach jest bez szans. Niby zniesiono podziały klasowe , ale to tkwi w nas. Zawsze pewne życia są bardziej istotne. Jeżeli było miejsce , a go nie przyjęto , to kara powinna być dotkliwa, publiczna i odstraszająca na przyszłość !!!”
„Tekturowe państwo wychwalane przez TVP za 2 mld zł.”
„Grypa rak koronawirus… i tak kiedys umrzemy ale żeby tak niszczyć psychikę ludzka prowadzić do depresji stresów zastraszania manipulowania i innych każdy niech Sobie odpowie.”
„Prywatnie to by go podjęli ... ale ludzie ich sami tego nauczyli. Jest popyt jest podaż.”
„Mam nadzieję, że dyrektor każdego szpitala, który odmówił przyjęcia, a miał miejsce dla chorego w momencie przyjęcia zgłoszenia, trafi pod sąd za przyczynienie się do śmierci tego człowieka. Jego nie trzeba było pytać, czy weźmie chorego do karetki, czy nie weźmie.”
„To nie szpitale odmówiły przyjęcia tylko konkretni lekarze. Może czas wyjawić ich nazwiska.”
„A gdzie się ukryła nasza wielka głowa Państwa.. wszystko mogący Prezydent ? W czasie wyborów był taki WYGADANY I OPIEKUNICZY !!!!!!!!”
„Nie rozumiem. Ta epidemia to trochę jak wojna. Żołnierze/obsługa medyczna powinna być obsługiwane w najbliższym szpitalu. Nie ma miejsca na sali, to na korytarzu, a jak tam nie ma to u dyrektora /w księgowości. Lepiej tam niż na ulicy lub za późno.”
„To jak było wolne łóżko w jakimś szpitalu, czy nie? To jest system który informuje gdzie jest wolne miejsce? Panie premierze, panie Duda czas wziąć się do roboty. Bo jak nie to przyjdziemy po was.”
„A znajomy dostał gorączki 40 stopni i nikt go nie chciał przyjąć przez kilka dni bo nie miał zrobionego testu na COVID. Gdy było już dramatycznie to go z łaską przyjęli. Jednak nie przeżył. Jak się w efekcie okazało miał rozległy zawał. Pytam się ile jeszcze ma być ofiar paranoi koronawirusa, które nie umrą na koronawirusa a na głupotę współistniejącą. Świeć Panie nad duszami ofiar absurdu, paranoi i znieczulicy.”
„Na tym przykładzie widać jak rząd PiS kłamie. „Miejsca powinny być” a ich naprawdę nie ma, jeśli nawet dla swojego kolegi ratownicy nie znaleźli. Niekompetencja i nieudolność PiS jest porażająca. Przez nich dziś umieją ludzie bo zmarnowali kilka miesięcy na wybory i walkę miedzy sobą o władze. Nic w tym czasie nie zrobili dla Polaków aby przygotować się na druga fale.”
„Musieli zrobić miejsce dla Giertycha niestety, tak to działa w tym kraju. (…) Giertych przyjęty do szpitala a kierowca nie. Symulant będzie żyć, a chory zmarł.”
Kiedy były minister w byłym rządzie najszanowniejszego pana Jarosław Kaczyńskiego zasłabł tudzież symulował zasłabnięcie podczas aresztowania to karetka pogotowia się pojawiła i miejsce w szpitalu się znalazło. Na podobne, a nawet większe luksusy mogą liczyć reżimowi urzędnicy niższych szczebli:
„Helikopter LPR przyleciał po wójta, który zasłabł w urzędzie. Mieszkańcy oburzeni: ludzie czekają godzinami na karetkę. Nasi Czytelnicy pytają dlaczego po wójta Marcinowic, który zasłabł w pracy przyleciał helikopter LPR-u? Samorządowiec we wtorek został przetransportowany LPR-em do oddalanego od urzędu o 10 km szpitala Latawiec. - Wójt zasłabł, nie był to stan zagrażający życiu. Czy po każdego chorego, który źle się poczuje przylatuje od razu helikopter?”
„Michał Jach z Prawa i Sprawiedliwości zakaził się koronawirusem i trafił do szczecińskiego szpitala MSWiA. Problem polega na tym, że placówka dopiero za kilka dni miała być przystosowana do przyjęcia pacjentów covidowych. To nie pierwszy przypadek, gdy poseł czy były minister zdrowia lub minister edukacji łamie procedury.”
Uważam, że koniecznie powinno się wprowadzić takie same standardy dla urzędników państwowych i innych obywateli korzystających z usług państwowego systemu zdrowia, który jest w totalnej rozsypce. Obecnie będący przy władzy politycy przekomarzają się z poprzednikami, kto bardziej zaszkodził służbie zdrowia. Były premier, najszanowniejszy pan Donald Tusk tak się wypowiedział w tej kwestii:
„Krzyczącym, że powinienem był budować szpitale, nie stadiony, pragnę przypomnieć, że w latach 2005-2007, za rządów Kaczyńskiego, w Polsce liczba szpitali zmniejszyła się o 33, gdy za naszych rządów zwiększyła się o 208. Po 2015 znowu zaczęła spadać.”
To oficjalne wypowiedzi, ale więcej i być może szczerzej w tej kwestii powiedzą nam prywatne rozmowy polityków, które wyciekły do społeczeństwa.
„Bartosz Arłukowicz, minister zdrowia w rządzie Donalda Tuska (...) Nie chcę przegadać całego wieczoru o szpitalach, bo też chcę odsapnąć. Ty pewnie też. Ale powiem ci tylko jedno. To, co wyprawiają te chłopaki, przekracza wszelkie granice rozsądku. Przychodzi do mnie Sowa (Marek, marszałek województwa małopolskiego – przyp. red.) i mówi: miliard dla szpitala. Mówię: chłopie, (tu pada wulgarne słowo na literę k oznaczające między innymi niewiernego, obłudnego polityka), masz tych szpitali co drugą ulicę. Zamknij cztery i przyjdź po 200 baniek, a nie po miliard...”
Jeszcze bardziej wymowne są słowa człowieka, który został premierem naszego kraju, najszanowniejszego pana Mateusza Morawieckiego:
,,Ludziom się wydawało ,że zawsze będzie lepiej,służba zdrowia będzie za darmo (tu pada wulgarne słowo na literę k oznaczające między innymi niewiernego, obłudnego polityka).”
Najszanowniejszy Czytelnicy, najszanowniejszy panie Andrzeju D. zapewne są ludzie, dla których państwowa służba zdrowia jest za darmo, ale przeciętny mieszkaniec naszego kraju płaci składki na opiekę zdrowotną i zdarza się, że większość odłożonej kwoty na ten cel nie wykorzysta.
Nawet jakby przymuszony kiepskim zdrowiem chciał wykorzystać, to może się okazać, że dostanie tak długi termin na wizytę u specjalisty, że jej nie doczeka i umrze i być może o to chodzi będącemu przy władzy reżimowi. Wszak składki zdrowotne nie są dziedziczne. Przepadają i rządzący nami reżim ma więcej pieniędzy do podziału. Myślę, że kwestię tę warto dla bezpieczeństwa i zdrowia obywateli to zmienić. Buszując w Internecie natrafiłem na taką wiadomość:
„Są dwie wiadomości. Zła i gorsza. Zła jest taka, że system opieki zdrowotnej leży na łopatkach. Gorsza jest taka, że ludzie który do tego doprowadzili, chcą go naprawiać.” |
|